Legenda glosi, ze ktos kiedys pojechal do Ikei i nie sprobowal klopsikow z ich restauracji. Przesadzam? Moze troche. Prawda jest jednak taka, ze szwedzkie klopsiki, czyli kottbullar, serwowane w sklepowych restauracjach ciesza sie nieslabnacym powodzeniem. Dla mnie sa juz chyba stalym elementem wypraw do tego znanego sklepu.
Niestety, do najblizszej Ikei daleko. A czasem bardzo, ale to bardzo chce sie takich tradycyjnych, klasycznych, szwedzkich do bolu klopsikow. Co wtedy? Ano, wtedy nalezy siegnac po przepis i zmajstrowac je sobie w domu. Nie jest to wcale takie trudne, a najbardziej skomplikowana operacja jest podsmazenie masla i maki tak, by sie nie przypalily. Proste? Pewnie! Pyszne? Jeszcze jak! Tak wiec - smaklig måltid!
W ramach klopsikowej akcji wariacje na temat miesnych kuleczek przygotowali dzis wraz ze mna Magda, Michal, Mopsik, Pela i Malwinna.
Klasyczne szwedzkie klopsiki
Skladniki:
(dla 4 osob)
- 400 g chudej mielonej wieprzowiny
- 1 jajko, rozklocone
- 1 mala cebula, drobno posiekana albo starta
- 85 g bulki tartej
- 1 lyzka drobno posiekanego koperku, plus odrobina do dekoracji
- 1 lyzka oliwy z oliwek
- 1 lyzka masla
- 2 lyzki maki
- 400 ml goracego bulionu wolowego
W misce wymieszac mieso, jajko, cebule, bulke tarta, koperek oraz sol i pieprz. Z powstalej masy formowac male kuleczki wielkosci orzecha wloskiego - powinno wyjsc okolo 20.
Na patelni rozgrzac oliwe i podsmazyc klopsiki, az sie zrumienia (moze byc konieczne smazenie ich w dwoch partiach), zdjac z patelni, rozpuscic na niej maslo, wsypac make i dobrze wymieszac. Smazyc przez 2 minuty, a nastepnie powoli, mieszajac trzepaczka, dodawac bulion. Mieszac, az sos zgestnieje, nastepnie dodac do niego podsmazone klopsiki i podgrzac. Podawac udekorowane koperkiem, z dodatkiem puree ziemniaczanego, zielonych warzyw i (opcjonalnie) zurawinowej konfitury.
Przepis dodaje do akcji Klopsiki i pulpety.
Jak żywe z Ikeii :)))
ReplyDeletePysznie wyglądają! A ja ich jeszcze nigdy nie jadłam.
ReplyDeletePozdrowienia:)
Staje sie fanka klopsów ;)
ReplyDeleteKlasyczne, proste i pyszne!
ReplyDeleteHmm... chyba zrobie zeby zaskoczyc znajoma ze Szwecji hyh:D
ReplyDeleteCudne klopsiki! Dzięki Twojej akcji bardzo zatęskniłam za taką formą mięsnych dań :)
ReplyDeletemałe mielone kotleciki są świetne
ReplyDeletejak się jedzie do Ikei, to na głodnego! nie może się obyć bez tych pulpecików, hot -doga, kawy i lodów, rzecz jasna ;]
ReplyDeletemam Ikeę 5 minut od siebie... a jeszcze nigdy nie jadłam tych klopsików :) nadrobię!
ReplyDeleteTwoje wyglądają mega apetycznie
Ha, mało że legenda głosi to ja nawet znam taką delikwentkę ;)
ReplyDeleteI nie jestem to ja, dla mnie Ikeowe klopsiki to nieodłączny element każdej wyprawy. Chwała, że znajduje się na drugim końcu miasta bo w końcu musieliby dla mnie poszerzyć ich cudowne obrotowe drzwi ;D
Ale nie ma to jak domowe, najlepsze w ogóle robi moja Mama ;)
Szwed wie, co robi - dobrze karmi, bo człek musi mieć siłę do składnia kupionych mebli;)
ReplyDeleteTwoje klopsiki - pycha!
Haha, szkoda,że trzeba przebyć tak daleką drogę przez sklep, by dotrzeć do ikeowskiej restauracji :P Ale jednak strata nie jest tak duża skoro domowe są takie pyszne! :)
ReplyDeleteNie przepadam za klopsikami, ale od Ciebie bym spróbowała ;) Jak to mówią? Jemy oczami :)
ReplyDeleteklopsiki i winko. Co za uczta. Pozdrawiamy Tapenda
ReplyDeleteSzczerze mówiąc nigdy nie jadłam ich w IKEI, ale słyszałam od wielu osób, że są pyszne. Zamiast jechać po nie do sklepu to wypróbuję ten przepis :) Wyglądają smakowicie.
ReplyDeleteCudne, na pewno wypróbuję, bo do Ikei mam niestety bardzo daleko
ReplyDeleteNie jadłam, wolę domowe, chętnie spróbuję z Twojego przepisu :)
ReplyDeleteNo i co mi zrobiłaś Maggie? Nie mamy Ikei, będe musiała gotować ;-)
ReplyDeleteSmakowita ta "podróż" do Szwecji ;)
ReplyDeleteNo jak w Ikei do której nam studiach czasem chodziliśmy na posiłki :
ReplyDeleteKiedy byłam pierwszy raz w IKEI oczywiście musiałam spróbować klopsików. I tu pewne rozczarowanie, bo spodziewałam się nie wiadomo czego (wtedy jeszcze nie znałam przepisu), a zjadłam klopsiki prawie takie same jak nasze domowe.
ReplyDeleteAle to nie przeszkadza, smakują mi i zawsze je zaliczam, kiedy tam jestem. :)
aa lubię to bardzo!! :)
ReplyDelete