Czekoladowy Weekend, prowadzony w tym roku przez Atine, powoli dobiega konca, a ja zegnam go czyms bardzo specjalnym. Ten deser kusil mnie od dawna, ale balam sie go jak ognia. Obawialam sie, ze po wyjeciu z piekarnika srodek nie bedzie plynny albo ze bede miala problemy z wyciagnieciem gotowych fondantow z foremek.
Jak sie okazuje, calkiem niepotrzebnie.
Przepis jest dosc dlugi, ale wcale nie skomplikowany. Jego dlugosc wynika z innej rzeczy, a konkretnie - z faktu, ze wszystko jest wytlumaczone tak szczegolowo, by z przyrzadzeniem go poradzil sobie nawet zupelny kuchenny analfabeta. Wskazowki Gordona Ramsaya sa naprawde bezcenne, a efekt...
Efekt jest tak obledny, ze brak mi slow. Dla milosnikow czekolady to istny raj na ziemi. Delikatna wierzchnia warstwa kryje goracy, plynny srodek, ktory doskonale bedzie sie komponowal z lodami waniliowymi albo nawet zwykla slodka smietana.
Juz nie bede czekac na specjalna okazje, by przyrzadzic to cudo. I nawet, kiedy tegoroczny Czekoweekend odejdzie juz w zapomnienie, ja bede wracac do tego przepisu. Tak, jest grzeszny i kaloryczny.
Ale dla takiej uczty warto zgrzeszyc.
Czekoladowe fondanty
Skladniki:
(na 8-9 sztuk; ja robilam z polowy, wyszly mi 4 porcje)
- 50 g roztopionego masla
- kakao do przygotowania foremek
- 200 g dobrej jakosci ciemnej czekolady, polamanej na male kawalki
- 200 g masla, pokrojonego na kawalki
- 200 g drobnego zlotego cukru
- 4 jajka i 4 zoltka
- 200 g maki
- sos karmelowy, lody waniliowe albo sorbet pomaranczowy do dekoracji (ja uzylam zwyklej smietany 18%, smakowala oblednie, ale nastepnym razem podam z lodami waniliowymi).
Przygotowac foremki: prowadzac pedzelek od dolu do gory, wysmarowac kazda z nich roztopionym maslem i wlozyc do lodowki albo zamrazalnika (moje spedzily 15 minut w zamrazalniku). Na schlodzone maslo nalozyc pedzelkiem kolejna jego warstwe. Do foremek wsypywac kolejno po lyzce kakao i obracac je, az scianki i dno beda nim pokryte.
Czekolade i maslo rozpuscic w kapieli wodnej i odstawic do wystygniecia na okolo 10 minut. W drugiej misce ubic cukier, jajka i zoltka na gladka, puszysta mase. Dodac przesiana make, wymieszac, a potem dolewac partiami czekolade i mieszac, az powstanie gesta, gladka masa. Wypelnic nia foremki (Gordon zaleca przelanie masy do dzbanka i nalewanie z niego, ja uzylam duzej plastikowej lyzki) i wstawic do lodowki na minimum 20 minut, a gora na cala noc. Mozna tez w tym momencie zamrozic desery i piec od rzu po wyjeciu z zamrazalnika - jesli tak zrobimy, bedziemy musieli dodac 5 minut do czasu pieczenia.
Piekarnik rozgrzac do 200 stopni (180 z termoobiegiem), foremki ulozyc na blasze do pieczenia i piec przez 10-12 minut, az wierzch sie zetnie, a ciasto zacznie odchodzic od bokow foremek. Po wyjeciu z piekarnika odstawic na minute, a potem delikatnie wylozyc na talerze (Gordon radzi najpierw wyjac fondant na dlon, by sprawdzic, czy sie udal, a potem wlozyc z powrotem do foremek i wyjac ponownie po przygotowaniu talerza, ale ze w moim wypadku nie bylo zadnego przygotowywania, wysunelam moje desery prosto na talerzyki i polalam smietanka.)
To juz ostatnia moja propozycja w ramach Czekoladowego Weekendu - ale to wcale nie znaczy, ze zegnam sie z czekolada. Przeciwnie, wroce do niej juz wkrotce, w nieco innej formie.
wow...oszałamiająco wygląda :) kiedyś się już przymierzałam do zrobienia, ale czekam na dobrą okazję - to przecież prawdziwe cudeńko :)
ReplyDeleteMaggie, ale cudo. Aż mi ślinka cieknie. Chyba musze wypróbować. To też ma lecznicze właściwości ;) ?
ReplyDeletePozdrawiam
tmach
Wow, wygląda przepysznie! Koniecznie wypróbuję, bo Twoje fondanty kuszą niesamowicie!
ReplyDeleteObłędna jest ta wypływająca masa. Moje kubki smakowe znów zaczynają mocno działać
ReplyDeleteO...o...o..
ReplyDeleteNiesamowite. Muszę to zrobić.
o rany!
ReplyDeleteoszałamiające.
wow... nie wiem, co mam wydukac.
Maggie, boskie są! a ten płynny środek... pyszności!!
ReplyDeleteBoskie wnętrze - to mało powiedziane:)
ReplyDelete...
ReplyDelete< zachwyt >
< brak słów >
:D
mmmm....!
ReplyDeleteco za smak!
To coś cudownego. Twoje zdjęcie jest idealne (podejrzewam że to dlatego, że fondant jest idealny :P)
ReplyDeleteMoże i ja się zdecyduję? Chociaż wykonanie wzbudza na razie przerażenie :D
ale to zdjecie jest cudne... ten wyplywajacy srodek... pysznosci:)
ReplyDeletetez mnie kusi ten deser od dawna, ale wlasnie obawiam sie, ze cos nie wyjdzie, a skoro piszesz, ze to nie takie trudne jakby sie wydawalo, to przepis zapisuje i postaram sie szybko go zrealizowac:)
Wiesz co, Maggie? Ja też się fondanta bałam. Ale skoro piszesz, że wcale nie trudny... Może się skuszę? Wygląda tak obłędnie...
ReplyDeletePozdrawiam! :)
czekoladowe grzechy.. cudne.
ReplyDeletewygląda niesamowicie! a ja boję się i boję, że mi nie wyjdzie :/
ReplyDeleteMiłość do fondantów czuję od dawna, więc i ten czeko-weekend nie mógł się bez niego obyć. U mnie w kasztanowo-czekoladowej wersji, ale i Twój bym spróbowała :)
ReplyDeleteTylko mam pytanie co do ilości składników: czy tam naprawdę jest 200 g mąki? Ja przy 6 jajkach+6 żółtek i podobnych proporcjach innych składników używałam tylko 30 g mąki. Przy 200 g to chyba murzynek wyjdzie, prawda?
A ja u Ciebie, zadaje się, pierwszy raz... O takich foundantach od jakiegoś czasu marzę... Jak to się pięknie musi wylewać na żywo... Musze spełnić te marzenia...
ReplyDeletePozdrawiam ciepło!
Mam swój ulubiony przepis na fondant, ale Gordonowi i Tobie nie odmówię i wypróbuję :) Na zdjęciu wygląda idealnie, najchętniej już teraz pobiegłabym do kuchni mimo, że jestem po śniadaniu ;)
ReplyDeleteAaaaaaa! Jakie CUDNE! Natychmiast mogłabym pożreć i nieelegancko wylizać talerzyk :D
ReplyDeleteTili, tak dla pewnosci zajrzalam jeszcze raz do oryginalnego przepisu - i faktycznie, jest 200 g maki. Przyznam sie, ze robiac fondanty, nawet sie nie zastanawialam, czy to malo, czy duzo (moze dlatego, ze nigdy wczesniej nie robilam niczego podobnego) :)
ReplyDeleteTo muszę w takim razie wypróbować ten przepis - lubię porównywać przepisy :) Dzięki za odpowiedź :)
ReplyDeleteWyglada...oblednie :) To plynne wnetrze jest po prostu rewelacyjne!
ReplyDeletewow! chwila kiedy obłędna zawartość wypłynie ze swojej skorupki ... rozmarzyłam się :)
ReplyDeletewygląda świetnie, brawo!
ReplyDeleteRobię, lubię! I podaję z gałką lodów waniliowych :)
ReplyDeletemniam jakie pyszne !
ReplyDeleterewelacja! Musze i ja kiedyś przygotować :) Dziękuję za udział w Czekoweekendzie:) Pozdrawiam!
ReplyDeletewow:)
ReplyDeleteBardzo lubię nowe i ciekawe przepisy, ale kurcze ..... co ciekawego i smacznego jest w jedzeniu surowego ciasta czekoladowego i nie ma w tym krzty złośliwości.Po prostu wątpię w fantastyczny smak tego deseru.Jak to jest?Nie mam racji? Może się mylę.....:)
ReplyDelete