Sunday 14 November 2010

Wizyta u Williama Curleya i salatka na zime

Zdarzylo mi sie calkiem niedawno wygrac kupon na specjalne deserowe menu u Williama Curleya. Jeden z najbardziej znanych cukiernikow i mistrzow czekolady w Londynie, ktory w swoich wypiekach uzywa wylacznie czekolady Amedei (a to chyba najwyzsza polka z mozliwych), ma tylko dwa sklepy w brytyjskiej stolicy - i, pechowo, do zadnego z nich jakos nigdy nie jest mi po drodze. Dzisiaj jednak postanowilismy wybrac sie na - rewelacyjna, swoja droga - wystawe Wildlife Photographer of the Year w Muzeum Historii Naturalnej. A stamtad do jednej z kawiarenek Curleya bylo juz bardzo blisko.
Kiedy weszlismy, od razu poczulam w powietrzu niebianski zapach swiezej kawy i czekoladowych pralinek. Zaproponowano nam miejsce przy barze, bysmy mogli obserwowac prace kucharza. Jak moglabym odmowic? Menu, ktore mielismy okazje przetestowac, bylo zupelna nowoscia, wprowadzona niecaly tydzien temu, wiec bylismy jednymi z pierwszych klientow, ktorzy mieli okazje go sprobowac. I powiem szczerze: bylo niebianskie. Czekoladowy mus z nuta jalowca byl cudownie orzezwiajacy, waniliowa panna cotta z dodatkiem owocow w syropie o aromacie grzanego wina mile lechtala podniebienie, a miekkie, czekoladowe ciastko z plynnym srodkiem wspaniale komponowalo sie z pistacjowymi lodami i wisniami. Bardzo zalowalam, ze nie mialam przy sobie aparatu, bo desery nie dosc, ze smakowaly wybornie, to jeszcze wygladaly naprawde zachecajaco.
Tak wiec, choc daleko, moja noga na pewno jeszcze niejednokrotnie postanie w kawiarence pana Curleya. Jak tylko dojde do siebie po tak ogromnej dawce slodkosci.
A w mojej kuchni dzisiaj salatkowo. Zima malo komu kojarzy sie z salatkami, ale okazuje sie, ze wiele z nich najlepiej sprawdza sie wlasnie wtedy, kiedy za oknem szaro, buro i ponuro. Niektore skladniki - takie jak slodki ziemniak - wlasnie o tej porze roku sa w najlepszej formie. Ostry smak harissy dodaje pazura, a kasza sprawia, ze salatka jest bardzo pozywna. W sam raz na jutrzejszy lunch. Przepis znalazlam tutaj, zmienilam tylko czas pieczenia warzyw, bo moje slodkie ziemniaki nijak nie chcialy zmieknac. Coz, tak to juz jest, kiedy sie ma chimeryczny piekarnik.

Zimowa salatka z pieczonymi warzywami
Skladniki:
(na 2 osoby)
- 1 czerwona cebula, pokrojona w cienkie kliny
- 1 duzy albo 2 mniejsze slodkie ziemniaki, obrane i pokrojone w niewielkie kawalki
- 2 zabki czosnku, ze skorka, lekko zgniecione
- oliwa z oliwek
- 100 g kaszy (ja uzylam perlowej)
- 1/2 glowki brokula, podzielonej na rozyczki
- 1 lyzeczka octu z czerwonego wina
- 1-2 lyzeczki harissy (i tu mala uwaga: dodaj 2 lyzeczki tylko, jesli lubisz bardzo ostre smaki)

Piekarnik podgrzac do 200 stopni (180 z termoobiegiem). Cebule, ziemniaki i czosnek ulozyc na blasze, skropic oliwa z oliwek, wymieszac, by warzywa pokryly sie w miare rownomiernie i zapiekac przez 10-15 minut, az zmiekna. Kasze zagotowac wedlug instrukcji na opakowaniu, 3 minuty przed koncem dodac brokuly, gotowac, odcedzic. Ocet, harisse i 2 lyzki oliwy z oliwek wlac do miski, roztrzepac, dodac brokuly i kasze, wymieszac. Z blachy usunac zabki czosnku, reszte warzyw dorzucic do miski, ponownie wymieszac, przyprawic do smaku.
A ze trwa wlasnie kaszowa akcja, dolaczam do niej ten przepis.

3 comments:

  1. Powiem szczerze, że na przekór wszystkiemu mam zawsze ogromną ochotę w zimie na sałatki i surówki pachnące wiosną :)
    Twoja wygląda baardzo apetycznie ;)

    Smaka mi narobiłaś tymi wszystkimi deserami, moje kubki smakowe zaczęły produkować nieprzyzwoitą ilość śliny na samo wyobrażenie o nich :D

    ReplyDelete
  2. w zimie taka sałatka z pewnością skutecznie rozgrzewa :)

    ReplyDelete
  3. przepis na salatke bardzo ciekawy ale to co opisalas wczesniej pobudzilo moja wyobraznie...to musialy byc niebianskie desery :)

    ReplyDelete