Ciekawa sprawa: choc pavlova nalezy do moich ulubionych deserow, robie ja dosc rzadko. Moze dlatego, ze rzadko zostaje mi wystarczajaco duzo bialek. Ostatnio jednak postanowilam uciulac wystarczajaca ich ilosc, by przygotowac ten pyszny australijski deser.
Niech was nie zwiedzie jego zwodniczo delikatny wyglad: pavlova nie jest najlepszym wyborem dla tych, ktorzy dbaja o linie. Za to jaka to rozkosz dla podniebienia! Krucha, biala jak snieg beza, bita smietana (prawdziwa, zapomnijcie o substytutach w aerozolu) i owoce to proste, ale wspaniale polaczenie. Niepotrzebnie obawialam sie, ze bedziemy mieli trudnosci ze zjedzeniem wszystkich. Tak po prawdzie, zalowalismy, ze nie ma ich wiecej...
Przepis Nigelli, z ksiazki "How to be a domestic goddess". Z polowy porcji i wyszlo mi 8 sporych bez. Nie mialam jezyn, wiec uzylam samych malin; mozecie uzyc takich owocow, jakie lubicie najbardziej.
Mini pavlova
Skladniki:
(na 18 bez; robilam z polowy)
- 8 duzych bialek
- szczypta soli
- 500 g drobnego cukru do wypiekow
- 4 lyzeczki maki kukurydzianej
- 1 lyzeczka ekstraktu z wanilii
- 2 lyzeczki bialego octu winnego
- 750 ml kremowki, ubitej
- 750 g jezyn (pominelam)
- 750 g malin
- cukier puder, do posypania (pominelam)
Rozgrzac piekarnik do 180 stopni. Ubic bialka na nie calkiem sztywna piane. Dodawac cukier, po jednej lyzce, wciaz ubijajac, az masa zrobi sie blyszczaca. Dodac make kukurydziana, ekstrakt z wanilii i ocet winny, wymieszac delikatnie, az skladniki sie polacza.
Wylozyc papierem blachy do pieczenia i wyrysowac na nim kolka o srtednicy 10 cm. Wypelnic masa kolka, za pomoca lyzki zrobic wglebienia w srodku na smietane i owoce. Wlozyc do piekarnika, zmniejszyc temperature do 150 stopni i piec przez 30 minut. Wylaczyc piekarnik i zostawic bezy w srodku na kolejne 30 minut, a nastepnie wyjac i odstawic do ostygniecia.
Przed podaniem nalozyc ubita kremowke do wglebien w bezach, udekorowac owocami i (opcjonalnie) oproszyc cukrem pudrem.
Przepis dodaje do akcji F1 od kuchni w ramach GP Australii oraz do akcji Grumkow Z widelcem przez Australie, Afryke i Oceanie.
WoW! Ale one wyglądają.... wspaniale!!!! Porwalabym sobie jedną i uciekła w kąt balonu i po cichutku zjadla;)
ReplyDeleteAch cudo! aż ślinka cieknie. Zjadłabym od razu, natychmiast :)
ReplyDeleteUwielbiam takie desery!
ReplyDeleteO, ja rok temu na GP Australii robiłam mini pavlovy Nigelli :D tylko z granatem :) wyglądają tak niewinnie, a to takie kaloryczne bomby... ale co tam, super przepis, dziękuję za dodanie do akcji :)
ReplyDeletemaliny...smak lata :) slinka cieknie na sam widok :)
ReplyDeletePrzy całej swojej prostocie ten deser jest tak fenomenalny, że ja nie umiem się oprzec. Już czekam, kiedy przygotuję ją z jagodami :)
ReplyDeleteMiłego dnia :)
Rewelacja! Też uwielbiam te bezy, a wersja mini szczególnie mi się podoba:) Śliczne!!!
ReplyDeleteŁooo matko, wyglądają obłędnie. Najchętniej od razu bym się za nie zabrała.
ReplyDeleteMarzę ostnio o rozkruszonych bezikach z truskawkami. Takimi pachnącymi! A beziki chrupko- miękkie. Pięknie u Ciebie wyglądają.
ReplyDeleteJuż niedługo i ja swoje wykonam. Poczekam cierpliwie na truskawki rodzime.
Pozdrawiam
A.
Wow, wyglądają pięknie :) Muszę zrobić jak tylko jakieś białka mi zostaną :)
ReplyDeleteDam się pokroić, żeby ją teraz zjeść
ReplyDeleteUwielbiam ten deser, mimo, że powinnam dbać o linię :)
ReplyDeleteoj to mi sie podoba:) poczekam az maliny potanieja:)
ReplyDeletepavlova, zawsze kojarzyła mi się z tortem, ale takie mini wesje bardziej mi odpowiadają. Odchodzi krojenie, które w przypadku całego tortu i to w dodatku bezowego ze śmietaną, raczej nie może się udać.
ReplyDeletePozdrawiamy Tapenda
Skąd masz świeże maliny?
ReplyDeleteKupilam w pewnym supermarkecie. Importowane, niestety. Ale za to przepyszne!
DeleteTwoje bezy wygladaja rewelacyjnie.
ReplyDeleteśliczne :) oj masz rację, prawdziwa rozkosz dla podniebienia :) musze sprawdzić różnicę (o ile jest) i dodać mąkę kukurydzianą do tej bezy, ciekawość. A i maliny masz mmm szcześciara ;)
ReplyDeleteWidzę, że i u Ciebie dziś króluje Nigella :). A pavlova za mną chodzi od kilku dni, muszę wreszcie zrobić, bo nie da mi spokoju. Smakowite zdjęcia!
ReplyDeleteNiedługo muszę się za nie zabrać, swietne są!
ReplyDeleteWyglada cudnie!:)
ReplyDeleteten tort jest ucielesnieniem nieba u nas na ziemskim padole ;)
ReplyDeletePrzepięknie wygląda! Delikatny pyszny deser i do tego truskawki, czego chcieć więcej?:)
ReplyDeleteA ładnie to tak kusić świeżymi malinami? ;-)
ReplyDeleteMaggie, no jak możesz tak kusisz lud pracujący takimi niebiańskimi słodkościami. Pavlova to mój ukochany deser, choć ja najbardziej lubię ją z czerwonymi porzeczkami, których kwaskowatość pięknie kontrastuje ze słodyczą bezy i bitej śmietany.
ReplyDeleteCudeńka :) Ja najbardziej lubię ten deser z mrożonymi owocami i drobnymi bezami. Obłęd!
ReplyDeleteAleż pięknie wyglądają!
ReplyDeleteI te świeże maliny, cud, miód!
Z serdecznymi pozdrowieniami,
Edith
WOW, ja też robiłam Pavlową ostatnio, ale dużą :) Twoje są przeurocze!
ReplyDeletefantastyczne! Uwielbiam bezy. Pavlova to mistrzostwo świata :)
ReplyDeleteChyba jestem tu pierwszy raz! To powinno sie zmienic od dziś. Przepis na drukarkę puszczony i generalna próba na Dzień Matki (ja moim dzieciom zaserwuję;))
ReplyDeleteOczywiście blog daje do obserwowanych, bo jak widzę jest na co patrzeć:) Pozdrawiam :)
Kolejne pyszności widzę u Ciebie! Apetyczny przepis, apetyczne zdjęcia, przez Ciebie się roztyje od samego oglądania! Iiiii się obśliniłam ;) Musiało być pysznie!
ReplyDelete