Na punkcie slow mam prawdziwa obsesje. Kiedy czytam, wazna jest dla mnie nie tylko tresc, ale i forma. Chlone slowa jak powietrze, karmie sie nimi, nie moglabym bez nich zyc.
W kuchni tez maja swoje miejsce. Odpowiednie, sugestywne slowa, opisujace kombinacje smakow, zapach, teksture, dzialaja na mnie jak najlepsze zdjecia: wywoluja nieodparte pragnienie przyrzadzenia i smakowania. Czasem nie potrzeba nawet tego; wystarczy nazwa, ktora zapadnie w pamiec.
Tak bylo z mrowkami wspinajacymi sie na drzewo.
To klasyczne syczuanskie danie, ktorego glownymi skladnikami sa mielone wieprzowe mieso i gruby ryzowy makaron. Zwykle podawane w duzej ilosci pikantnego sosu, u mnie troche zmodyfikowane, lzejsze. Nie jestem pewna, czy nazwa zostala mu nadana wieki temu, czy stosunkowo niedawno. Wiem jedno: kawalki wieprzowiny przyklejajace sie do podnoszonego do ust makaronu faktycznie przypominaja malenkie, pracowite owady przemykajace po galeziach drzew.
Podejrzewam jednak, ze prawdziwe mrowki nie smakuja tak dobrze.
Jesli lubicie pikantne potrawy, nie zawiedziecie sie - smak chilli jest wyraznie wyczuwalny (zwlaszcza, jesli zrobi sie to, co ja, i podwoi jej ilosc), czosnek i szczypiorek tez robia swoje. Zamiast suszonego makaronu ryzowego uzylam swiezego, upolowalam tez najchudsze mieso, jakie udalo mi sie znalezc. Rezultat? Pyszne, lekkie i blyskawiczne danie, ktore przypadnie do gustu nie tylko zwolennikom orientalnych smakow.
Przepis znalazlam w jednej z moich Parragonowych ksiazeczek z serii "Everyday..." - tym razem poswieconej kuchni chinskiej.
Mrowki wspinajace sie na drzewo
Skladniki:
(na 4 osoby, robilam z polowy porcji)
- 250 g suszonego grubego makaronu ryzowego (uzylam swiezego)
- 1 lyzka maki kukurydzianej
- 3 lyzki sosu sojowego
- 1 1/2 lyzki wina ryzowego
- 1 1/2 lyzeczki cukru
- 1 1/2 lyzeczki oleju sezamowego
- 350 g mielonego miesa wieprzowego
- 1 1/2 lyzki oleju z orzechow ziemnych albo sezamowego
- 2 duze zabki czosnku, drobno posiekane
- 1 duza czerwona chilli, oczyszczona z nasion i pokrojona w cienkie plastry
- 3 szczypiorki, drobno posiekane
- drobno posiekana swieza kolendra albo pietruszka
Makaron zamoczyc w cieplej wodzie na 20 minut, az zmieknie, albo ugotowac zgodnie z instrukcja na opakowaniu. Odsaczyc z wody. W miedzyczasie wymieszac w misce make kukurydziana, sos sojowy, olej sezamowy, wino ryzowe i cukier. Dodac wieprzowine i wymieszac rekoma, unikajac ugniatania miesa. Marynowac przez 10 minut. Rozgrzac woka albo duza patelnie, wlac 1,5 lyzki oleju, wrzucic chilli, czosnek i szczypiorek i smazyc przez 30 sekund. Dodac mieso, smazyc przez okolo 5 minut, az zmieni kolor z rozowego na lekko brazowy. Dodac makaron, wymieszac za pomoca dwoch widelcow. Podawac posypane kolendra.
Mrowki sa moja propozycja na GP Chin, dodaje je rowniez do Grumkowej wedrowki z widelcem po Azji.
Interesujaca nazwa,danie wyglada pysznie.
ReplyDeletepodoba mi sie ta nazwa:) i danie tez:)
ReplyDeleteFajne danie :) ja kiedyś robiłam ciasto, które nazwałam "Mrówki na korzeniu" - bo było to ciasto na bazie klasycznego "mrówkowca" z makiem ale z dodatkiem przypraw korzennych ;)
ReplyDeletenazwa zabójcza :D a danie smakowicie wygląda
ReplyDeletehttp://niebieskapistacja.blox.pl/html
Cos dla mnie - mam ostatnio chinskiego bzika. Ale zamiast wieprzowiny (jakos nie szaleje) wezme wolowine. :) Nazwa genialna - bede sobie wyobrazal ze jestem mrowkojadem, hehe!
ReplyDeleteEkstra nazwa, a i danie się fajnie prezentuje;-)
ReplyDeleteta nazwa faktycznie jest świetna. a samo danie warte uwagi ;) może i ja kiedyś się na nie pokuszę
ReplyDeleteSuper! Bardzo mi się podoba! Świetna nazwa, świetny przepis, świetne wszystko - już zapisałam do ulubionych.:)
ReplyDeleteOgromną przyjemność sprawia mi, Maggie, kiedy znajdę na blogach coś z mojej półki.:)
Dziękuję.:)
Extra. Smakowicie wygląda i faktycznie mrówkowo:)
ReplyDeleteW tym przypadku to będę MrówkoJadem ;-D
ReplyDeletewww.przysmakiewy.pl
i ja mam bzika na punkcie słów.
ReplyDeletefajny ten makaron.
ojej, a skąd miałaś świeży makaron ryżowy? sama robiłaś?
ReplyDelete