Szwedzka (i ogolnie skandynawska) kuchnia nie nalezy do szczegolnie popularnych, ale odkad Ikea przejela wladze nad swiatem, trudno znalezc kogos, kto nie slyszal o szwedzkich klopsikach, czyli kottbullar. Sprawa z nimi wyglada troche tak, jak w Polsce z bigosem: kazdy przyrzadza je na swoj sposob i zarzeka sie, ze to wlasnie jego - a jeszcze czesciej: jego mamy - wersja jest ta jedyna sluszna i najlepsza.
Piszac rozdzial o szwedzkiej kuchni, Jamie Oliver nie mogl pominac tych miesnych kuleczek. Jego przepis jest nieskomplikowany, zarowno, jesli idzie o sklad, jak i przygotowanie. Czy jego klopsiki moga sie rownac z tymi, ktore serwuja szwedzkie mamy i zony? Moj Mezczyzna twierdzi, ze sa rewelacyjne, a ja sie z nim zgadzam: delikatne, niezbyt tluste, ale i nie za suche, skapane w smietanowym sosie... No wlasnie: sos jest naprawde pyszny, lepszy niz sie spodziewalam. Fakt, dostosowalam go do naszych kubkow smakowych, pomijajac ten najbardziej klasyczny skladnik: dzem z borowki brusznicy. Dodalam za to sporo koperku, ktory w szwedzkieh kuchni jest, jak sie okazuje, bardzo popularnym ziolem. Efekt? Zdecydowanie wart wyprobowania!
Przepis z ksiazki "Jamie Does".
Szwedzkie klopsiki
Skladniki:
(dla 4-6 osob, robilam z polowy)
Klopsiki:
- garsc swiezych ziol, takich jak koperek, pietruszka i szczypiorek, posiekanych
- 300 g mielonej wolowiny
- 300 g mielonej wieprzowiny
- 1 duze jajko
- 100 ml mleka
- 75 g bulki tartej
- 1 lyzeczka mielonego ziela angielskiego
- sol i pieprz, do smaku
- oliwa z oliwek do smazenia
Sos:
- sok z 1/2 cytryny
- 300 ml bulionu wolowego
- 1 lyzka maki pszennej
- 60 ml smietany kremowki
- 200 g dzemu z borowki brusznicy (mozna zastapic zurawinowym, porzeczkowym albo jezynowym; ja pominelam, wiedzac, ze to nie do konca nasza bajka)
Ziola - z wyjatkiem malej garstki - wlozyc do miski wraz z wieprzowina, wolowina, jajkiem, mlekiem, bulka tarta i zielem angielskim. Doprawic sola i pieprzem do smaku, a nastepnie dokladnie wymieszac rekoma. Z tak powstalej mieszanki wilgotnymi rekami uformowac nieduze kuleczki - powinno ich byc okolo 30 (dla ulatwienia mozna podzielic mieso na dwie czesci, uformowac z niego dlugie walki, a nastepnie pokroic je nozem na 15 kawalkow kazdy). Przelozyc klopsiki na lekko naoliwiona blache, przykryc folia i wstawic do lodowki na godzine, by stwardnialy.
Gdy beda gotowe do smazenia, rozgrzac duza patelnie na srednim ogniu i dodac troche oliwy z oliwek. Kiedy bedzie goraca, klasc na niej klopsiki i smazyc przez 10-15 minut, co jakis czas potrzasajac patelnia, az zrobia sie zlotobrazowe. Przelozyc na talerz, zlac z patelni nadmiar tluszczu, a nastepnie wlozyc na nia sok z cytryny, smietane, bulion, make, lyzke dzemu oraz troche soli i pieprzu. Doprowadzic do wrzenia, a nastepnie zmniejszyc ogien i gotowac, az sos zrobi sie na tyle gesty, by kleic sie do klopsikow. Dodac miesne kuleczki (ja dodalam rowniez posiekany koperek), obtoczyc w sosie. Posypac pozostalymi ziolami (o czym ja z rozpedu zapomnialam) i iodawac z ziemniakami, ryzem albo - jak zaleca Jamie - z puree z selera korzeniowego.
Ja też mam na nie przepis, nie bez trudu zdobyty od samych Szwedów... ;) Jeszcze nie przetestowałam, ale mam zamiar jeszcze przed świętami je zrobić. A sos koperkowy jest jednym z moich ulubionych! Szczególnie polecam do tradycyjnych gołąbków... Tak, tak! :)
ReplyDeletekurczę, jadłam te klopsiki raz w Ikei, potem nawet szukałam przepisu ale żaden nie był na tyle przejrzysty i nieskomplikowany co Twój.
ReplyDeletezrobię kiedyś, obiecuję!:)
obserwuję!
Nie jadłam, ale zdecydowanie muszę spróbować! Wyglądają bardzo smacznie :)
ReplyDeletegdy jeszcze mieszkałam w Polsce, to zdarzało mi się je jeść gdy tylko byłam w ikei, są takie przepyszne! :) Dziękuję za przepis, na pewno wykorzystam, pozdrawiam! :)
ReplyDeleteSzalenstwo z tymi klopsikami. Biore te szwedzkie, bo bardzo aromatyczne potrawy arabskie i azjatyckie gotuje na codzien i sa to smaki dobrze mi znane. Do zimnej Szwecji sie na razie nie zapuszczam a klopsikami chetnie bym sie rozgrzala. Mysle, ze wersja z borowka brusznica bylaby dla mnie nawet bardziej niz zjadliwa:-)
ReplyDeleteklopsiki wyglądają zachęcająco :)
ReplyDeletehttp://wszystkoogotowaniuks.blogspot.com
Bardzo smaczna propozycją, chętnie wypróbuję
ReplyDeleteWspaniale wyglądają. Muszę zrobić coś podobnego :D
ReplyDeleteChodzą słuchy, że dla przeciętnego europejczyka szwedzkie klopsiki bywają zabójcze :D Ale ja tam bardzo lubię mięsko przygotowane w ten sposób. Powiem więcej, dziś na obiad jedliśmy klopsiki, tyle że w sosie pomidorowym, bo taki nam najbardziej pasuje. Jeden z lepszych pomysłów na obiadek :D
ReplyDeleteAch klopsiki.... mój mąż je uwielbia:) Kiedy klopsiki lądują na stole, ja mogę jedynie im zazdrościć:P
ReplyDeletesuper - proste (to oczywiście atut!), a do tego z pewnością pyszne :)
ReplyDeletekolejne wspaniale danie, jestem jak zwykle pod wielkim wrazeniem.
ReplyDeleteBuziaki,
pieczarka mysia
a wiesz że ja nigdy nie jadłam tak robionych klopsików? Widziałm je ze 100x ale nigdy nie jadłam :) Dziś sobie obiecałam że na bank je zrobię :) Przepis juz wydrukowałam :) Zastanawiam sie tylko czy łyżeczka ziela angielskiego to nie za dużo?
ReplyDeletePychota! Cudne klopsy ;)
ReplyDelete