O tym, ze ryby sa zdrowe, wszyscy chyba wiemy. Ale nie zmienia to faktu, ze wciaz siegamy po nie za rzadko - a to dlatego, ze ich nie lubimy, a to ze wzgledu na wysokie ceny dobrych, swiezych ryb, a to dlatego, ze nie bardzo wiemy, jak je przygotowac, by byly smaczne. Mozna usmazyc w panierce, ale raz, ze nie zawsze ma sie na to ochote, a dwa, ze tak przygotowana ryba automatycznie staje sie mniej zdrowa (i bardziej kaloryczna).
Dzisiejsza wersja jest zdecydowanie zdrowsza i, moim zdaniem, smaczniejsza. Quinoa (czy wiedzieliscie, ze ta roslina jest spokrewniona z burakami i szpinakiem?) sprawia, ze losos staje sie przyjemnie chrupiacy i nadaje interesujaca teksture skadinad zwyczajnemu daniu. Sos zas jest lekko kwaskowaty, z pikantna nuta, ktora zawdziecza musztardzie. Przepis znalazlam tutaj i wiem, ze zachowam go w swoim segregatorze, bo ta rybka to naprawde cos!
Losos w ziarnie quinoa ze smietanowo-musztardowym sosem
Skladniki:
(dla 2 osob)
- 2 x 150 g filetu z lososia
- 100 g ziarna quinoa (komosy ryzowej)
- 2 lyzki oliwy z oliwek
- sok z 1 cytryny
Sos:
- 180 ml creme fraiche
- 2 lyzki muszrardy Dijon
- 2 lyzki posiekanej natki pietruszki
- sok z 1 cytryny
- sol i pieprz, do smaku
- cwiartki cytryny do dekoracji
Rozgrzac piekarnik do 200 stopni.
Obtoczyc filety z lososia w komosie, dociskajac tak, by ziarno rownomiernie pokrylo rybe. Na patelni, ktora mozna wlozyc do piekarnika, rozgrzac oliwe i podsmazyc lososia przez 2-3 minuty z kazdej strony, az quinoa zrobi sie delikatnie zlotobrazowa. Wlozyc do piekarnika na 6-8 minut, az ryba bedzie gotowa. Wyjac z piekarnika, skropic sokiem z cytryny.
W miedzyczasie przygotowac sos: w malym garnku podgrzac creme fraiche z musztarda, mieszajac, az powstanie gladka, jednolita mieszanka. Dodac natke i sok z cytryny, doprawic do smaku sola i pieprzem. Podawac rybe polana sosem, udekorowana cwiartkami cytryny.
Gosia wyroznila mnie nominacja do wziecia udzialu w blogowej zabawie. Dziekuje! Rzadko zdarza mi sie brac udzial w tego typu akcjach, ale mam dzis jakis "rozgadany" nastroj i pomyslalam, ze tym razem dam sie skusic. A wiec:
1. Ulubiony zestaw śniadaniowy.
Platki (najlepiej takie ciemne, otrebowe, z kawalkami suszonych owocow) z mlekiem albo jogurtem + kawa
2. Kawa z mlekiem czy bez?
Bez. Nie ma to jak szatansko mocne, czarne jak noc podwojne espresso.
3. Miasto, które najbardziej chcesz odwiedzić.
Lista jest dluga, ale w tej chwili na jej szczycie znajduje sie Sztokholm.
4. Uprawiasz jakiś sport?
Namietnie jezdze na rowerze, chodze tez na silownie, a od czasu do czasu zdarza mi sie spacerowac na dlugich dystansach.
5. Samochód czy autobus?
Hmm... Rower!
6. Ulubione letnie owoce.
Maliny.
7. Masz w domu jakiegoś zwierzaka?
Dwa koty: rosyjskiego niebieskiego "ksiecia" Lokiego i mala bengalska wariatke Care.
8. Lubisz robić coś, czego inni kompletnie nie rozumieją?
Lubie sie zmeczyc fizycznie. Tak porzadnie, ze rece opadaja, a nogi odmawiaja posluszenstwa. Na rowerze, wedrujac, tanczac - niewazne, liczy sie efekt.
9. Jak najczęściej spędzasz wolny czas?
Duzo czytam, duzo pedaluje, grywam w RPG, chodze na koncerty i wciaz na nowo odkrywam moje miasto.
10. Obiad czy deser?
Deser. Uwielbiam slodkosci.
11. Ulubiona pora dnia.
Wczesny ranek. Lubie, kiedy wszystko jeszcze spi.
Gosiu, wybacz, ale nie bede nominowala kolejnych blogerow - wiem, ze nie wszyscy lubia takie zabawy i choc chetnie dowiedzialabym sie tego czy owego o niektorych, nie chce na nikogo naciskac. Jestem pewna, ze zabawa i tak bedzie sie toczyc dalej.
O, kolejny przepis z komosą. Będę musiała go sobie zapisać, bo uwielbiam tę kaszę :)
ReplyDeleteSwoją drogą - kocham rosyjskie niebieskie. Długo wahałam się, czy wciąż kota tej rasy, czy ragdolla...
nie miałam jeszcze okazji próbować quinoa, ale ryby uwielbiam także pewnie się skuszę:)
ReplyDeleteRybka rewelacyjna! Przepis zachowam:) Również lubię pograć w RPG:)
ReplyDeleteprzepis do wypróbowania, bo już moje sposoby na rybę mi się powoli nudzą
ReplyDeleteMaggie,
ReplyDeleteależ mi smaku narobiłaś tą rybką!
Takiego łososia to ja bym raz, dwa pochłonęła. W panierce z komosy wygląda obłędnie. Podoba mi się ogromnie.
Cudny obiad.
Z serdecznymi pozdrowieniami,
E.
No no ... na bogatości! Piękne zdjęcia :)
ReplyDeleteFaktycznie, po ryby sięgam w swojej kuchni rzadko, może dlatego, że mama nigdy ich nie przygotowywała. Nawet będąc nad morzem nie zjadłam ani jednej, po tym, jak obejrzałam Uwagę i reportaż na temat nadmorskich smażalni. Twojego łososia chętnie bym spróbowała, na pewno zmieniłby moje podejście do ryb.
ReplyDeleteSernika spróbuj koniecznie, jest naprawdę pyszny :)
Zabrakło mi słów:)
ReplyDeleteIntrygujące! Coś mi się obiło o uszy, coś niby słyszałam o komosie, na swojej drodze nigdy jednak nie spotkałam. Skoro to jednak kuzynka buraka i szpinaku jestem pewna, że przypadłaby mi do gustu. Będę wypatrywać!
ReplyDeleteDla mnie grillowana ryba zawsze jest dobrym rozwiązaniem. Niestety, ceny czasem odstraszają :(
ReplyDeleteSztokholm jest śliczny. Zakochałam się w tym mieście :) D
Doskonale znam to uczucie, gdy człowiek ćwiczy do upadłego. Kocham to, gdy jestem wypruta z sił. Szybciej, więcej, mocniej, tak żeby więcej już nie dać rady.
Komosa to moje nowe odkrycie, a takie jej wykorzystanie zapowiada się smacznie.... i zdrowo.
ReplyDeleteuwielbiam lososia ;D
ReplyDeleteSympatycznie wygląda Twój łosoś. Faktycznie coś w tym jest, że pomimo całej sympatii do ryb jadam je dość rzadko. Czas na zmiany! :)
ReplyDeletePanierka z komosy? A to mnie zaskoczyłaś!
ReplyDeleteTeż czuję sie zaskoczona, tą panierką ;D
ReplyDeletePozdrawiamy serdecznie
Tapenda
ale fajna panierka :)
ReplyDeleteA ja dołączę się do zabawy :)
Genialnie wygląda ta panierka :) Sosik też niczego sobie ;)
ReplyDeleteWspaniale się prezentuje! Koniecznie muszę wypróbować ten przepis, może w końcu znalazłam przepis dla siebie :)
ReplyDeleteMaggie, jak ten łosoś ślicznie wygląda..! Jeszcze nie próbowałam takiej panierki... Zauroczyłaś mnie:)
ReplyDeleteWygląda świetnie. Komosy nigdy nie jadłem i bardzo mnie ciekawi jak smakuje. Czy bardzo dominuje na daniem czy jest raczej niezauważalna?
ReplyDeleteBartoldziku, nie dominuje, choc nadaje mu ciekawa teksture i delikatny, orzechowy posmak.
DeleteSos boski do ryby:-) A składnik panierki raczej nie do dostania:-(
ReplyDeleteŁosoś - jedna z niewielu ryb, które lubię, ale za to pochłonę go w każdej postaci :-) Przepis zapisuję, bo takiego jeszcze nie jadłam, a wygląda świetnie z tym sosem!
ReplyDeleteCo do reszty: też grywałam w RPG, a i zmęczyć się lubię - najbardziej w górach. Nic nie jest w stanie pobić tego uczucia satysfakcji, kiedy zdobędzie się kolejny szczyt. Ależ mi się marzą Alpy...
to musi być pyszne
ReplyDeleteNominowałam Ciebie w zabawie Versatile Blogger Award. Bardzo lubię Twojego bloga i w pełni zasługujesz na nominację :). Pozdrowienia!
ReplyDeleteSuper panierka!:) Na pewno wypróbuję:)
ReplyDelete