Londyn to fantastyczne miejsce dla milosnikow kulinarnych eksperymentow. Powszechna dostepnosc produktow, ich roznorodnosc i ceny, ktore nie przyprawiaja o zawal serca to tylko niektore z czynnikow, ktore sprawiaja, ze gotowanie jest, przynajmniej dla mnie, czysta przyjemnoscia. Do tego zas dochodza wszelkie jarmarki i imprezy zwiazane z kuchnia, ktore sa niewyczerpanym zrodlem pomyslow.
W ramach poszukiwania inspiracji, a takze (czy moze przede wszystkim) po to, by w przyjemny sposob spedzic niedziele, wybralam sie dzisiaj z kolezanka na Foodies Festival do Hampton Court. I choc pogoda nie nastrajala optymistycznie, a szare chmury zbieraly sie nad nami, dzien zaliczam do bardzo udanych.
Nie wiem jak wy, ale ja nie potrafie sie oprzec degustacjom. Czasy, kiedy bylo mi glupio podejsc do stoiska i sprobowac sprzedawanych na nim produktow, juz dawno minely. Udalo mi sie w koncu zakarbowac sobie, ze sprzedawcy wlasnie po to wystawiaja probki na stoly. Wybilam tez sobie z glowy przekonanie, ze jesli sprobuje i nie kupie, sprzedawca obrzuci mnie wrednym spojrzeniem w najlepszym przypadku, a stekiem obelg w najgorszym. Efekt? Dzis sprobowalam wszystkiego, od oliwy aromatyzowanej koperkiem przez pyszne sery az po angielska fudge o smaku limonki i kokosu. Zrobilam male zakupy (chorizo, salami, wspanialy kozi ser obtaczany w popiele, herbata rooibos z imbirem i rabarbarem) i podpatrzylam kilka ciekawych pomyslow (do ktorych pewnie za jakis czas wroce). Na chwile przysiadlam w jednym z namiotow, w ktorym akurat konczyla sie kulinarna prezentacja. Niestety, nie udalo mi sie wziac udzialu w zadnych warsztatach - ale nic straconego, bo juz w lipcu kolejny Foodies Festival, tym razem blizej domu, na Battersea. Grzechem byloby sie nie wybrac!
Zazdroszczę tych wszystkich widoków i degustacji,do której również zawsze miałam opory ;).
ReplyDeleteCiekawa jestem smaku fudge z limonką i kokosem. No i ta herbata z rabarbarem... ;).
I stwierdziłam, że mój region zdecydowanie nie jest fantastycznym miejscem dla miłośników kulinarnych eksperymentów, niestety.
Pozdrawiam!
Oj Maggie, Maggie, ta herbatka z rabarbarem zainteresowała i mnie..
ReplyDeleteNa pocieszenie oglądam Twoje zdjęcia i popijam napar ze świeżej mięty..
Ależ Ci zazdroszczę dzisiejszego dnia!:)
ReplyDeleteO rany, jak fajnie - chyba bym tam zwariowała jakbym zobaczyła te sery :) Ja trafiam w takie miejsca tylko podczas podróży - i zazwyczaj nie wiem na co się zdecydować :)
ReplyDeleteja też zazdraszczam takich festiwali, chyba bym tam zwariowała ze szczęścia:P
ReplyDeleteJa zawsze zazdroszczę takich festiwali. W Polsce to wszystko jest jeszcze jakieś trochę niemrawe, niepewne i nieśmiałe. Czekam na rozwijanie się naszego kraju w tym kierunku bo to piekielnie interesujące ;)
ReplyDeleteWspaniałości! Ja tez uwielbiam takie klimaty. Zawsze, gdziekolwiek jestem, w kaju, czy za granica, w pierwszej kolejnosci odwiedzam lokalne targi. Kocham je po prostu i moglabym tam spacerowac godzinami :) mam nadzieje, ze twoje inspiracje zaowocuja wkrotce kolejnymi, wspanialymi przepisami na blogu :)))
ReplyDeletePozdrowionka :*
Szczerze zazdroszczę takiego wypadu.
ReplyDeleteAptyczne te specjały!
ReplyDeletejakże Ci zazdroszczę...
ReplyDeleteUwielbiam takie targi żywieniowe. W Dublinie każda dzielnica ma swój sobotnio/niedzielny jarmark, najczęściej w parku, na którym można zaopatrzyć się w ciekawe produkty i spróbować nowych smaków.
ReplyDelete***
http://odkuchnii.blox.pl
Już wcześniej pisałam Ci jak bardzo zazdroszczę Ci tego festiwali. A teraz po obejrzeniu zdjęć jeszcze bardziej. To musiało być świetne przeżycie.
ReplyDeletewygląda to bajecznie, świetne zdjęcia, dużo pysznych rzeczy. Ciekawa jestem tego sera koziego w popiele i zazdroszczę chorizo. Muszę w końcu spróbować tej kiełbaski!
ReplyDeleteMonika z
www.bentopopolsku.blogspot.com
Cudowny festiwal! Ta feeriea smaków jest bardzo inspirujaca. Mnie zazwyczaj takie kulinarne zloty dobijają...bo nie mogę wszystkiego ze sobą wziąć ;)
ReplyDeleteAleż rarytasy. Wyszłabym obkupiona jak osioł! :)
ReplyDeleteDżem z chilli wygląda super... Też bym się obkupił :)
ReplyDeleteZupelnie zapomnialam juz o tym dniu. A chilli jam to na pewno jedno z moich odkryc zeszlego roku. Swietnie nadaje sie do krakersow z serem. Niekoniecznie do makaronu :)
ReplyDeleteZupelnie zapomnialam juz o tym dniu. A chilli jam to na pewno jedno z moich odkryc zeszlego roku. Swietnie nadaje sie do krakersow z serem. Niekoniecznie do makaronu :)
ReplyDelete