Monday 28 February 2011

A na deser...

Zegnamy luty, ktory uplynal pod znakiem kuchni arabskiej. Bardzo polubilam smaki z tamtych stron swiata i jestem pewna, ze choc akcja Panny Malwinny dobiega konca, ja chetnie bede wracac do Libanu, Egiptu czy Maroka. Nadal nie wiem wiele o tamtejszych tradycjach kulinarnych. Dowiedzialam sie jednak pewnej bardzo waznej rzeczy: w kuchni arabskiej nic nie jest "na pol gwizdka". Jesli cos jest ostre, to tak, ze wykreca paszcze. Jesli mocno przyprawione ziolami, to lista przypraw ciagnie sie na dziesiec linijek. A jesli slodkie, to tak, ze az klejace od slodyczy.
A skoro o slodyczach mowa...
Dzis po raz ostatni w ramach Festiwalu spotykam sie w kuchni z Panna Malwinna, Eve i Gosia. Tym razem jednak kazda z nas przygotowala cos innego. Warunki byly dwa: musialo byc slodko i po arabsku.
I tak wlasnie powstala moja baklava. Przepis wyszperala Iv, podzielila sie linkiem, a ja od razu zapalalam do niego wielkim entuzjazmem. Przygotowanie takiego przysmaku wcale nie jest skomplikowane, pod warunkiem, ze ma sie dostep do gotowego ciasta filo. Mozna tez ciasto zrobic samemu, ale jest to dosc czasochlonne. Smarowanie roztopionym maslem kolejnych jego warstw i przekladanie orzechami ma w sobie cos z rytualu: uspokaja, pozwala zebrac mysli.
A jak smakuje? Oblednie, jesli lubicie bardzo slodkie smaki. I choc wydawalo mi sie, ze nie dam rady zjesc wiecej niz jeden kawalek, moje rece przez cale wczorajsze popoludnie dziwnym trafem wedrowaly do tacki z baklava...

Baklava
Skladniki:
- po 250 g orzechow wloskich i pistacji, drobno posiekanych
- 100 g drobnego cukru
- 3 lyzeczki mielonego cynamonu
- 200 g masla, pokrojonego na kawalki
- 500 g ciasta filo
Na syrop:
- 300 g drobnego cukru
- 125 g miodu
- starta skorka i sok z 1 cytryny
- 1 laska cynamonu
- 4 krople esencji rozanej do smaku
Orzechy, mielony cynamon i cukier wymieszac w misce i odstawic. Maslo rozpuscic w garnku na malym ogniu. Blache 24 x 34 cm o glebokosci 3 cm wysmarowac maslem, przyciac ciasto filo tak, by pasowalo do niej rozmiarem i przykryc wilgotna sciereczka. Wylozyc forme 1/3 ciasta, posmarowac maslem i przykryc warstwa orzechow. Powtarzac do wykorzystania wszystkich skladnikow, wierzch rowniez posmarowac maslem. Wstawic do lodowki na 15 minut do zastygniecia, a potem pokroic na kawalki o bokach dlugosci 4 cm (u mnie mniejsze), przecinajac wszystkie warstwy ciasta i orzechow. Piec w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku przez 45 minut do 1 godziny. Jesli wierzch zbyt szybko robi sie brazowy, przykryc luzno folia aluminiowa.
W tym czasie przygotowac syrop: cukier, miod, skorke cytryny, laske cynamonu i 300 ml wody podgrzac w garnku, mieszajac, by cukier sie rozpuscil. Gotowac na malym ogniu przez okolo 20 minut. Przecedzic przez geste sitko, dodac esencje rozana i sok z cytryny, wymieszac i odstawic.
Upieczona baklave wyjac z piekarnika i zostawic na 3 minuty, a potem polac syropem. Zostawic do ostygniecia w temperaturze pokojowej, najlepiej na cala noc. Przechowywana pod przykryciem, baklava zachowa swiezosc przez 3-4 dni.

Przepis jest moja ostatnia propozycja w ramach Festiwalu Kuchni Arabskiej. Moim zywiolowym towarzyszkom dziekuje serdecznie za wspolne kucharzenie!

Sunday 27 February 2011

Kurczak, rozmaryn, pomidory.

Bywa tak, ze caly weekend spedzam w kuchni, na pieczeniu i gotowaniu. Bywa tez tak, ze prawie nie ma mnie w domu. Wtedy ratuje sie pomyslami na szybkie obiady, ktore mozna przygotowac w mgnieniu oka. Taki wlasnie jest dzisiejszy obiad, na ktory przepis znalazlam tutaj: szybki, prosty, ale bardzo smaczny dzieki polaczeniu pomidorow, rozmarynu i cebuli. Juz kiedy kurczak w sosie wesolo pyrkotal w garnku, a w powietrzu unosil sie przyjemny aromat, wiedzialam, ze to bedzie strzal w dziesiatke.
No i mialam racje.

Kurczak z rozmarynem, pomidorami i czarnymi oliwkami
Skladniki:
(na 4 porcje)
- oliwa z oliwek
- 4 filety z piersi kurczaka
- 1 duza cebula, pokrojona w cienkie plasterki
- 2 zabki czosnku, drobno posiekane
- szczypta platkow chilli
- 1 lyzka drobno posiekanego swiezego rozmarynu
- 400 g pomidorow w puszce
- 125 ml wytrawnego bialego wina
- 10 czarnych oliwek bez pestek
- 200 g orzo albo innego malego makaronu

W duzym garnku rozgrzac 2 lyzeczki oliwy. Kurczaka pokroic w cienkie paski i podsmazyc, az sie lekko zrumieni. Wyjac z garnka, dolac odrobine oleju i wrzucic na niego cebule, czosnek, rozmaryn i chilli. Smazyc na malym ogniu przez 7 minut, potem dodac wino, pomidory i kurczaka. Gotowac przez okolo 10 minut, az sos lekko zgestnieje. Podawac na ugotowanym wedlug instrukcji na opakowaniu makaronie, udekorowac oliwkami.


A ze przepis szybki i wykorzystujacy domowe zapasy, dodaje go do akcji Tylko ze Spizarni i Ekspresowo w Kuchni.

Saturday 26 February 2011

Ostro, ostro! Jagniece kofty z sosem pomidorowym

To juz przedostatnia odslona wspolnego gotowania z czterema zywiolowymi blogerkami w ramach Festiwalu Kuchni Arabskiej.
A dzis jemy wyszperane przez Panne Malwinne kofty, czyli proste szaszlyczki z mielonego miesa. Same w sobie nie bylyby niczym szczegolnym, gdyby nie pikantny pomidorowy sos z dodatkiem harissy. Teraz juz wiem, po co w przepisie pojawia sie jogurt: otoz gdyby nie on, bliskie spotkanie z calkiem niewinnie wygladajacym sosem mogloby byc bolesne i skonczyc sie desperackim gaszeniem pozaru w paszczy kolejnymi szklankami wody.
Jagniecine lubie, choc rzadko przyrzadzam - ma specyficzny zapaszek, ktorego trudno sie pozbyc. Ale tym razem postanowilam sie przelamac. Delikatne, soczyste mieso mozna z powodzeniem zastapic nieco twardsza, ale rownie pyszna wolowina. Dodatek czerwonej cebulki to strzal w dziesiatke - bez nich kofty nie smakowalyby tak samo.
A sos? Cala swoja pikantnosc zawdziecza harissie - nie dodalam jej wiele, ale wystarczylo, by poczuc, jak kopie. Gesty, pyszny, doskonale komponuje sie z miesem. 

Marokanskie kofty z pikantnym sosem pomidorowym
Skladniki:
(na 4 porcje, czyli 8 szaszlykow)
- 500 g mielonej jagnieciny
- 1 mala czerwona cebula
- 1 lyzeczka mielonych nasion kolendry
- 1 lyzka posiekanej miety
Na sos:
- 1 lyzka oliwy z oliwek
- 1 zabek czosnku, drobno posiekany
- 2 puszki po 400 g posiekanych pomidorow
- 1-2 lyzeczki harissy
- 1 lyzeczka cukru
- 200 g jogurtu greckiego
- 2 lyzeczki prazonych orzeszkow piniowych

Przygotowac patyczki: zanurzyc je w wodzie na 20 minut, zeby sie nie przypalily. Rekami wymieszac w misce mieso, cebule, kolendre, miete i doprawic sola i pieprzem. Formowac 10-cm waleczki wzdluz patyczkow. Warto pamietac, ze surowe kofty mozna zamrozic.
W garnku rozgrzac oliwe, krotko podsmazyc na niej czosnek. Dodac pomidory, harisse, cukier, sol i pieprz. Gotowac na malym ogniu przez 15-20 minut, az sos zgestnieje.
Kofty grillowac (ja do tego celu uzylam piekarnika, ale patelnia grillowa sprawdzi sie rownie dobrze) przez 6-8 minut, obracajac co jakis czas, by sie rowno zrumienily. Na polmisek (albo talerze) wylozyc lyzka sos, dodac kilka kleksow jogurtu i ulozyc na nim szaszlyczki. Posypac orzeszkami piniowymi i podawac z pita albo kuskusem.


Przepis bierze udzial w Festiwalu Kuchni Arabskiej. Za wspolne kucharzenie dziekuje Eve, Malwinnie, Shinju i Malgosi.

Wednesday 23 February 2011

Udaly sie!

Nie wierzylam, ze to w ogole mozliwe. Watpilam, ze za pierwszym razem moga wyjsc takie piekne i foremne. Dlugo sie do nich przymierzalam. Makaroniki, bo o nich mowa, byly dla mnie wyzwaniem, z ktorym predzej czy pozniej musialam sie zmierzyc.
Dlaczego teraz? Z dwoch powodow. Po pierwsze dlatego, ze osmielila mnie ostatnia udana przygoda z czekoladowym fondantem (ktory tez byl wyzwaniem) i stwierdzilam, ze skoro to sie udalo, to czemu makaroniki mialyby sie nie udac? Drugi powod jest zas zupelnie banalny: jakos uzbierala mi sie odpowiednia ilosc bialek.
I tak oto stanelam oko w oko z macarons.
Te francuskie ciastka zyskuja coraz wieksza popularnosc. I nic w tym dziwnego: lzejsze niz cupcakes, bardziej wykwintne, mozna je przelozyc masa o dowolnym smaku. Wygladaja jak marzenie. Idealne powinny miec gladka, blyszczaca, lekko bezowa skorupke, miekkie, delikatne wnetrze i "nozki", czyli wierzchnia czesc uniesiona nieco nad spodnia tak, by przy brzegu ciastka powstala niewielka falbanka.
Bardzo sie balam, ze moje macarons beda dalekie od idealu. Przepis, ktory znalazlam tutaj, mial sporo pozytywnych komentarzy, ale wiadomo, jak to jest: a to piekarnik inny, a to jajka nie takie, a to migdaly zbyt gurbo zmielone. Ale zaryzykowalam. Ba, pozmienialam nawet to i owo, czego zwykle nie robie, kiedy testuje cos zupelnie nowego. Tak, balam sie bardzo.
Dlatego gdy zerknelam przez szybke piekarnika do srodka i zobaczylam piekne, okragle ciasteczka z "nozkami" i gladka skorupka, az pisnelam z radosci.
Kolejny szczyt zdobyty :)

Kawowe makaroniki
(czyli moja wersja oryginalnego przepisu)
Skladniki:
- 110 g cukru pudru
- 50 g mielonych migdalow
- 2 lyzki kawy rozpuszczalnej (najlepsza bedzie ta w proszku; granulki nalezy wczesniej rozgniesc lyzka na mial)
- 60 g bialek jajek w temperaturze pokojowej
- 4 lyzki granulowanego cukru

Bialka ubic na wysokich obrotack. Po okolo minucie, kiedy zaczna sie porzadnie pienic, dodawac cukier po jednej lyzce i ubic na sztywna piane. Cukier puder, kawe i migdaly wymieszac w misce i partiami dodawac do bialek, delikatnie mieszajac (najlepiej gumowa lopatka) na jednolita mase. Przelozyc do worka cukierniczego i wyciskac na wylozona papierem blache do pieczenia rowne kola o srednicy okolo 3 cm (uwaga: mikstura troche sie rozleje - warto miec to na uwadze i zostawic odstepy). Blache uniesc i upuscic na blat z nieduzej wysokosci - chodzi o to, by ciastka odpowiednio sie splaszczyly - i zostawic na okolo 40 minut. Piekarnik rozgrzac do 160 stopni i piec przez okolo 15-18 minut. Zostawic do ostygniecia na blasze, przelozyc kremem.
(Poszlam na latwizne i uzylam gotowego kremu czekoladowo-orzechowego, ale gdybym miala wiecej czasu i wszystkie skladniki w domu, pewnie zrobilabym sugerowany w oryginalnym przepisie ganache na kwasnej smietanie.)

Calkiem nowa pomidorowa

Sposobow na pomidorowke jest tak wiele, ze wyprobowanie wszystkich zajeloby pewnie z rok, jesli nie dluzej. Zaloze sie, ze kazdy z was ma swoja ulubiona wersje tej pysznej zupy: jedni lubia rzadsza, z makaronem albo ryzem, inni gesta, kremowa, z dodatkiem bazylii, a jeszcze inni lagodna, zabielana smietanka.
Ja tez mam swoj ulubiony, niezawodny przepis i czesto do niego wracam. Dzis jednak zdecydowalam sie przyrzadzic pomidorowa w troche innej wersji, a konkretniej - z dodatkiem zielonego pesto.
Czy jest lepsza od tej, ktora robie zwykle? Coz, jest inna. Spodziewalam sie, ze bedzie w smaku troche bogatsza i bardziej wykwintna; okazala sie zupelnie zwyczajna. Pesto ratuje ja troche, dodaje pazura, ale nadal czegos mi w niej brakuje. Moze to kwestia przyzwyczajenia, ale ta pomidorowa jest wciaz najlepsza, jaka jadlam. Ale, jak wiadomo, kazdy jest inny, a ile ludzi, tyle "najlepszych" wersji pomidorowki.

Zupa pomidorowa z pesto
Skladniki:
(na 4 osoby)
- 1 lyzka masla albo oliwy z oliwek
- 2 zabki czosnku, przepuszczone przez praske
- 5 suszonych pomidorow w oleju, posiekanych
- 3 x 400 g podluznych pomidorow w puszce
- 500 ml bulionu z indyka albo warzywnego
- 1 lyzeczka cukru (mozna dac wiecej do smaku)
- 142 ml kwasnej smietany
- 125 g swiezego pesto z bazylii
- liscie bazylii, do dekoracji (zabraklo ich u mnie, bo akurat nie mialam)

Maslo lub olej rozgrzac w duzym garnku, na malym ogniu podsmazyc na nim czosnek, az zmieknie. Dodac oba rodzaje pomidorow, bulion, cukier, sol i pieprz. Gotowac na malym ogniu przez okolo 10 minut, az pomidory troche sie rozpadna. Zmiksowac blenderem na gladka konsystencje, dodajac polowe smietany. Doprawic do smaku. Podawac z lyzka pesto i odrobina wiecej smietany, udekorowac listkami bazylii.



A jako ze do przygotowania zupki wykorzystalam domowe zapasy, przepis dolaczam do akcji Tylko ze Spizarni.

Sunday 20 February 2011

Jego wysokosc fondant

Czekoladowy Weekend, prowadzony w tym roku przez Atine, powoli dobiega konca, a ja zegnam go czyms bardzo specjalnym. Ten deser kusil mnie od dawna, ale balam sie go jak ognia. Obawialam sie, ze po wyjeciu z piekarnika srodek nie bedzie plynny albo ze bede miala problemy z wyciagnieciem gotowych fondantow z foremek.
Jak sie okazuje, calkiem niepotrzebnie.
Przepis jest dosc dlugi, ale wcale nie skomplikowany. Jego dlugosc wynika z innej rzeczy, a konkretnie - z faktu, ze wszystko jest wytlumaczone tak szczegolowo, by z przyrzadzeniem go poradzil sobie nawet zupelny kuchenny analfabeta. Wskazowki Gordona Ramsaya sa naprawde bezcenne, a efekt...
Efekt jest tak obledny, ze brak mi slow. Dla milosnikow czekolady to istny raj na ziemi. Delikatna wierzchnia warstwa kryje goracy, plynny srodek, ktory doskonale bedzie sie komponowal z lodami waniliowymi albo nawet zwykla slodka smietana.
Juz nie bede czekac na specjalna okazje, by przyrzadzic to cudo. I nawet, kiedy tegoroczny Czekoweekend odejdzie juz w zapomnienie, ja bede wracac do tego przepisu. Tak, jest grzeszny i kaloryczny.
Ale dla takiej uczty warto zgrzeszyc.

Czekoladowe fondanty
Skladniki:
(na 8-9 sztuk; ja robilam z polowy, wyszly mi 4 porcje)
- 50 g roztopionego masla
- kakao do przygotowania foremek
- 200 g dobrej jakosci ciemnej czekolady, polamanej na male kawalki
- 200 g masla, pokrojonego na kawalki
- 200 g drobnego zlotego cukru
- 4 jajka i 4 zoltka
- 200 g maki
- sos karmelowy, lody waniliowe albo sorbet pomaranczowy do dekoracji (ja uzylam zwyklej smietany 18%, smakowala oblednie, ale nastepnym razem podam z lodami waniliowymi).

Przygotowac foremki: prowadzac pedzelek od dolu do gory, wysmarowac kazda z nich roztopionym maslem i wlozyc do lodowki albo zamrazalnika (moje spedzily 15 minut w zamrazalniku). Na schlodzone maslo nalozyc pedzelkiem kolejna jego warstwe. Do foremek wsypywac kolejno po lyzce kakao i obracac je, az scianki i dno beda nim pokryte.
Czekolade i maslo rozpuscic w kapieli wodnej i odstawic do wystygniecia na okolo 10 minut. W drugiej misce ubic cukier, jajka i zoltka na gladka, puszysta mase. Dodac przesiana make, wymieszac, a potem dolewac partiami czekolade i mieszac, az powstanie gesta, gladka masa. Wypelnic nia foremki (Gordon zaleca przelanie masy do dzbanka i nalewanie z niego, ja uzylam duzej plastikowej lyzki) i wstawic do lodowki na minimum 20 minut, a gora na cala noc. Mozna tez w tym momencie zamrozic desery i piec od rzu po wyjeciu z zamrazalnika - jesli tak zrobimy, bedziemy musieli dodac 5 minut do czasu pieczenia.
Piekarnik rozgrzac do 200 stopni (180 z termoobiegiem), foremki ulozyc na blasze do pieczenia i piec przez 10-12 minut, az wierzch sie zetnie, a ciasto zacznie odchodzic od bokow foremek. Po wyjeciu z piekarnika odstawic na minute, a potem delikatnie wylozyc na talerze (Gordon radzi najpierw wyjac fondant na dlon, by sprawdzic, czy sie udal, a potem wlozyc z powrotem do foremek i wyjac ponownie po przygotowaniu talerza, ale ze w moim wypadku nie bylo zadnego przygotowywania, wysunelam moje desery prosto na talerzyki i polalam smietanka.)


To juz ostatnia moja propozycja w ramach Czekoladowego Weekendu - ale to wcale nie znaczy, ze zegnam sie z czekolada. Przeciwnie, wroce do niej juz wkrotce, w nieco innej formie.

Saturday 19 February 2011

O goracej czekoladzie i magicznym skladniku

Jak kazdy szanujacy sie czekoholik, wiem, gdzie w moim miescie mozna napic sie porzadnej goracej czekolady. Takiej, w ktorej niemal mozna postawic lyzeczke. Gestej, intensywnej, pachnacej. U Paula A. Younga mozna samemu wybrac przyprawy: chilli, kardamon, wanilia... Kubeczek czekolady ze stoiska Artisan du Chocolat na Borough Market rozgrzewa jak nic na swiecie. W Carluccio's czekolade po florencku podaje sie w malutkich kubeczkach - z jednej strony zle, bo tak jej malo, z drugiej dobrze, bo mozna bezczelnie wyjadac resztki palcami.
Wszystkie te miejsca laczy jedno: sa strasznie daleko od mojego domu.
Zapytalam kiedys pani z Artisan du Chocolat, jakim cudem ich goraca czekolada jest taka gesta. Przypuszczalam, ze stosuja jakis magiczny skladnik, niedostepny dla zwyklych smiertelnikow. Odpowiedz okazala sie bardzo prosta: smietana. Nie potrzeba jej wiele, wystarcza dwie-trzy lyzki na szklanke mleka. Wystarczy podgrzac, dodac kilka kostek dobrej czekolady, porzadnie wymieszac - i gotowe.
Ze niezdrowo? Dostepne w supermarketach proszki przeznaczone do rozpuszczania w mleku albo - o zgrozo! - wodzie na pewno zdrowsze nie sa. Fakt, maja moze mniej kalorii, ale kto przy zdrowych zmyslach przejmowalby sie kaloriami w obliczu takiego niebianskiego napoju?
Tak wiec teraz, kiedy najdzie mnie ochota, przyrzadzam sobie w domu pyszna, gesta czekolade do picia. W zimny, deszczowy dzien, taki jak dzisiaj, nic nie poprawia mi humoru lepiej niz ona.

Goraca czekolada
Skladniki:
(na 1 mala porcje)
- 125 ml mleka
- 2 lyzki slodkiej smietany 18%
- 30 g dobrej jakosci gorzkiej czekolady

Mleko i smietane podgrzac w garnuszku na niewielkim ogniu, nie dopuszczajac do wrzenia. Zdjac z ognia, dodac polamana na kostki czekolade, wymieszac, az sie rozpusci. Mozna dodac odrobine ulubionego likieru albo, zeby bylo jeszcze bardziej dekadencko, udekorowac bita smietana.


To moja druga propozycja do tegorocznego Czekoladowego Weekendu.

Friday 18 February 2011

Zabojczo pyszne spaghetti carbonara

- A wiesz, co bym zjadl? - powiedzial Mezczyzna pewnego popoludnia.
- No, co? - odparlam, pdejrzewajac, ze wyskoczy mi tu z jakims schabowym albo inna babka ziemniaczana. Ale nie wyskoczyl. Zamiast tego powiedzial:
- Carbonare bym zjadl.
I juz wiedzialam, co przygotuje na obiad w jego urodziny.
Ten przepis spodobal mi sie od pierwszego wejrzenia: prosty, bez udziwnien i bez oszczedzania na kaloriach. Dobre spaghetti carbonara nie moze byc dietetyczne. Nie mozna pominac smietany albo zastapic czyms tlustego bekonu, bo to juz po prostu nie bedzie to samo.
Czy jubilat byl zadowolony? Jeszcze jak! Ochal, achal i zachwycal sie, ze takie dobre. I mial racje: to najlepsza domowa wersja tego klasycznego dania, jaka zdarzylo mi sie jesc. Tak, jak w przepisie: "Dead Good".

Zabojczo pyszne spaghetti carbonara
Skladniki:
(na 2 duze porcje)
- 250 g spaghetti
- okolo 1 lyzki masla
- 1 szalotka, drobno posiekana
- 2 zabki czosnku, drobno posiekane
- 8 plastrow bekonu (powinien byc taki z paseczkami tluszczu), pokrojonych w kostke
- 2 jajka
- 142 ml slodkiej smietany (18% tluszczu)
- 25 g drobno startego swiezego parmezanu

Makaron ugotowac wedlug instrukcji na opakowaniu, odlac z wody i wrzucic z powrotem do garnka, zestawionego z ognia. Na rozgrzane na patelni maslo wrzucic szalotke, czosnek i bekon, smazyc okolo 5-7 minut na zlocisty kolor. W misce wymieszac jajka, smietane i wiekszosc parmezanu, dodac duzo swiezo zmielonego czarnego pieprzu. Do ugotowanego makaronu wrzucic zawartosc patelni i miski, wymieszac porzadnie tak, by spaghetti dokladnie pokrylo sie sosem. Podawac posypane reszta parmezanu, mozna tez dodatkowo posypac czarnym pieprzem.

Bezmaczne ciasto czekoladowe

Dlugo za mna chodzilo. Wlasciwie od momentu, w ktorym otworzylam ksiazke "Decadence" autorstwa Philipa Johnsona. To pierwszy przepis, ktory sie w niej pojawia - i zareczam: zaden czekoholik nie bedzie w stanie oprzec sie jego czarowi.
Ciasto nie zawiera maki i, co ciekawe, nie ma w nim tez masla ani margaryny. Co wcale nie oznacza, ze jest beztluszczowe. Czekolada i smietana robia swoje i, choc nie liczylam dokladnie, jestem pewna, ze jeden malutki kawaleczek ma pewnie z milion kalorii. Ale raz na jakis czas nikomu nie zaszkodzila odrobina dekadencji i rozpusty, prawda?
A jakie jest to ciasto? Dla milosnika ciemnej czekolady - niebianskie. Nie za slodkie, bardzo zbite, smakuje jak gigantyczna czekoladowa trufla. Podalam je, jak sugerowal Johnson, udekorowane bita smietana i malinami, ale rownie dobrze bedzie smakowac lekko cieple, z galka lodow waniliowych.
Panie i panowie, Czekoladowy Weekend czas zaczac!


Bezmaczne ciasto czekoladowe
Skladniki:
- 400 g dobrej jakosci ciemnej czekolady (minimum 70% kakao)
- 6 jaj
- 95 g cukru muscovado (zwykly brazowy tez sie nada)
- 2 lyzki ciemnego rumu
- 250 ml gestej smietany (w Wielkiej Brytanii double cream ma 48% tluszczu)
- 250 ml ubitej smietany kremowki
- swieze owoce (maliny, jagody, truskawki) i cukier puder do dekoracji

Piekarnik rozgrzac do 180 stopni. Czekolade rozpuscic w kapieli wodnej i lekko przestudzic. W duzej misce umiescic jajka, cukier i rum, postawic na garnku z gotujaca sie woda i ubijac na parze, az mikstura podwoi swoja objetosc. Dodac smietane, wymieszac, a potem delikatnie wlac czekolade i mieszac do polaczenia skladnikow. Mase wlac do wylozonej papierem otwieranej blachy. Do innej blachy albo naczynia zaroodpornego wlac troche wody i wstawic do piekarnika ciasto na gorna polke, naczynie z woda na dolna - to pozwoli ciastu upiec sie rownomiernie. Piec przez okolo 40 minut, az patyczek wlozony w srodek ciasta bedzie czysty. Udekorowac ubita kremowka, owocami i cukrem pudrem.


To moja pierwsza (i z pewnoscia nie ostatnia) propozycja na tegoroczny Czekoladowy Weekend.

Thursday 17 February 2011

Swiatowy Dzien Kota

Z okazji naszego swieta wszystkim kotom skladamy najserdeczniejsze zyczenia. Niech wasze miski zawsze beda pelne, wasze zabawki interesujace, a wasza dwunozna obsluga gotowa do spelniania swoich obowiazkow!

Mrrrau!*

Loki i Cara



* w wolnym tlumaczeniu: Niech zyja koty!

Oponki na oslode

Chodzily za nami juz od dluzszego czasu. A ze nielatwo na Wyspach o poczciwy polski twarog, musialy poczekac, az Mezczyzna wybierze sie na wycieczke do polskiego sklepu i przywiezie niezbedne produkty. A potem jeszcze troche, az Kobieta, czyli ja, znajdzie czas, by je zrobic.
Czasu nie potrzeba duzo: zagniatanie ciasta zajmuje chwile, walkowanie i wycinanie kolejna, smazy sie szybko. Najwiecej pracy jest ze... sprzataniem kuchni i zeskrobywaniem resztek masy z blatu, ktory - choc obficie obsypany maka - i tak zawsze sie czyms utytla.
Czy warto? Zdecydowanie tak. Oponki z tego przepisu wychodza naprawde pyszne: puchate, lekkie i nie za slodkie. Dokladnie takie, jak jadlam w dziecinstwie. Mezczyzna podsumowal pierwszy kes dlugim "Mmmmmm...." - a ja zupelnie mu sie nie dziwie!

Oponki z twarozku
Skladniki:
(na okolo 30 oponek)
- 500 g bialego sera (moze, ale nie musi byc zmielony - moj nie byl i w niczym to nie zaszkodzilo)
- 3 jajka
- 3 lyzki kwasnej smietany
- 3 lyzki cukru
- 1 opakowanie (16 g) cukru waniliowego
- 1 lyzeczka sody oczyszczonej
- 2-3 szklanki maki (dalam 3 i troche, zeby ciasto sie nie kleilo)

Wszystkie skladniki zagniesc razem na miekkie, nie klejace ciasto (zaczac od 2 szklanek mki i dosypywac w razie potrzeby). Ciasto rozwalkowac na grubosc okolo 1/2 cm i wycinac oponki, np. za pomoca szklanki lub kubka i kieliszka albo zakretki. Wrzucac na rozgrzany, glebszy olej (smazylam w garnku, choc gleboka patelnia tez sie nada), smazyc z obu stron, odsaczyc z tluszczu na recznikach kuchennych. Podawac obficie posypane cukrem pudrem.


Wednesday 16 February 2011

Chleb prawie idealny



Juz po przeczytaniu pierwszych kilku linijek tego wpisu na blogu Trufli wiedzialam, ze zrobie ten chleb. Urzekla mnie opowiesc Daniela Leadera, opowiesc o czasach, ktorych nie moge pamietac i o miejscach, w ktorych nigdy nie bylam, choc przeciez przez cale lata byly tak blisko.
Zachwycil mnie tez sam przepis: nielatwy, ale nie na tyle trudny, by kompletnie mnie odstraszyc. Zaluje bardzo, ze nie sprawilam sobie jeszcze koszyka do wyrastania chleba, bo w formie bardziej tradycyjnego bochenka wygladalby pewnie o niebo lepiej. Pieklam, jak zwykle, w blaszce, totez forma nie powala na kolana.
Ale za to smak - wyborny, choc troche inny, niz sie spodziewalam: skorka wyszla mieksza, a miazsz jasniejszy niz oczekiwalam. Dlaczego wiec "prawie idealny"? Bo najba,rdziej lubie chleby z ziarnami, wiec idealny chleb smakowalby jak ten, ale z dodatkiem chrupiacego slonecznika, sezamu albo pestek dyni.
Tak na marginesie, ten chleb byl pierwsza rzecza, do ktorej zaprzeglam moja nowa maszynke. Kenwood Chef Titanium poradzil sobie z zagniataniem bez wysilku. To sie nazywa pomoc w kuchni!

W przepisie nie zmienilam nic, poza tym, ze zamiast wyrastac w koszyku i piec sie na kamieniu, moj chleb rosl i piekl sie w foremce. Po szczegoly odsylam do Trufli, a chleb dodaje do Weekendowej Piekarni - to moj pierwszy wypiek w ramach tej akcji, ale na pewno nie ostatni!

Tuesday 15 February 2011

Lepiej pozno niz wcale, czyli pikantna shawarma z salatka

Po slodkim weekendzie i walentynkowej kaczce pora powrocic do arabskich smakow - dzis wraz z niezmordowanymi Malwinna, Malgosia i Eve wybralysmy sie na wycieczke do Libanu. Tamtejsza kuchnia bardzo przypadla mi do gustu: jest pelna intensywnych aromatow, wyrazistych przypraw i polaczen, ktore sprawiaja, ze slinianki pracuja na wysokich obrotach.
Dzis na tapecie shawarma - jedno z bardziej znanych i lubianych dan z tamtych okolic. Byc moze probowaliscie czegos podobnego w jednej z popularnych restauracji pewnej sieci na "S". Jesli tamta shawarma wam smakowala, ta z pewnoscia podbije wasze serca, bo jest o niebo lepsza! W wersji, ktora dzis przygotowalam, soczystemu kurczakowi towarzyszy salata, pomidor i ogorek, a wszystko to przybrane jest cytrusowo-musztardowym dressingiem. Przepis pochodzi stad i naprawde warto go wyprobowac. Robilam z polowy porcji, czego zreszta bardzo zaluje, bo jestem pewna, ze choc przepis mowi "Serves 4", spokojnie dalibysmy rade we dwoje.



Pikantna shawarma z kurczaka z salatka

Skladniki:
(dla 4 osob)
- 3 lyzki swiezej pietruszki, drobno posiekanej
- 3/4 lyzeczki soli
- 1 lyzeczka platkow czerwonej papryki (nie mialam, dalam 1/2 lyzeczki suszonych platkow chilli - jak pikantnie, to pikantnie)
- 1/2 lyzeczki mielonego imbiru
- 1/2 lyzeczki mielonego kminu rzymskiego
- 1/4 lyzeczki mielonej kolendry
- 7 lyzek niskotluszczowego jogurtu greckiego
- 2 lyzki swiezego soku z cytryny
- 4 zabki czosnku, przepuszczone przez praske
- 2 lyzki oliwy z oliwek
- ok. 700 g filetow z piersi kurczaka, pokrojonych w cienkie paski
- 1 glowka salaty, umytej i posiekanej
- 1 szklanka posiekanego pomidora
- 1 szklanka posiekanego ogorka

Dressing cytrynowy
- 1 lyzka musztardy Dijon
- 1/4 szklanki swiezo wycisnietego soku z cytryny
- 1 lyzeczka soli
- 3/4 lyzeczki swiezo zmielonego czarnego pieprzu
- 1/4 szklanki oliwy z oliwek extra virgin



Pietruszke, sol, platki papryki, imbir, kmin i kolendre wymieszac w duzej misce. Dodac jogurt, sok z cytryny i czosnek. Do miski wrzucic kurczaka i wymieszac, by mieso bylo rowno pokryte marynata. Wstawic do lodowki  na co najmniej godzine, a najlepiej na cala noc. Oliwe rozgrzac na patelni i smazyc na niej kurczaka (najlepiej partiami, zeby mial szanse rowno sie zrumienic), az bedzie lekko brazowy. Usmazone mieso ulozyc na talerzu wylozonym papierowymi recznikami.
W duzej misce wymieszac skladniki dressingu, dodac ogorka, pomidora, salate i kurczaka, wymieszac. Doskonale smakuje z cieplym chlebkiem pitta.


Przepis bierze udzial w akcji Festiwal Kuchni Arabskiej, a takze w podrozy Grumkow z widelcem po Azji. Dzielnym Planetariankom dziekuje za kolejna wspolna kulinarna przygode!

Szybko, slodko, owocowo.

Sa takie chwile, w ktorych sama kolacja to za malo. Momenty, kiedy potrzeba czegos wiecej, czegos slodkiego. Dni, w ktorych niezbedny jest deser.
Wczoraj byl taki wlasnie dzien.
A ze kolacja byla troche pracochlonna, deser musial byc prosty i szybki. Byl jeszcze jeden warunek: nie mogl wymagac wyprawy do sklepu, na ktora zwyczajnie nie znalazlabym czasu. I tak oto, po niezbyt dlugich poszukiwaniach, znalazlam ten przepis.
Trudno o deser latwiejszy w przygotowaniu i mysle, ze nawet kompletny kuchenny analfabeta dalby sobie rade. Kombinacja smakow jest idealna: slodycz pokruszonych herbatnikow, delikatnosc mascarpone zlamana cytrusowa nuta, lekko kwaskowe owoce... No i do tego calkiem efektowny wyglad. Czego chciec wiecej?

Sernik z owocami w szklance
Skladniki:
(na 2 osoby)
- 150 g sezonowych owocow jagodowych (takich jak jagody, truskawki, jezyny czy maliny; u mnie tylko maliny, bo to akurat mialam w domu)
- 1 lyzka drobnego zlotego cukru
- skorka i sok z 1 cytryny
- 4 ciastka imbirowe (u mnie Digestives z mleczna czekolada)
- 1 lyzka masla
- 2 lyzki cukru pudru
- 125 g mascarpone

Owoce gotowac w malym garnku z cukrem i 1 lyzeczka soku z cytryny przez 3-4 minuty, az zaczna pekac, mieszajac co jakis czas, by smaki sie polaczyly. Zostawic do ostygniecia. Herbatniki wlozyc do foliowego worka i rozgniesc na okruszki za pomoca walka. Maslo rozpuscic, dodac pokruszone ciastka, wymieszac i tak powstala mase wlozyc do dwoch sporych szklanek. Mascarpone wymieszac w duzej misce z cukrem pudrem, skorka z cytryny i pozostalym sokiem. Ulozyc w szklankach na ciastkach, a na to wylozyc przestudzone owoce.



Ten prosty deser jest moja druga propozycja do akcji Walentynki 2011 - czym TO sie je?

Monday 14 February 2011

Kaczka inaczej

Walentynki ani mnie ziebia, ani parza. Nie potrzebuje specjalnej okazji, by sprezentowac cos mojemu Mezczyznie. Nie musze w ten jeden dzien dwoic sie i troic, by pokazac Mu, ze mi na nim zalezy. Czy "Kocham cie" wypowiedziane 14 lutego ma wieksza wartosc, niz te same slowa wymowione innego dnia?
No wlasnie.
Pyszna kolacje tez moge przygotowac bez okazji. Tak wiec dzisiejsza kaczka nie jest do konca walentynkowa. Nie jest tez szczegolnie wykwintna ani przesycona afrodyzjakami. Na pewno jest interesujaca. I, niestety, dosc pracochlonna. Trzeba sie rowniez liczyc z wysoka srerta naczyn do zmywania. Czy warto? Moim zdaniem, tak. Zwlaszcza wielbiciele intensywnych, ostrych smakow beda zadowoleni.

Kaczka w miodzie i czarnym pieprzu z aromatycznym ryzem i sosem z papryki i chilli
Skladniki:
(teoretycznie dla 1 osoby; ja nie zmienilam nic, poza dodaniem jeszcze jednej piersi, i uwazam, ze porcje byly wystarczajaco duze)
Na mieso:
- 1 kacza piers ze skorka (u mnie 2)
- sol i swiezo mielony pieprz
- 2 lyzki plynnego miodu
- 2 lyzki czerwonego wina
- 25 g masla

Kaczke oczyscic z nadmiaru tluszczu i sciegien, naciac skore ostrym nozem tak, zeby powstala kratka i natrzec sola i pieprzem po obu stronach. Ulozyc skora do dolu na patelni, ktora mozna wlozyc do piekarnika. Smazyc na srednim ogniu, az skorka zbrazowieje, odlewajac co jakis czas wytopiony tluszcz. Przewrocic na druga strone, posmarowac miodem i wlozyc do piekarnika (u mnie rozgrzany do 190 stopni) na 12-15 minut, az mieso sie upiecze. Zdjac kaczke z patelni, odlozyc na bok, a patelnie znow postawic na gazie, wlac wino i zeskrobac drewniana lyzka to, co przywarlo do dna. Gotowac przez 3-4 minuty, az sie zredukuje, potem dodac maslo i rozpuscic.


Aromatyczny ryz:
- 1 lyzka oliwy z oliwek
- 1/2 cebuli, pokrojonej w kliny
- 1 zabek czosnku, grubo posiekany
- 1 lyzeczka mielonej kurkumy
- 1/2 lyzeczki rozgniecionych nasion kolendry
- 200 g ryzu basmati
- 300 ml wrzacej wody
- sol i swiezo mielony czarny pieprz
 
Oliwe rozgrzac na patelni, smazyc cebule i czosnek na malym ogniu przez okolo 5-7 minut, az cebula sie zeszkli. Dodac kurkume i kolendre, wymieszac. Wsypac ryz i wymieszac tak, by ziarna pokryly sie olejem. Wlac wode i przyprawic sola i pieprzem. Zagotowac, zmniejszyc ogien i gotowac przez 10-12 minut, az ryz zmieknie.
 
Sos z papryki i chilli
- 1 lyzka oliwy z oliwek
- 1/4 posiekanej cebuli
- 1 posiekany zabek czosnku
- 1/2 posiekanej czerwonej papryki, bez nasion
- 1 swieza czerwona papryczka chilli, bez nasion, drobno posiekana
- 150 ml bulionu warzywnego

Rozgrzac oliwe, podsmazyc cebule i czosnek na malym ogniu przez 5-7 minut. Dodac papryke i chilli, gotowac przez 3-4 minuty, az zmiekna. Zalac bulionem, doprawic sola i pieprzem i doprowadzic do wrzenia. Gotowac na malym ogniu przez 8-10 minut. Przerobic blenderem na gladki sos.
 
Ryz wylozyc na talerze, kazda kacza piers pokroic na 4 grube plastry i ulozyc je na ryzu. Polac glazura z wina i masla. Sosem paprykowym wyrysowac okrag wokol ryzu (nie udalo mi sie tego dokonac, ale nic to, liczy sie smak.)
 
 
A ze kaczuszka znalazla sie w naszym walentynkowym menu, dodaje ja do akcji Walentynki - czym TO sie je?

Orzechowa krowa

Sophie Dahl gotowaniem zajela sie stosunkowo niedawno. Wczesniej miala na glowie inne sprawy: sesje w Vogue czy Elle, kampanie reklamowe, wybiegi... Wydawac by sie moglo, ze swiat mody i kuchnie dziela cale mile i ze niemozliwe jest, by ktos, kto kiedys zajmowal sie jednym, zaczal pasjonowac sie drugim. A jednak panna Dahl radzi sobie z gotowaniem calkiem niezle. Ba, pisanie ksiazek kucharskich tez idzie jej przyzwoicie! W telewizji nie wypada wprawdzie tak doskonale jak Nigella, ale i tak milo jest popatrzec, jak ta niebieskooka pieknosc o wygladzie nordyckiej bogini krzata sie przy garach.
Przepis na krowke z maslem orzechowym znalazlam tutaj. No i konsternacja: bo jak to, krowka bez smietany? Z drugiej strony ludzie chwala, ze pyszna. A przy tym prosta, znacznie prostsza niz wszystkie inne wersje krowki, ktore widzialam. Bez mozolnego, dlugotrwalego gotowania, bez mierzenia temperatury. Fakt, cukru w niej tyle, ze juz samo zerkniecie na przepis moze przyprawic o zawal serca. Ale czy to mi kiedykolwiek przeszkadzalo?
Krowka faktycznie jest pyszna, choc bardzo slodka. Krucha, z wyczuwalnym slonawym smakiem masla orzechowego. Zastyga szybko, znika w rownie ekspresowym tempie. Nie jestem w stanie zjesc wiecej niz jednej na raz - czy to wada, czy moze zaleta?

Krowka z maslem orzechowym
Skladniki:
(na 36-42 kawalkow)
- 125 g masla
- 500 g ciemnego brazowego cukru
- 120 ml mleka
- 250 g masla orzechowego z kawalkami orzechow
- nasiona z 1 laski wanilii
- 300 g cukru pudru

Maslo rozpuscic w sporym garnku na srednim ogniu. Dodac brazowy cukier i mleko, doprowadzic do wrzenia i gotowac przez 2-3 minuty bez mieszania. Zdjac z ognia, dodac maslo orzechowe i wanilie. Cukier puder wsypac do duzej miski i zalac ciepla masa. Mieszac drewniana lyzka, az skladniki sie polacza. Przelac do 20-cm kwadratowej blachy (ja swoja wylozylam papierem do pieczenia) i odstawic do zastygniecia, a potem wlozyc do lodowki do schlodzenia. Kroic ostrym nozem i przechowywac w szczelnie zamknietym pojemniku.

Sunday 13 February 2011

Poranek z drozdzowka

Wiele moich najprzyjemniejszych wspomnien pachnie drozdzowkami. Od pierwszych wagarow po konwenty milosnikow fantastyki i RPG, od niedzielnych porankow po zimowe spacery wzdluz bulwaru w Gdyni. Ciasto drozdzowe w kazdej formie ma magiczna moc: wywoluje usmiech na mojej twarzy.
Tuz kolo mojej pracy jest targ, a na targu handluje pewien pan, ktory zawsze ma jakies ciekawe rzeczy za bezcen: a to ser dolcelatte, a to suszone pomidory, to znow oliwki wypchane feta... Tym sposobem do mojej lodowki trafiaja czasem rzeczy, na ktorych wykorzystanie musze dopiero znalezc pomysl. Tak wlasnie bylo z ricotta. 
Tym drozdzowkom nie moglam sie oprzec. Wygladaja naprawde pieknie - przynajmniej u Doroty, u ktorej faktycznie przypominaja lodeczki. Moje to raczej wielkie statki pelnomorskie, tyle, ze bez zagli. Robilam z polowy porcji, myslac, ze to wystarczy dla naszej dwojki, ale teraz dochodze do wniosku, ze moglam spokojnie zrobic wiecej. Wyrosly piekne, rumiane i puszyste, serowe nadzienie jest delikatne i pyszne. To idealny pomysl na leniwe niedzielne sniadanie.

Slodkie buleczki-lodeczki z zurawina
Skladniki:
(na 11 duzych drozdzowek)
- 500 g maki pszennej
- 1 szklanka letniego mleka
- 2 lyzki roztopionego masla
- 1 duze jajko
- 1/3 szklanki miodu
- pol lyzeczki soli
- 12 g suchych drozdzy albo 25 g swiezych

Nadzienie:
- 500 g serka ricotta
- 5 lyzek cukru pudru (mozna dac wiecej do smaku, ale ja uwazam, ze ricotta jest wystarczajaco slodka sama w sobie)
- ziarenka z 1 laski wanilii albo 1 opakowanie cukru wanilinowego
- 2 zoltka
- 180 g suszonej zurawiny

Dodatkowo:
- 1 jajko roztrzepane z 1 lyzka mleka (do posmarowania)

Co najmniej kilka godzin wczesniej serek wylozyc na geste sitko, obciazyc talerzykiem i pozostawic do odsaczenia. Po tym czasie rozetrzec z pozostalymi skladnikami nadzienia (poza zurawina) i odstawic.
 Make wymieszac z suchymi drozdzami albo rozczynem ze swiezych, dodac reszte skladnikow i wyrobic, dodajac pod koniec rozpuszczone maslo. Ciasto powinno byc gladkie i elastyczne. Uformowac kule z ciasta, wlozyc do miski, przykryc folia i odstawic na godzine do wyrosniecia w cieple miejsce. Ciasto powinno w tym czasie podwoic objetosc. Po tym czasie ciasto podzielic na 11 rownych czesci (okolo 80 g kazda; ja dzielilam "na oko", dlatego moje giga-drozdzowki nie sa rowne). Kazda rozwalkowac na omaczonym blacie jak nalesnika, posmarowac serowym nadzieniem, posypac zurawina. Zwinac w rulon, zlozyc wpol, a potem naciac ostrym nozem tak, by 2 cm od gory pozostaly nieprzeciete, i rozlozyc ciasto na boki tak, by przypominalo ksztaltem lodke. Buleczki ulozyc na blasze w sporych odleglosciach od siebie, przykryc, odstawic na 30-40 minut, by byly puszyste. Przed pieczeniem posmarowac jajkiem roztrzepanym z mlekiem. Piec w 190 stopniach przez okolo 20 minut. Wystudzic na kratce.

Saturday 12 February 2011

Kofty z indyka na samotnosc

szyPusto sie jakos zrobilo, bezludnie. Muzyka gra tak cicho, ze trzeba sie bardzo wsluchac, by rozpoznac, co to takiego. Slonce schowalo sie juz, powoli zapalaja sie swiatla na drugim brzegu rzeki. Koty snuja sie z kata w kat, nawet bawia sie jakby na pol gwizdka. Mezczyzna wybyl na weekend, a ja zostalam sama.
Czy mam cos przeciwko? Skadze!
To doskonala okazja, zeby zajac sie paroma sprawami, ktore od dluzszego czasu czekaja na swoja kolej. Okaza, zeby przemyslec do konca walentynkowe menu. A przede wszystkim - okazja do przetestowania mojego nowego Kenwooda.
Tak, tak, Chef Titanium dojechal juz w czwartek, ale dopiero dzisiaj mialam okazje uruchomic go i przetestowac porzadnie. I czuje, ze bedzie to poczatek pieknej (i dlugiej) przyjazni. Jesli wszystko idzie tej machinie tak sprawnie jak wyrabianie ciasta na chleb, bede bardzo, ale to bardzo zadowolona. A czy idzie, przekonam sie zaraz. Musze tylko zdecydowac sie na jakies ciasto. A to nie jest wcale latwa decyzja, oj, nie.
A kofty dlatego, ze mialam akurat troche mielonego z indyka - za malo, zeby zrobic cos konkretnego dla dwoch osob, ale wystarczajaco duzo dla mnie jednej. Przepis pochodzi z magazynu Delicious i jedyna moja modyfikacja bylo zmniejszenie ilosci skladnikow: zrobilam z 1/4 porcji i pochlonelam z pita (ktora cos nie chciala spuchnac) oraz sosem jogurtowo-czosnkowo-ziolowym, "Pochlonelam" to wlasciwe slowo. Sama nie wiem, czy to dlatego, ze bylam strasznie glodna, czy tez dlatego, ze kofty wyszly naprawde smaczne. Nigdy nie wpadlabym na to, by wzbogacic mieso pokruszonym serem feta. Teraz juz wiem, ze to zdecydowanie dobry pomysl!

Kofty z indyka
Skladniki:
- 2 lyzki oliwy z oliwek
- 1/2 malej czerwonej cebuli, drobno posiekanej
- 500 g mielonego miesa z indyka
- 100 g pokruszonego sera feta
- 2 lyzki posiekanej swiezej natki pietruszki, plus troche ekstra do przybrania

Namoczyc 8 drewnianych patyczkow w cieplej wodzie. Rozgrzac polowe oliwy na patelni i smazyc cebulke, az zmieknie. Ostudzic. W misce wymieszac cebule, mieso, fete i pietruszke. Uformowac walek z mieszanki wzdluz kazdego patyczka (najlatwiej robic to mokrymi rekami) i skropic reszta oliwy. Smazyc na patelni do grillowania na srednim ogniu przez 10-12 minut, przewracajac co jakis czas. Podawac z greckim tzatziki (albo, jak u mnie, jogurtowo-ziolowo-czosnkowym sosem), salatka z pomidorow, cebuli i ogorkow i dowolnym plaskim chlebkiem. Mozna tez udekorowac pietruszka.



Przepis wedruje do blyskawicznej akcji.

Friday 11 February 2011

Fattoush i juz.

Arabska kuchnia ma to do siebie, ze jesli raz jej sprobujesz, zawsze bedziesz do niej wracac. Dzieki durszlakowemu Festiwalowi Kuchni Arabskiej poznaje ja coraz lepiej i lubie coraz bardziej. Aromatyczne przyprawy, intensywne smaki, niebanalne polaczenia - jak tu sie nie zachwycic?
Dzis znow spotykamy sie w kuchni z Malwinna, Malgosia, Shinju i Eve, by wspolnie odkrywac smaki z dalekich stron swiata.
Fattoush to bardzo prosta salatka, lekka, a jednoczesnie sycaca dzieki zawartosci podpieczonego chleba pita. Lubie o niej myslec jako o arabskiej odpowiedzi na salatke cesarska. Wyjatkowy smak zawdziecza przepysznemu dressingowi, w ktorym pojawiaja sie typowe dla bliskowschodniej kuchni elementy: czosnek, kmin rzymski i cytryna. Przepis przeslala mi mailem Panna M., za co serdecznie jej dziekuje.

Fattoush
Skladniki:
(na 4 porcje)
- 2 duze chleby pita
- 2 lyzki oliwy
- 1 zabek czosnku przecisniety przez praske
- 2 ogorki pokrojone w plasterki
- 4 podluzne pomidory pokrojone w cwiartki (mialam tylko zwyczajne pomidory, wiec zastapilam nimi podluzne)
- 1 czerwona papryka, drobno pokrojona
- 6 cebul dymek, drobno posiekanych
- 2 lyzki drobno posiekanej natki pietruszki
- 1 lyzka drobno posiekanej swiezej miety

Oliwe i czosnek wymieszac, nasmarowac chlebki z obu stron i piec w srednio nagrzanym piekarniku (u mnie 170 stopni) przez okolo 15 minut, az zrobia sie chrupiace. Po wystudzeniu porwac na kawalki "na jeden kes" i wymieszac z pozostalymi skladnikami.

Dressing:
- 80 ml soku z cytryny
- 60 ml oliwy
- 1 przecisniety przez praske zabek czosnku
- 1 lyzeczka mielonej slodkiej papryki
- 1/4 lyzeczki mielonego kminu rzymskiego
- 1/4 lyzeczki mielonego czarnego pieprzu

Skladniki wymieszac i zalac sosem salatke tuz przed podaniem.

Mialam zdjecie. Przysiegam, ze mialam. Tylko jakims cudem wyparowalo mi z dysku, a na karcie tez nie mam kopii. Obiecuje, ze wstawie, jak tylko zrobie fattoush po raz drugi. A zrobie na pewno.

Przepis bierze udzial w Festiwalu Kuchni Arabskiej, a takze w Grumkowej wedrowce po Azji. Wszystkim dzielnym Planetariankom serdecznie dziekuje za kolejne kulinarne spotkanie!

Thursday 10 February 2011

Marokanskie smaki

- Jaka chcesz salatke? - zapytalam pewnego pieknego popoludnia, choc wiedzialam doskonale, co uslysze.
- Cos z kuskusem i halloumi - brzmiala odpowiedz. Dokladnie tak, jak przewidywalam.
Poszperalam troche w sieci, trafilam na ten przepis i tak wlasnie powstala salatka na specjalne zyczenie. Swoja droga, idealnie wpasowala sie w trwajaca wlasnie arabska akcje kulinarna: kuskus, ciecierzyca, harissa... Marokanskie smaki, bez dwoch zdan. Przygotowanie jest dziecinnie proste, a efekt naprawde pyszny. Tak pyszny, ze Mezczyzna wlasnie zadzwonil do mnie z pracy tylko po to, zeby wyrazic swoj zachwyt.
Nie ma to jak komplement w deszczowy dzien. Od razu poprawia sie humor.

Salatka z kuskusem
Skladniki:
(na 4 spore porcje)
- 250  kuskusu
- 400 ml goracego bulionu warzywnego
- 1 lyzka stolowa masla
- 240 g sera halloumi
- 200 g ciecierzycy z puszki
- okolo 70 ml jogurtu naturalnego
- 1-2 lyzeczki pasty harissa
- 2 pieczone papryki (moga byc ze sloika)
- 50 g rukoli



Kuskus wsypac do duzej miski. Maslo rozpuscic w goracym bulionie, zalac nim kasze i przykryc folia kuchenna. Odstawic na 10 minut. Halloumi pokroic na plastry grubosci okolo 1/2 cm. Porzadnie rozgrzac sucha patelnie (najlepiej do grillowania, ale zwykla teflonowa tez sie sprawdzi) i smazyc na niej plastry sera na zloty kolor przez okolo 2-3 minuty z kazdej strony. Podsmazone plastry przekroic na pol. Ciecierzyce odcedzic i przeplukac zimna woda. Papryke odsaczyc na sitku i pozbyc sie ewentualnych nasion. Jogurt wlac do miseczki, dodawac po trochu harisse, smakujac co jakis czas, zeby sprawdzic pikantnosc. Zdjac folie z miski z kuskusem, dodac pozostale skladniki, zalac sosem i porzadnie wymieszac.






Salatke dodaje do Festiwalu Kuchni Arabskiej.

Wednesday 9 February 2011

Viva la pizza!

Ten tradycyjny wloski przysmak jest dzis znany na niemal kazdej szerokosci geograficznej. Na cienkim albo grubym ciescie, z sosem pomidorowym albo czosnkowym, z serem, warzywami, miesem, owocami morza... Malo kto nigdy jej nie probowal. I prawie wszyscy ja lubia.
Pizza, bo o niej wlasnie mowa, dzisiaj obchodzi swoje swieto. A ja jestem jej wielka fanka, wiec to wystarczajacy pretekst, by pojawila sie na moim stole. Pojawia sie zreszta i bez pretekstu, ale jak dotad nigdy nie robilam jej w takiej formie.
Bo dzisiaj zdecydowalam sie przyrzadzic moje pierwsze w zyciu calzone, czyli pizze w ksztalcie wielkiego pieroga.
Jako bazy uzylam przepisu na ciasto Doroty, ktory zaintrygowal mnie dodatkiem mleka - wprawdzie autorka pisze, ze ciasto powinno troche wyrosnac, ale zdecydowalam sie zaryzykowac. I oplacilo sie! Ciasto wyszlo pyszne, cieniutkie i delikatne, a dzieki posmarowaniu jajkiem przed pieczeniem slicznie sie zarumienilo.
A co w srodku? Moje calzone bylo dosc skromne: mozzarella, troche sosu pomidorowego, kilka kawalkow kurczaka. Pierog Mezczyzny zostal dodatkowo wzbogacony o podsmazone na patelni pieczarki i cebulke, a takze czarne oliwki. Chyba mu smakowalo, bo podsumowal kolacje pelnym entuzjazmu, acz nieparlamentarnym slowem na literke "Z".



Calzone
Skladniki na ciasto
(4 sztuki - robilam z polowy porcji)
- 450 g maki pszennej chlebowej
- 1 lyzeczka soli
- 2 lyzeczki suchych drozdzy lub 16 g swiezych
- 2 lyzki oliwy z oliwek
- 250 ml cieplego mleka



Sos pomidorowy do pizzy:
- 100 ml przecieru pomidorowego
- garsc swiezej bazylii albo 1 lyzka suszonej
- 1 zabek czosnku

Make przesiac do miski, dodac sol i drozdze (ze swiezych trzeba wczesniej zrobic rozczyn). Zrobic dolek w srodku, dodac mleko i oliwe, wyrobic gladkie, jednolite ciasto. Uformowac w kule, przelozyc do naoliwionej miski, przykryc sciereczka i zostawic do wyrosniecia na 1,5 godziny. (Ten etap, z braku czasu, pominelam). Po tym czasie ciasto jeszcze raz wyrobic, podzielic na 4 czesci (u mnie 2), kazda z nich rozwalkowac na kolo o srednicy 20 cm. Na polowe kazdego kola nalozyc ulubione nadzienie, zostawiajac okolo 1 cm wolnego od brzegu. Posypac startym serem. Brzegi posmarowac woda, ciasto zgiac wpol i uformowac pierog. Brzegi dobrze skleic. Pierogi ulozyc na blaszce, posmarowac roztrzepanym jajkiem i piec w 200 stopniach przez okolo 25 minut.



Przepis bierze udzial w akcji z okazji Swiatowego Dnia Pizzy.

Tuesday 8 February 2011

Pita i o tym, jak sie czasami pokielbasi

Do niedawna bylam przekonana, ze wraz z moja druzyna kuchennych Planetarianek robilysmy pite z jednego przepisu. Pytania, skad wzielam pomysl na to, by moja smazyc, a nie piec w piekarniku, jakos nie zaprzataly mi uwagi i nie spedzaly snu z powiek.
Dopiero wczoraj zdalam sobie sprawe, ze pite owszem, zrobilam, z tym, ze... nie ta, na ktora sie umawialysmy. Ale, jak to podsumowala Panna Malwinna, "wazne, ze pita".
Przepis znalazlam u Atiny i z poczatku nieco przerazila mnie jego czasochlonnosc, ale choc zaczyn potrzebuje sporo czasu na fermentacje, calosc jest dziecinnie prosta. Te wersje, zamiast piec w piekarniku, smazy sie na suchej patelni. Widok powoli wypelniajacego sie powietrzem chlebka - bezcenny! Smak - pierwszorzedny. Zastosowanie - wszechstronne: jako dodatek do salatek i miesnych dan, do zagarniania sosu z talerzy, do wypychania roznosciami i zabrania na lunch... Slowem: pita bez pudla!

Chlebek pita
(przepis na 12-16 chlebkow)

Składniki na zaczyn:
- 2 szklanki chlodnej wody
- 1 lyzeczka suchych drozdzy
- 2 szklanki maki pelnoziarnistej (mozna uzyc pszennej)


W duzej misce wymieszac wode i drozdze. Stopniowo dodawac make i mieszac drewniana lyzka do uzyskania gladkiej, dosc plynnej masy. Miske nakryc folia i odstawic na 8-10 godzin w chlodne miejsce.



Skladniki na ciasto:
- 2 1/2 lyzeczki soli
- 1-2 lyzki oliwy z oliwek
- 2 1/2 - 3 szklanki maki pszennej

Do miski z zaczynem dodac oliwe, sol i make (nie cala na raz). Wyrobic gladkie ciasto i odlozyc do wysmarowanej oliwa duzej miski na 2-4 godziny, az urosnie 2-3 razy. Wyrosniete ciasto wylozyc na wysypany maka blat. Odgazowac, ciasto podzielic na 12-16 czesci i formowac z nich kulki. Odstawic przykryte sciereczka na 15-30 minut. Po uplywie tego czasu rozwalkowac kulki na plaskie placki (najlepiej robic to po jednej kulce, w miare zapotrzebowania; reszte ciasta mozna przechowywac w pojemniku w lodowce przez kilka dni). Smazyc na mocno rozgrzanej, suchej patelni 15 sekund z jednej strony, przewrocic i smazyc 1,5-2 minuty na drugiej, az placek sie nadmie. Przewrocic znow na druga strone i smazyc przez chwile (u mnie okolo 30 sekund). Zmniejszyc ogien, jesli pita za szybko sie rumieni. Pita najlepiej smakuje swieza i ciepla.


Malwinnie, Shinju i Eve dziekuje za kolejne spotkanie w kuchni, a przepis dolaczam do Festiwalu Kuchni Arabskiej.

Sunday 6 February 2011

Rozgrzewajaco i jednogarnkowo

Po dlugim spacerze wsrod zielonych parkow, pol i lak potrzeba czegos, co rozgrzeje. Czegos prostego, pozywnego, latwego w przygotowaniu. Czegos, co nie bedzie wymagalo od i tak juz zmeczonych nog calych wiekow stania przy kuchence.
W takie wieczory jak dzisiejszy, kiedy wracam do domu zmeczona, upojona do nieprzytomnosci swiezym powietrzem i glodna jak wilk, ratuja mnie potrawy jednogarnkowe. Ta chodzila za mna juz od jakiegos czasu i musze przyznac, ze nie rozczarowala. Zasmakuje milosnikom pikantnych smakow - dodatek chilli jest wyraznie wyczuwalny. Z przygotowaniem poradza sobie nawet kompletni kuchenni nowicjusze.

Sycylijska potrawka rybna
Skladniki:
(na 2 osoby)
- 1 lyzka oliwy z oliwek
- 3 zabki czosnku
- 2 lodygi selera
- 1 cebula
- 1 filecik anchovy (opcjonalnie - pominelam, bo nie mialam)
- szczypta platkow chilli
- 2 podluzne pomidory (dalam zwykle)
- 125 ml bialego wytrawnego wina
- 400 ml bulionu warzywnego
- 50 g kuskusu
- 250 g filetow z bialej ryby (u mnie dorsz)
- skorka z 1/2 cytryny
- odrobina posiekanej natki pietruszki

Czosnek i seler pokroic w plastry, cebule przepolowic i pokroic w cienkie piorka. Oliwe podgrzac w szerokim garnku albo na patelni, dodac czosnek, seler, cebule, anchovy i chilli, doprawic sola i pieprzem i gotowac przez okolo 10 minut, uwazajac, zeby sie nie przypalilo. Dodac pokrojone w kostke pomidory, gotowac kolejne 2-3 minuty. Wlac bulion i wino, doprowadzic do wrzenia i gotowac okolo 2 minut, potem dodac kuskus, zmniejszyc ogien, dodac rybe, przykryc calosc przykrywka i dusic przez 5-7 minut, az ryba bedzie gotowa. Podawac oproszone skorka z cytryny i udekorowane natka pietruszki.


Przepis dodaje do ekspresowej akcji.

Saturday 5 February 2011

Dwa razy "B", czyli babka i brownies

Ech, zaszalalam.
Wszystko zaczelo sie od tego, ze kupilam w Lidlu nowa forme. Piekna, silikonowa, z kominem, o ciekawym, kwiatowym ksztalcie. A wiadomo przeciez, ze kiedy kupi sie cos nowego, nagle nachodzi czlowieka ogromna ochota, zeby to wyprobowac. Doszlam wiec do wniosku, ze musze koniecznie cos upiec. Najlepiej cos prostego, tak na probe.
A gdzie najlepiej szukac przepisow na slodkie wypieki, jesli nie u Dorotus? Poszperalam, poszperalam i trafilam na idealna babke piaskowa, bardzo podobno do tych, ktore pamietam z dziecinstwa. Z poczatku bylam nieco zdziwiona, ze maki ziemniaczanej jest wiecej niz zwyklej, ale teraz juz wiem, ze dzieki temu ciasto jest bardzo lekkie, puszyste i delikatne. Doskonale do herbaty albo kawy, nie za slodkie, suche, ale nie na tyle, by nie dalo sie go jesc, nie popijajac. W przepisie nie zmienilam wlasciwie nic, podwoilam tylko ilosc skladnikow, bo moja nowa forma jest, lekko mowiac, sporych rozmiarow, i pieklam nieco dluzej (z tego samego powodu).
Warto pamietac, ze ciasta udaja sie najlepiej, jesli wszystkie skladniki maja temperature pokojowa, dlatego jajka i maslo dobrze jest wyjac z lodowki troche wczesniej.
A nowa forma spisala sie doskonale. Babka, oproszona lekko cukrem pudrem, wyglada jak z bajki.


Babka piaskowa
Skladniki:
(na pojedyncza porcje; ja robilam z podwojnej)
- 150 g masla lub margaryny
- 200 g maki ziemniaczanej
- 100 g maki pszennej
- 3 jajka
- 150 g cukru
- 1,5 plaskiej lyzeczki proszku do pieczenia
- ekstrakt cytrynowy do smaku

Maslo zmiksowac na najwyzszych obrotach na puszysta, biala mase. Stopniowo dodawac cukier, caly czas miksujac. Bialka oddzielic od zoltek, zoltka dodawac pojedynczo do masy maslanej, caly czas miksujac. Maki i proszek przesiac, dodac do masy, delikatnie zmiksowac na wolnych obrotach albo wymieszac lyzka. Dodac ekstrakt z cytryny (u mnie poszla cala buteleczka). Bialka ubic na sztywna piane, dodac do ciasta, wymieszac delikatnie lyzka albo mikserem na najnizszych obrotach. Przelac do formy i piec w rozgrzanym do 160 stopni piekarniku przez okolo 1 godzine (u mnie troche dluzej, bo 75 minut).



A drugie "B"? To efekt obietnicy zlozonej pewnej grupie zapalencow, z ktorymi czasem spaceruje sobie po podlondynskich wertepach, polach i lasach. Jutro mamy w planach maly* spacer, a wiadomo, ze nic nie dodaje sil do wedrowki lepiej niz porzadny kawalek czekoladowego brownie.
Mam swoj ulubiony, sprawdzony przepis na brownies, ale od czasu do czasu lubie przetestowac cos nowego. W poszukiwaniu urozmaicenia trafilam - znow u Dorotus - na ten przepis, a ze mialam akurat w domu sloiczek masla orzechowego, doszlam do wniosku, ze wyprobuje.
To byl strzal w dziesiatke. Lekko slonawe maslo orzechowe swietnie komponuje sie z intensywnie czekoladowym, wilgotnym brownie. Dzieki wyraznie wyczuwalnym kawalkom orzeszkow ziemnych ciasto ma tez troche inna teksture. Przyznam sie, ze tym razem nie uzylam mojej ulubionej czekolady Green & Black's, tylko zwyczajnej, supermarketowej, a ze taka czekolada zawiera zwykle wiecej cukru niz te lepszej jakosci, zmniejszylam ilosc cukru pudru dodawanego do masy. I dobrze zrobilam, bo dzieki temu ciasto nie jest mdlaco slodkie, tylko wyraziscie czekoladowe.
To jedne z lepszych brownies, jakie jadlam, bez dwoch zdan. I jestem prawie pewna, ze moja wedrujaca ekipa sie ze mna zgodzi.

* czytaj: 22 km

Brownies z maslem orzechowym
Skladniki:
- 180 g masla
- 150 g gorzkiej czekolady
- 250 g cukru pudru (ja dalam 200 g)
- 4 jajka
- 1 lyzeczka ekstraktu waniliowego
- 140 g maki
- szczypta proszku do pieczenia
- 35 g kakao
- 50 g posiekanej gorzkiej czekolady
- 95 g masla orzechowego z kawalkami orzechow

Piekarnik rozgrzac do 160 stopni. Czekolade rozpuscic wraz z maslem na malym ogniu. Lekko przestudzic. Dodac cukier, jajka, ekstrakt waniliowy, make przesiana z proszkiem, kakao i posiekana czekolade. Wymieszac (ja mieszalam mikserem, ale mozna i recznie). Wlac do wylozonej papierem do pieczenia blachy (u mnie niska, prostokatna). Na powierzchnie ciasta wykladac mala lyzeczka maslo orzechowe, wymieszac nozem albo patyczkiem do szaszlykow, tworzac na powierzchni esy-floresy. Piec okolo 40 minut (ja pieklam niecale 30 - brownie musi byc lekko klejace i wilgotne).


Friday 4 February 2011

Marokanska salatka, czyli znow po arabsku

To juz druga odslona naszego wspolnego gotowania w ramach akcji Festiwal Kuchni Arabskiej. Dzis bezmiesnie, ale wcale nie mniej sycaco. Bo co jak to, ale ta salatka idealnie zaspokaja glod, dlatego nadaje sie jak znalazl na lunch w pracy albo lekka kolacje. Wszystko dzieki ciecierzycy, ktorej urok dopiero niedawno zaczelam odkrywac. Spora ilosc baklazana na pewno przypadnie do gustu jego milosnikom. Mnie najbardziej zachwycil dressing: doskonale polaczenie slodyczy miodu, kwaskowatosci cytryny i aromatu przypraw.
Mozna podac do niej chlebek pita, mozna tez zajadac sama.

Marokanska salatka z baklazanem i ciecierzyca
Skladniki:
- 2 baklazany 
- 2-3 lyzki oliwy z oliwek
- 400 g ciecierzycy w puszce
- spory peczek posiekanej swiezej kolendry
- 1 czerwona cebula, drobno posiekana
Dressinh:
- po 1 lyzeczce papryki i kuminu
- 1 lyzeczka plynnego miodu
- sok z 1 cytryny
- 4 lyzki oliwy z oliwek


Baklazana pokroic w grube plastry, ulozyc na kratce w piekarniku, lekko przesmarowac oliwa, posypac sola i pieprzem i grillowac, az lekko zbrazowieja. Przewrocic na druga strone, powtorzyc. Caly proces powinien trwac 8-10 minut. Wyjac z piekarnika, kazdy plaster przeciac na 4 czesci. Ciecierzyce odsaczyc i oplukac, wsypac do miski, dodac baklazan, kolendre i czerwona cebule. Wymieszac dobrze skladniki dressingu, zalac nim salatke.




Przepis bierze udzial w Festiwalu Kuchni Arabskiej. Eve, Shinju i Malwinnie, a takze Malgosi, ktora kucharzyla z nami po raz pierwszy, dziekuje za wspolne gotowanie!

Thursday 3 February 2011

Fiesta Mexicana!

Kuchnia meksykanska kojarzy mi sie przede wszystkim z wyrazistymi, ostrymi smakami. Pamietam moja pierwsza wizyte w meksykanskiej restauracji: zamowilam ostre skrzydelka kurczaka z sosem z niebieskiego sera. Gdyby nie sos (i pokazny dzban Tequilla Sunrise), poprzestalabym pewnie na jednym kesie. To bylo jeszcze zanim przyzwyczailam sie do roznych smakow, w moich "niejadkowych" czasach. Ale do dzis na wspomnienie tych skrzydelek robi mi sie goraco.
Nie wiem, ile moje enchiladas maja wspolnego z tymi autentycznymi. Sa zaskakujaco lagodne, pewnie dlatego, ze przepisy, z ktorych korzystalam, sa tak pomyslane, by odpowiadaly podniebieniom i brzuchom dzieci. Sos robilam wedlug tej receptury, zmniejszylam tylko proporcje (przepis podaje juz ze zmianami), a mieso przyrzadzilam wedlug tego przepisu, modyfikujac go odpowiednio. Pominelam baklazana, bo, jak sie okazalo przy okazji wczorajszej salatki (o ktorej wiecej jutro), moj wszystkojedzacy Mezczyzna za tym akurat warzywem nie przepada i tyle. Czerwona cebule zastapilam zwykla, brazowa. Papryki czerwonej nie mialam, ale zielona doskonale sie sprawdzila. Choc gora zmywania po przygotowaniu takiego dania moze przerazic niektorych, danie jest bardzo proste do zrobienia.



Enchiladas z indykiem
Skladniki:
(na 4 sztuki)
Na sos:
- 1 lyzka oliwy z oliwek
- 1/2 cebuli, drobno posiekanej
- 1/2 lyzeczki czosnku przepuszczonego przez praske
- 1/2 lyzeczki suszonego oregano
- 400 g siekanych pomidorow w puszce
- 1 lyzka koncentratu pomidorowego
- 1 lyzka koncentratu z suszonych pomidorow
- 1 lyzka cukru

Olej rozgrzac na patelni, podsmazyc cebule przez 5 minut, dodac czosnek i smazyc przez kolejna minute. Dodac pozostale skladniki, doprowadzic do wrzenia i gotowac na malym ogniu przez 20 minut, az zgestnieje (u mnie wystarczylo 10 minut). Doprawic sola i pieprzem, zmiksowac na gladka konsystencje.

Na nadzienie:
- 1 lyzka oliwy z oliwek
- 1 zabek czosnku, przepuszczony przez praske
- 1 posiekana czerwona cebula (dalam brazowa)
- 1 drobno pokrojona czerwona papryka (dalam zielona)
- 1 pokrojony w kostke baklazan (pominelam)
- ok. 170 g mielonego indyka
- 85 g startego sera cheddar

Oliwe podgrzac w garnku, dodac cebule, czosnek, papryke i baklazana. Smazyc przez 5 minut, potem dodac mieso (ja doprawilam je rowniez sola i pieprzem) i gotowac przez 5-7 minut, az lekko sie zrumieni. Dodac polowe sera i gotowac jeszcze przez chwile, az sie rozpusci.

Do tego:
- 4 tortille

Farsz podzielic na 4 porcje i nadziac nim tortille, po czym zwiniete ulozyc w naczyniu zaroodpornym, polac sosem i posypac pozostalym serem. Piec w rozgrzanym do 180 stopni piekarniku przez okolo 15-20 minut.

Tuesday 1 February 2011

Shish taouk, czyli libanskie szaszlyki

Nic tak nie laczy ludzi, jak wspolne gotowanie, a zaczynajaca sie dzisiaj arabska akcja Panny Malwinny jest doskonalym pretekstem, by wraz z Eve, Malwinna i Shinju dokonac kuchennej synchronizacji i upichcic cos razem, choc na odleglosc.
Na pierwszy ogien ida libanskie szaszlyki z kurczaka, czyli Shish Taouk. Ogien to odpowiednie slowo - szaszlyki sa bardzo pikantne i aromatyczne. Dobrze podac do nich cos, co troche zlagodzi ich smak. Na naszym stole towarzyszyla im szybka i niewyszukana surowka z salaty, ogorkow i pomidorow oraz chlebki pita (o ktorych wiecej innym razem). Jako amatorka intensywnych smakow z reka na sercu moge powiedziec, ze to jedna z najlepszych wersji kurczaka, jakie jadlam w zyciu i jeden z tych przepisow, do ktorych z pewnoscia bede wracac.

Shish Taouk
Skladniki:
(na 6 osob - robilam z polowy porcji)
- 6 filetow z piers kurczaka
- 3 zmiazdzone zabki czosnku
- 1/4 szklanki oliwy z oliwek
- sok z 1 cytryny
- 1 lyzka mielonej papryki
- 6 uncji (czyli okolo 170 g) koncentratu pomidorowego
- 1 szklanka jogurtu naturalnego
- 2 lyzki sumaku
- 1 lyzeczka soli
- 2 lyzeczki mielonego czarnego pieprzu

Kurczaka pokroic na nieduze kawalki nadajace sie do nawleczenia na patyczki. Wymieszac wszystkie skladniki na marynate, wrzucic do niej kawalki miesa i marynowac w lodowce przez 2 do 8 godzin. Tak przygotowane kawalki kurczaka nawlec na patyczki do szaszlykow. Grillowac albo piec w piekarniku, az mieso bedzie gotowe (ja najpierw zapiekalam przez okolo 15 minut, a potem grillowalam w piekarniku przez kolejne 8).



Przepis bierze udzial w festiwalu kuchni arabskiej.