Od dluzszego czasu mialam ogromna ochote na scones. Takie cieplutkie, zlociste, prosto z pieca. Ze slodka, gesta smietana, slynna "clotted cream", ktora ma prawie maslana konsystencje. Z owocowym dodatkiem w postaci powidel sliwkowych mojej Mamy (Wyspiarze stawiaja na dzem truskawkowy, ale jak dla mnie jest on odrobine zbyt slodki).
Tak wiec: afternoon tea na sniadanie. Zupelnie niekanonicznie. Bo tak.
Scones
Skladniki:
(na 8 sztuk)
- 350 g maki typu "self-raising", ze srodkami spulchniajacymi (mozna uzyc zwyklej i zwiekszyc ilosc proszku do pieczenia)
- 1/4 lyzeczki soli
- 1 lyzeczka proszku do pieczenia
- 85 g masla, pokrojonego w drobna kostke
- 3 lyzki drobno mielonego cukru
- 175 ml mleka
- 1 lyzeczka ekstraktu z wanilii
- odrobina soku z cytryny
- 1 roztrzepane jajko
- dzem i clotted cream jako akompaniament
Piekarnik nagrzac do 220 stopni (200 z termoobiegiem) i wlozyc do niego blache, zeby sie nagrzala. Make wsypac do duzej miski, dodac sol i proszek do pieczenia, wymieszac. Dodac maslo, ugniesc palcami na proszek o grudkowatej konsystencji. Dodac cukier, wymieszac. Mleko podgrzac tak, by bylo cieple, ale nie gorace. Dodac wanilie i sok z cytryny, odstawic na chwile (i nie przejmowac sie grudkami, ktore moga powstac na powierzchni - to normalna reakcja). W suchej mieszance zrobic dziure na srodku, wlac mleko, polaczyc wszystko za pomoca noza. Wylozyc ciasto na posypany odrobina maki blat, ugniatac przez chwile, a potem uformowac kolo o grubosci ok. 4 cm. Za pomoca metalowej foremki albo szklanki o srednicy ok. 5 cm wykrajac pojedyncze buleczki, posmarowac kazda z nich jajkiem, a potem ulozyc na rozgrzanej blasze. Piec okolo 10-15 minut, az wyrosna i zrobia sie zlociste. Najlepiej smakuja cieple, z clotted cream i dzemem.
A ze mozna je zamrazac, dodaje je do tej akcji. Buleczki mozna zamrozic, gdy ostygna, rozmrazac w temperaturze pokojowej, a potem odswiezyc, podgrzewajac w piekarniku w niskiej tempetarurze (160 stopni albo 140 z termoobiegiem).
dopiero co wstałam :P też bym zjadła scones na śniadanie...podrzuć jedną, bo póki co jestem za leniwa,żeby zacząć piec :P
ReplyDeletemi też przydałyby się takie scones na śniadanie :)
ReplyDeleteHa I ja bym się skusił na jedną..no, może dwie.. Koniecznie z maminymi powidłami:))
ReplyDeleteśliczne scones.
ReplyDeletetakie angielskie śniadanko ;]
Cudeńka. Takie śniadanie bez wątpienia pozostawia cudowne wspomnienia i nastrój na resztę dnia. ;)
ReplyDeletenigdy nie robiłam ani też nie jadłam. wyglądają bardzo apetycznie, aż chciałoby się kilka porwać na śniadanie;)
ReplyDeleteŚliczne to nowe zdjęcie. Aż ślinka cieknie :)
ReplyDelete