Ach, pomidorowka. W Polsce tak samo wszechobecna, jak schabowe czy bigos. Typowa polska pomidorowka to rzadki plyn na bazie wczorajszego rosolu doprawionego koncentratem pomidorowym. W zupie - makaron, kluski albo ryz. Do niedawna nie przypuszczalam, ze mozna do tematu podejsc zupelnie inaczej.
Az ktoregos dnia, w pewnej sieciowej i wcale nie wykwintntej restauracji, zamowilam zupe pomidorowa, ktora zmienila wszystko. Kremowa, gesta, pachnaca swieza bazylia, nie potrzebowala dodatkow w postaci ryzu czy klusek. Bronila sie sama.
To byla milosc od pierwszego kontaktu z kubkami smakowymi.
Upichcenie takiej zupy, jak szybko sie okazalo, to wlasciwie zadna filozofia. Ot, kilkanascie minut - i gotowe. Podana z dodatkiem dobrego, najlepiej domowego chleba, ta zupa rozgrzewa cialo i dusze.
Skladniki na spory garnek:
- 2 srednie cebule
- 4 zabki czosnku
- 4 puszki posiekanych pomidorow
- 570 ml twojego ulubionego bulionu
- 1 lyzka posiekanych lisci bazylii (moze byc suszona, ale nic nie zastapi swiezej)
- 1 lyzka oliwy do smazenia
Cebule i czosnek podsmazyc na zloty kolor na oliwie. Dodac pomidory, doprowadzic do wrzenia, a potem gotowac na malym ogniu przez 5 minut. Wlac bulion, znow doprowadzic do wrzenia i gotowac na malym ogniu przez kolejne 5 minut. Dodac bazylie, przyprawic sola i pieprzem do smaku. Zmiksowac blenderem i podawac przybrana listkami bazylii albo kilkoma grzankami.
Smacznego!
To tez moja ulubiona pomidorowa, tylko czesto dodaje do niej troszke ziół prowansalskich :)
ReplyDeleteA skuszę się:P
ReplyDelete