Chyba kazda tradycja kulinarna ma swoja wersje szaszlykow. Jak mozna sie domyslic, nie rozna sie one od siebie az tak bardzo pod wzgledem sposobu przygotowania: ot, nadziac mieso i inne elementy na patyczki i grillowac, az beda gotowe. Tym, co odroznia je od siebie, sa przyprawy, sosy i marynaty.
Termin yakitori najczesciej odnosi sie do nadzianych na szpadki, grillowanych kawalkow kurczaka, choc moze tez dotyczyc szaszlykow z innego rodzaju miesa.
Moje yakitori powstaly troche przypadkiem: w planach mialam inne danie, ale okazalo sie troche klopotliwe w przygotowaniu. Za nic nie moglam uformowac kuleczek z ryzu, a kiedy juz mi sie to udalo, rozpadly sie przy probie nadziewania ich na szpadki. Postanowilam wiec nie tracic wiecej nerwow i postawilam na prostszy - i bardzo smaczny - wariant drobiowych szaszlykow. Dodatek pora okazal sie strzalem w dziesiatke: warzywo swietnie komponuje sie ze slodkawym sosem i delikatnymi kawalkami miesa. Posilkowalam sie tym przepisem, zmniejszajac proporcje o polowe i zamieniajac kurza piers na filety z udek, i podalam moje szaszlyki z gotowanym ryzem (tak, tym samym, ktory nie chcial sie skleic :))
Kurczak yakitori
Skladniki:
- 800 g piersi kurczaka (u mnie filety z udek)
- 2 pory
Sos:
- 120 ml sosu sojowego
- 120 ml mirinu
- 4 lyzki cukru
Kurczaka i pora pokroic na kawalki na jeden kes. Nadziac na patyczki (warto je wczesniej namoczyc na okolo godzine, by sie nie spalily).
Skladniki sosu umiescic w garnku i gotowac, az zredukuja sie o 1/3. Grillowac szaszlyki (na patelni, grillu albo w piekarniku), co jakis czas smarujac sosem. Podawac z cytryna (albo, jak ja, z ryzem).
Przepis dodaje do akcji Kuchnia japonska.
Wygląda mega apetycznie!
ReplyDeleteJakoś nie jestem w stanie wyobrazić sobie nadziewania ryżowych kuleczek na patyki. Twoją, sypką wersję chętnie przyjmę, zwłaszcza w tak pysznym szaszłykowym towarzystwie! ;)
ReplyDeleteTo byl taki ryz do sushi. Kleil sie, owszem - do rak. Kulki uformowalam mokrymi dlonmi, trzymaly sie jakos, dopoki nie przebilam ich patyczkiem. Inna sprawa, ze moje patyczki sa dosc szerokie...
DeleteW sam raz na wkrótce rozpoczynający się sezon grillowy ;)
ReplyDeleteFajne, proste i smacznie wygląda :)
ReplyDeleteAle, ale! Polska nie ma żadnego "swojskiego" sposobu robienia szaszłyków :)
Chyba masz racje! Moja Mama zawsze robila z cebula i papryka, ale nie wiem, czy mozna to uznac za polski sposob na szaszlyki :)
Delete:) coraz ciekawsze te Twoje "Japonskie" przepisy:)
ReplyDeletewidziałam podobny przepis, ale zamiast pora z wątróbkami drobiowymi. Zdecydowanie wolę z porem :D swoją drogą - kto nie lubi szaszłyków? kojarzą mi się z sielankowym grillem w ogrodzie :)
ReplyDeletegrillowany zawsze wszędzie:)
ReplyDeleteBardzo smacznie!
ReplyDeletemoglabym tam zamieszkac ze wzgledu na twoje przepisy ;p
ReplyDeleteWygladaja bosko. Chyba nie ma nikogo, kto by nie lubil szaszlykow... Ja mam ostatnio ostra faze na pora, wiec niewykluczone, ze sprobuje :*
ReplyDeleteMirinu nie znam, ale całość zapowiada się wspaniale.
ReplyDeleteA ja mam nadzieję, że te kuleczki ryżowe w końcu wyjdą, bo jestem ich ciekawa. A może inny ryż - niekoniecznie do sushi? - choćby Arborio wytrzymałby kijek szaszłykowy? I wówczas te kuleczki ryżowe też na przemian z kurczakiem przebijane?
ReplyDeleteA ten przepis już planuje zrobić bo wydaje się prosty i szybki i efektowny! Lubię to. ot co.
Mysle, ze znow sprobuje z ryzem do sushi, ale tym razem uzyje cienkich, drewnianych kijkow, a nie metalowych szpadek. Albo zrobie wersje mini - na wykalaczkach :)
Deletemirinu? nie znam :( ale kurczak przedstawia się wysmienicie :)a pory goszcza u mnie ostatnio dosyć często, w szaszłykach tez spróbuję
ReplyDeleteMirin to bardzo slodkie ryzowe wino, czesto sie pojawia w japonskich przepisach, wiec warto miec w domu buteleczke. A pory dobre sa i basta :)
DeleteMam dzisiaj w planie, tylko nie wiem,czy dojdzie do skutku ten plan, bo czesto zmieniam w ostatniej chwili:-)
ReplyDeleteA kulki ryzowe nie wyszly bo nie z ryzu do sushi. Z takiego kleistego nie ma sily, zeby sie cos rozwalilo.
No wlasnie sek w tym, ze robilam z ryzu do sushi, ugotowanego wg instrukcji... Tak sobie teraz mysle, ze moze za slabo je sciskalam, niepotrzebnie silac sie na delikatnosc? A wiadomo, ze czasem twardym trzeba byc, nie mietkim :)
DeleteTo faktycznie dziwne, bo ilekroc gotuje takie kleisty ryz to faktycznie sie klei.
ReplyDeleteNo ale nastepnym tazem nie badz mietka:-)
Wyglądają bosko. Jadłam kilka razy w azjatyckich knajpkach i za każdym razem były to filety z udek właśnie, jak u Ciebie. :) Bardzo lubię.
ReplyDelete