Ci, ktorzy zagladaja tutaj czesto, wiedza juz pewnie, ze Mezczyzna i ja zgadzamy sie w wielu kwestiach, takze okolokulinarnych, ale na temat owocow morza mamy zgola odmienne poglady. On nie przepada nawet za rybami, zas z innych morskich stworow toleruje jedynie krewetki, a i to w niewielkich ilosciach i nie za czesto, ja natomiast moglabym zajadac sie rybami i owocami morza chocby i codziennie.
Dlatego tez kiedy Mezczyzna wyjezdza gdzies, a ja zostaje slomiana wdowa, nie rozpaczam, o nie. Zamiast tego planuje menu pelne morskich specjalow - tylko dla siebie. Niektorzy wychodza z zalozenia, ze dla jednej osoby nie oplaca sie gotowac i w takich sytuacjach zadowalaja sie kanapkami albo pizza na telefon, ale ja uwazam, ze w gotowaniu dla siebie jest cos cudownie rozpustnego. Mozna na chwile zapomniec o gustach i upodobaniach domownikow, przestac sie martwic, czy bedzie im smakowac - i skupic sie na dogodzeniu wlasnemu podniebieniu.
Dzis dogadzam przegrzebkami, na ktore przepis znalazlam w ksiazeczce "Everyday Chinese". To bardzo lekkie danie, idealne na kolacje, nawet pozna. Zdaje sobie sprawe, ze przegrzebki nielatwo dostac i najczesciej mozna znalezc je w wersji mrozonej, ale jesli macie taka mozliwosc, wybierzcie swieze. Sa znacznie bardziej miesiste, delikatniejsze i slodsze, a slodycz ta wspaniale sie komponuje z lekkim orientalnym sosem. Jak wiekszosc dan kuchni chinskiej, i to rowniez przygotowuje sie blyskawicznie: wystarczy 10 minut, by bylo gotowe. Tak, wlacznie z makaronem.
Smazone przegrzebki po chinsku
Skladniki:
(dla 4 osob, robilam z 1/4)
- 450 g oczyszczonych przegrzebkow (zwanych takze muszlami sw. Jakuba)
- 2 lyzki oleju sezamowego
- 1 lyzka posiekanej swiezej kolendry
- 1 lyzka posiekanej natki pietruszki
- makaron ryzowy do podania
Sos:
- 2 lyzki soku z cytryny
- 2 lyzki jasnego sosu sojowego
- 1 lyzka miodu
- 1 lyzka drobno startego swiezego korzenia imbiru
- 1 lyzka sosu rybnego
- 1 zabek czosnku, przecisniety przez praske
W misce wymieszac skladniki sosu, az miod sie rozpusci. Dodac przegrzebki i obtoczyc w nim dokladnie.
Rozgrzac woka albo duza patelnie na duzym ogniu, wlac olej i podgrzewac go przez 30 sekund, a nasteppnie dodac przegrzebki wraz z sosem, a takze kolendre i pietruszke. Smazyc, mieszajac, przez okolo 3 minuty (krocej, jesli przegrzebki sa male). Podawac z makaronem ryzowym.
Przepis dodaje do akcji Kuchnia chinska.
Pyszności, aż ślinka cieknie :-) Ja za owocami morza wprost przepadam!
ReplyDeletekocham przegrzebki!!!!!
ReplyDeleteU nas jest sytuacja troche odwrotna bo ja owocow morza za bardzo nie lubie ( oprocz przegrzebkow/przegrzebek? :) i krewetek) a moj mąż uwielbia i małże,kalmary itp itp :)
Ale na szczescie mamy "tę cześc" wspolną :)
Mmm... Brzmi smakowicie. Przegrzebki akurat jadłam całkiem niedawno - bardzo mi smakują. Może w końcu zrobię sobie takie sama...? :)
ReplyDeleteo matko! zjadłabym takie nawet w środku nocy... cudowne! uwielbiam przegrzebki. niestety jeszcze nie spotkałam świeżych, a do mrożonych zraziłam się bardzo.
ReplyDeleteMaggi też tak mam, z tym, że mój nie przepada za cebulą;) Jak tylko wyjeżdża gotuję zupę cebulową i rozkoszuję się jej smakiem:) Zatęskniłam za smakiem muszli św. Jakuba...
ReplyDeleteWow :) też mogłabym się tak porozpieszczać... niech ja tylko dorwę gdzieś przegrzebki :)
ReplyDeletewygladaja super ;D
ReplyDeleteJa też chcę!
ReplyDeleteUwielbiam przegrzebki :)
Wow! Super wyglądają Twoje przegrzebki, szczególnie na tej bambusowej macie. Jaki orientalny klimat :)
ReplyDeleteZ pozdrowieniami,
Edith
kurde, jaka radość, że mężczyzna wyjechał :D mam tak samo jak Ty. Kiedy zostaję sama, gotuję dla siebie, według moich upodobań. Trzeba sobie dogadzać w życiu, a co. W 3city widziałam tylko mrożone. I szalenie drogie! Nigdy ich nie jadłam i nie mam pojęcia jak smakują. W wersji chińskiej na pewno dobrze :)
ReplyDeleteA ja mam to szczęście, że zawsze gotuje tylko dla siebie i to jest cudowne. Chętnie bym spróbowała świeżych przegrzebków, ale nie zdarzyło mi się jeszcze natrafić, wszędzie same mrożonki :/
ReplyDeleteNo masz, my jemy wszystko i kulinarnie nie mam jak sobie rekompensować słomianego wdowieństwa... Ale idea mi sie podoba :-)
ReplyDeleteNigdy nie jadłam przegrzebków, w Polsce świeże można dostać baaardzo rzadko i baaardzo drogo... ale są na mojej liście rzeczy do spróbowania :)
ReplyDeleteNie rozumiem tych, którzy dla siebie nie gotują, tylko jedzą byle co twierdząc "że dla samego siebie to się gotować nie opłaca". Ja uwielbiam gotować dla siebie :) Przegrzebków nigdy w życiu nie jadłam, a przed kupnem odstrasza mnie ich gigantyczna cena. Boję się, że wydam kupę kasy, a potem je zepsuję :( A wyglądają zawsze tak pysznioe że miałabym wielką ochotę :)
ReplyDelete