Nie zrozumcie mnie zle, bardzo lubie miec duzo wolnego od pracy, ale za kazdym razem mam ten sam problem: trudno mi pozniej wrocic do zwyczajnego zycia. Gubie rytm, nie moge sie odnalezc. I dochodze do wniosku, ze nawet najdluzszy weekend jest za krotki.
Ten miniony byl niezwykly: wypad w walijskie gory, intensywne zdobywanie szczytow i przemierzanie przeleczy, a to wszystko w towarzystwie fantastycznych ludzi. Wieczorami gitara, spiew, smiech i rozmowy. Az chcialoby sie to powtorzyc, mozliwie jak najszybciej.
Ale nic nie trwa wiecznie i kiedys trzeba w koncu powrocic do normalnego rytmu dni. Gotowanie pomaga. Sprawia, ze troche mniej sie nie chce. Jest jak puchata poduszka, ktora amortyzuje uderzenie.
Tak wiec - wracam do garow. Czy moze raczej: do piekarnika, bo dzis przyrzadzilam krewetki wedlug tego przepisu. Lekkie, aromatyczne, pikantne, pyszne. Nie zaspokoja wielkiego glodu, ale w zupelnosci wystarcza na kolacje. Do tego dobry chleb z chrupiaca skorka. Czego wiecej chciec?
Hiszpanskie pieczone krewetki
Skladniki:
(dla 2 osob)
- 300 g surowych, obranych i pozbawionych zylki krewetek krolewskich
- mala garsc posiekanej natki pietruszki
- spora szczypta platkow chilli
- 2 lyzki oliwy z oliwek
- 2 zabki czosnku, pokrojone w cienkie plastry
- 2 lyzki wytrawnego sherry
Piekarnik rozgrzac do 220 stopni (200 z termoobiegiem). Krewetki, czosnek, chilli, sherry i oliwe umiescic w dwoch malych zaroodpornych naczyniach (albo, jak ja, jednym troche wiekszym) i piec przez 6-8 minut, az zrobia sie rozowe. Posypac natka pietruszki (ja doprawilam rowniez sola) i podawac z chlebem.
Z mrożonymi pewnie też wyjdzie. Bardzo fajny przepis!
ReplyDeletecos dla moich rodzicow:)
ReplyDeleteA co powiesz o mnie? Dzisiaj wracam do pracy po trzech miesiącach zwolnienia...już chyba nawet zapomniałam co i jak mam robić a na samą mysl cierpnie mi skóra...znowu do wszystkiego od nowa...oj:(
ReplyDeleteWspaniałe-zwłaszcza w roli pocieszyciela z powodu powrotu do szarej rzeczywistości:)
ReplyDeleterozumiem, ze weekend rowerowy? Moja Kona spala... bo pogoda byla do kitu. Za to czytalam polecana przez Ciebie ksiazke... :)
ReplyDeleteSliwko - weekend spacerowy, tak dla odmiany: bylam w Walii, w Brecon Beacons, spacerowalam po gorach, podziwialam wodospady i dawalam sie tarmosic porywistym wiatrom :)
ReplyDeleteJak zwykle frywolnie i egzotycznie. Cudownie.
ReplyDeletesmakowite danie:)
ReplyDeleteAle mi zrobiłaś "smaka" na krewetki teraz! I przepis mi się podoba, zapamiętam go:)
ReplyDeleteKrewetkom mówić - tak :) pod każdą postaciom ;)
ReplyDelete