Macie tak czasem, ze nachodzi was ogromna ochota na cos drozdzowego? Mnie naszla wczoraj wieczorem, zupelnie znienacka, i za nic nie chciala zniknac, choc przekonywalam siebie, ze juz za pozno na drozdzowe wypieki, ze nie mam w domu skladnikow i ze w ogole nie chce mi sie robic. To wlasnie ta ochota popchnela mnie w strone segregatora z przepisami i kazala szukac, az znajde.
I znalazlam. Przepis na maslana chalke, ktory wypatrzylam kiedys na tym blogu, byl dokladnie tym, czego bylo mi trzeba. Obawy, ze ciasto nie zdazy porzadnie wyrosnac, zanim zrobi sie za pozno na pieczenie, okazaly sie plonne: uformowanej chalce wystarczyla niecala godzina w cieplym miejscu i juz mozna bylo wkladac ja do rozgrzanego piekarnika. Balam sie troche, ze zaplatanie okaze sie zbyt skomplikowane i moj wypiek bedzie nieforemny, ale okazalo sie, ze nie taki diabel straszny. Podobnie jak Ania, posypalam chalke cukrem i cynamonem przed pieczeniem, ale w przeciwienstwie do niej uzylam suszonych drozdzy, wiec nie robilam rozczynu. Ponizej podaje przepis z moimi zmianami.
Chalka maslana
Skladniki:
- 600 g maki pszennej
- 50 g cukru
- 50 g masla, roztopionego
- 2 jajka
- 250 ml mleka
- 1 lyzka suszonych drozdzy
- szczypta soli
- rozklocone jajko do posmarowania
Do duzej miski wlozyc drozdze, make, mleko i cukier. Wymieszac, dodajac po jednym jajku. Wyrabiac ciasto okolo 10 minut, nastepnie dodac sol i przestudzone rozpuszczone maslo. Wyrabiac jeszcze przez chwile, az ciasto zrobi sie gladkie i elastyczne; jesli bedzie sie za bardzo kleic, mozna dosypac lyzke maki, jesli bedzie za twarde - dolac odrobine mleka. Przykryc i odstawic w cieple miejsce do wyrosniecia. Gdy podwoi swoja objetosc, podzielic ciasto na dwie czesci w proporcjach 3:2. Z kazdej czesci uformowac 4 waleczki i zaplesc z nich warkocze (jeden wiekszy, drugi mniejszy). Mniejszy warkocz ulozyc na wiekszym i ponownie odstawic ciasto do wyrosniecia (u mnie wyrastalo niecala godzine). Przed pieczeniem posmarowac rozkloconym jajkiem, mozna tez posypac cukrem i cynamonem. Piec okolo 50 minut (mojej chalce wystarczylo pol godziny) w temperaturze 180-190 stopni.
Mnie często tak nachodzi...
ReplyDeleteChałka śliczna i w sam raz na pyszne śniadanie.
Uwielbiam!
Uwielbiam chałkę posmarowaną masełkiem :) Pamiętam jak w podstawówce kupowałam sobie taką w sklepiku szkolnym :D
ReplyDeleteKocham chałkę! Z domowym, pysznym dżemem jest to obłędne śniadanie. I bądź tu człowieku na diecie... :P
ReplyDeletePięknie zapleciona i wyrośnięta. Pyszna propozycja!
ReplyDeleteaż mi zapachniała :) śliczny splot
ReplyDeleteWłaśnie takie chałki lubię - pełne drobniutkich dziurek, białe w środku i ciemnozłote z wierzchu. Piękna.
ReplyDeleteMoja Mamina ostatnio nałogowo kupuje i zjada chałki. Może zrobię jej niespodziankę? Twoja wygląda bardzo smakowicie!
ReplyDeleteja mam takie chwile codziennie;)a,chałkę niedawno piekłam inawet udało mi się zapleść wcale nie brzydkie warkocze;)
ReplyDeleteTwoja jest piękna!jeszcze nie robiłam takiej z jajkami i masłem.
Ależ pięknie Ci wyrosła! Śliczna i pyszna chałka.
ReplyDeleteNa śniadanie idealna :)
super! szacun bo wyrosnieta chalka to zwasze sukces:)
ReplyDeletewygląda wspaniale, na pewno kawałeczka bym nie odmówiła ;)
ReplyDeleteWygląda cudownie. Idealnie.
ReplyDeletewspaniała... mniam :)
ReplyDeleteCudna!!! Zrobię obowiązkowo na śniadanie :D Tym bardziej, że od jakiegoś czasu szukam dobrego, sprawdzonego przepisu na to cudo <3
ReplyDeletechałka to cudowny wypiek!:-)
ReplyDeletedawno nie robiłam chałki, szkoda bo pysznie smakuje na śniadanie.
ReplyDeletePiękna rumiana chałka! Przydałaby mi się teraz taka świeżutka kromka posmarowana masełkiem, ach...
ReplyDeletePiękna! Tylko boję się, że nie poradzę sobie z zaplataniem warkocza.
ReplyDelete