Japonskie slodkosci sa dosc nietypowe: galaretki z alg, ryzowe lody, pasta z czerwonej fasoli... Dla nas, Europejczykow, zetkniecie z deserami z Kraju Kwitnacej Wisni jest troche jak wyprawa na inna planete.
Przy tych wszystkich egzotycznych specjalach te male, kruche i maslane ciasteczka wygladaja calkiem zwyczajnie. Sa za to nadzwyczajnie pyszne! Gdybym wiedziala, ze znikna w tak ekspresowym tempie, zrobilabym ich wiecej. Obawialam sie troche, ze z taka iloscia imbiru beda zbyt ostre w smaku, ale okazaly sie delikatne, kruche i maslane, z wyraznie wyczuwalna, ale nie dominujaca imbirowa nuta.
Kilka uwag: starty imbir warto odcisnac z soku, by ciasto nie bylo zbyt wilgotne. Za rada Malwinny przed posypaniem ciastek sezamem posmarowalam je woda, by ziarna lepiej sie do nich kleily. W oryginalnym przepisie jest mowa o tym, ze z podanej ilosci skladnikow wychodzi 50 ciasteczek. Ile mi wyszlo? Trudno powiedziec, bo polowa w magiczny sposob wyparowala, zanim zdazylam je policzyc. Po zalecanych 10 minutach pieczenia ciastka byly jeszcze miekkie, ale wystarczyly im kolejne 3 minuty, by sie upiekly.
Wraz ze mna ciasteczka piekli: Mirabelka, Michal, Krol, Mopsik, Dobromila i Malwinna.
Japonskie ciasteczka imbirowe
Skladniki:
- 70 g miekkiego masla
- 85 g cukru
- szczypta soli
- 150 g maki
- 2 lyzki zimnej wody
- 3 lyzki startego swiezego imbiru
- sezam, do posypania
Maslo, cukier i sol utrzec razem na jasna, puszysta mase. Dodac make, wymieszac, dodac wode i starty imbir, miksowac do polaczenia skladnikow. Ciasto rozwalkowac na grubosc nie wieksza niz 0,5 cm i za pomoca okraglej foremki wycinac male ciasteczka. Posmarowac lekko woda i posypac ziarnami sezamu. Piec w 175 stopniach przez 10 minut (u mnie 13-14 minut).
Przepis dodaje do akcji Kuchnia Japonska.
Sliczne ciasteczka, z dodatkiem imbiru, hmm ciekawy pomysl... bede musiala wyprobowac... bo kruch, maslane sa moje ulubione!!!!
ReplyDeleteDziękuję za wspólne pieczenie. Twoje ciasteczka wyglądają bardzo apetycznie.
ReplyDeletehttp://wlodarczyki.net/mopswkuchni/
Normalnie pyszności w kwadrans! Muszę kiedyś się do Was przyłączyć - bardzo sympatycznie wyglądają te wpisy o wspólnym gotowaniu!
ReplyDeleteBardzo fajna aranżacja zdjęć, szczególnie to pierwsze bardzo mi się podoba:)Ładne Ci wyszły, jak w oryginale:)
ReplyDeleteJa też żałuję, że nie zrobiłam ich więcej ;)
ReplyDeleteOglądanie ciasteczek w nocy skończy się pewnie podjadaniem...ech :)
ReplyDeleteŁadnie wyglądają, a japońskie słodkości są rzeczywiście dość specyficzne dla Nas :)
ReplyDeletewyglądają smakowicie, a i przepis całkiem prosty.
ReplyDeletePięknie Ci wyszły. Aż mam chęć raz jeszcze je przygotować;)
ReplyDeleteUwielbiam aromat imbiru. A jeszcze w tak prostych i smakowicie wyglądających ciasteczkach to już po prostu wypas ;)
ReplyDeleteoj, próbowałam ich od Ani przywiozła je do nas - pyszne są !!
ReplyDeleteSzkoda, że nie zobaczyłam tego postu wcześniej - zanim upiekłam amerykańskie cookies. Ale nic to, następnym razem, wyglądają niewinnie i smacznie zarazem ;-)
ReplyDeletemuszę koniecznie kiedyś zrobić :) zapowiadają się pysznie :)
ReplyDeleteCoś czuję, że są wyjątkowo delikatne i chrupiące :) Ślicznie wyglądają. Lubię imbir :)
ReplyDeletecudowne ciasteczka,
ReplyDeletepozdrawiam!
pieczarkamysia
fajne ciasteczka, całkowicie mi niestety obce a wyglądają bardzo smacznie.
ReplyDelete