W zasadzie zasypal wczoraj. I to jak! Dawno nie widzialam takiej snieznej zadymki. Mieszkancy miasta patrza z niedowierzaniem na rosnaca kolderke bialego puchu, otwieraja oczy ze zdumienia, robia zdjecia, bo przeciez to takie niecodzienne zjawisko. Po drodze do sklepu natykam sie na czter balwany. Calkiem foremne, udane.
Inpreza w polsko-babskim gronie zostaje przesunieta z wczoraj na dzis - w koncu snieg, a jak snieg, to paraliz komunikacji. I tym sposobem spedzam wiekszosc soboty w kuchni.
Na pierwszy ogien idzie chleb z przepisu znalezionego u Arabeski. Mialam ochote na dobry, bialy chleb. Z tym, ze moj wyszedl nie calkiem bialy - nie mialam w domu ani grama jasnej maki zytniej, dodalam wiec ciemnej. To jedyna zmiana, ktorej dokonalam bardziej z przymusu, niz dlatego, ze chcialam pokombinowac. Tak wiec chleb nie wyglada tak cudownie, ale to nie gra roli. W koncu liczy sie smak, a ten jest wyborny. Chleb jest dosc zbity, ma chrupiaca, twarda skorke i sprezysty miazsz. Mialam byc grzeczna dziewczynka i poczekac z krojeniem, az ostygnie.
Znow nie wyszlo.
Polski chleb wiejski
Skladniki na zaczyn:
- 30 g zakwasu zytniego
- 175 g letniej wody
- 175 g bialej maki zytniej
Na ciasto wlasciwe:
- caly zaczyn
- 325 ml letniej wody
- 500 g maki pszennej chlebowej
- 1 i 3/4 lyzeczki soli
Skladniki na zaczyn dokladnie wymieszac na gesta papke. Przykryc i odstawic do fermentacji na 8-12 godzin. Po tym czasie zaczyn powinien podwoic objetosc. Wowczas mozna zabrac sie za ciasto wlasciwe. Zaczyn wlac do duzej miski, dodac wode, sol i make, wszystko dokladnie wymieszac. Wyrabiac recznie na stolnicy przez ok. 15-18 minut (albo, tak jak ja, mikserem - ok. 10-13 minut), az ciasto zrobi sie jednolite i elastyczne. Czysta miske spryskac oliwa, z ciasta uformowac kule i przelozyc do miski. Przykryc folia i odstawic do podwojenia objetosci (powinno to zajac okolo 3 godzin). W polowie wyrastania ciasto delikatnie wyjac z miski, rozciagnac, zlozyc jak koperte i z powrotem wlozyc do miski. Kiedy ciasto urosnie, uformowac bochenek (najlepiej w koszyku, ale mozna uzyc formy - ja tak zrobilam, bo koszyka nie posiadam) i znow zostawic do wyrosniecia na okolo 1 godzine i 15 minut. Piec w temperaturze 230 stopni przez okolo 40-45 minut, az skorka zrobi sie brazowa. Na nizsza polke wstawic blache wypelniona okolo 3/4 szklanki wody.
Potem poszlo jak na tasmociagu: piernik staropolski (o ktorym przy innej okazji; wspomne jedynie, ze te kilka tygodni, kiedy ciasto dojrzewalo, nie bylo czasem zmarnowanym), pierogi w dwoch wersjach (na ktore rowniez przyjdzie pora na blogu), czekoladowo-kokosowe brownies...
No wlasnie. Jesli idzie o brownies, mam swoj ulubiony przepis i modyfikuje go jedynie nieznacznie, kiedy chce uzyskac troche inny efekt. Ale tym razem skorzystalam z zupelnie innej receptury, ktora - co ciekawe - zamiast czekolady wykorzystuje kakao. Efekt? Brownies maja nieco inna strukture, nie sa tak zbite, natomiast smakuja bardzo dekadencko. Czyli tak, jak brownies smakowac powinny. Aromat kokosu jest wyraznie wyczuwalny, ale nie na tyle silny, by dominowac nad smakiem czekolady. Warto sprobowac.
Kokosowe brownies
Skladniki:
- 100 g kakao
- 250 g masla
- 500 g zlocistego drobnego cukru
- 4 rozklocone jajka
- 100 g maki self-raising (albo zwyklej + 1/4 lyzeczki proszku do pieczenia)
- 150 g wiorkow kokosowych
- cukier puder do oproszenia (pominelam)
Piekarnik rozgrzac do 180 stopni (160 z termoobiegiem), wylozyc pergaminem kwadratowa blaszke o boku 21 cm. Maslo, kakao i cukier rozpuscic w garnku, ciagle mieszajac, po czym schlodzic. Dodawac po trochu jajka, make i wiorki. Przelozyc do przygotowanej blachy i piec okolo 45 minut. Jesli wierzch robi sie zbyt suchy, mozna przykryc kawalkiem pergaminu. Ostudzic w formie, wyjac i kroic na kwadraty.
Pyszny chlebek! Ale dla mnie wygląda ja ciemny...
ReplyDeleteBrownies z kokosem porywam do kawy.Wygląda bardzo smakowicie!
apetyczny i z pysznymi dodatkami na śniadanie prawie niezastąpiony :)
ReplyDelete