Thursday 31 March 2011

Kotlety z indyka a la Orly

Korzystania z ksiazek ciag dalszy - dzis padlo na "Kuchnie europejska" Hanny Szymanderskiej. Ksiazke mam juz niemal od roku, a jeszcze ani razu nie zdarzylo mi sie z niej skorzystac. I sama wlasciwie nie wiem, czemu, bo pelna jest naprawde ciekawych, niebanalnych przepisow. Owszem, niektore z nich sa bardzo wykwintne i czasochlonne, ale sa i proste, takie jak ten kotlet z indyka wlasnie.
A la Orly to, jak wyjasnia Szymanderska, "sposob smazenia glownie ryb, ale tez miesa i grzybow, w gestym ciescie nalesnikowym". Ciasto pieknie sie rumieni, a mieso usmazone w takiej panierce pozostaje soczyste. Mala uwaga: choc autorka poleca rozbic filety trzonkiem noza, ja polecam raczej tradycyjny tluczek - dzieki temu mozna miec pewnosc, ze usmaza sie w srodku w takim samym czasie, w jakim ciasto zrobi sie zlociste. Do smazenia najlepiej nada sie maslo klarowane. Ja zrobilam blad i uzylam zwyklego, przez co panierka troche sie przypalila. Jesli chcecie tego uniknac (ktoz by nie chcial?), a nie macie masla klarowanego, zastapcie je oliwa z oliwek, a dopiero pod koniec smazenia dodajcie odrobine masla dla lepszego smaku.
Moje kotlety podalam z prosta zielona salatka z rukoli, pomidora i ogorka, ale rownie dobrze beda smakowac z ziemniaczkami z wody albo pysznym, kremowym puree.

Kotlety z indyka a la Orly
Skladniki:
(dla 4 osob, robilam z polowy porcji)
- 4 filety z piersi indyka
- 1 lyzka soku z cytryny
- sol
- 1 lyzka maki
- 3 lyzki klarowanego masla
Na ciasto:
- 1 szklanka maki
- 1 szklanka slodkiej smietany (u mnie single cream - zawartosc tluszczu 18%)
- 1 jajko
- 1/2 lyzeczki skorki startej z cytryny
- 1/4 lyzeczki startej galki muszkatolowej
- szczypta soli

Filety z indyka lekko rozbic trzonkiem noza, skropic sokiem z cytryny, posolic, przykryc folia i odstawic do lodowki na 1-2 godziny. Przygotowac ciasto: jajko i smietanke dokladnie wymieszac z sola, galka muszkatolowa i skorka z cytryny. Dodawac make, ciagle mieszajac, az powstanie gladkie ciasto o konsystencji gestej smietany (jesli bedzie za geste, mozna dodac troche wody). Na patelni z grubym dnem rozgrzac maslo. Filety oproszyc maka, zanurzac w ciescie i smazyc z obu stron na zloty kolor.

Wednesday 30 March 2011

Swiatowy Dzien Muffina.

Dowiedzialam sie o nim dzis rano, podczas durszlakowych pogawedek, i postanowilam go uczcic. Bo co jak co, ale muffiny bardzo lubie. To chyba najprostszy wypiek, jaki mozna zrobic: ot, wymieszac suche skladniki w jednej misce, mokre w drugiej, polaczyc, nie przejmujac sie grudkami - i juz. Do tego maja idealny rozmiar: niewielkie, ale nie na tyle male, by po pochlonieciu jednego czlowiek od razu siegal po kolejnego. No i tyle mozliwych kombinacji, tak slodkich, jak i wytrawnych... Jak tu ich nie lubic?

Cytrynowe muffiny z makiem chodzily za mna od dluzszego czasu. W sekrecie wyznam wam, ze jestem uzalezniona od tej "chudej" wersji ze Starbucka i prawie kazda moja wizyta w tej popularnej kawiarni konczy sie zakupieniem jednego, "na potem", ktorego zwykle zjadam w drodze do pracy czy domu. Dzisiejsze muffiny, z przepisu Dorotus, sa nieco inne, ale tez smaczne. Jak dla mnie troche malo cytrynowe - moze mialam po prostu za mala cytryne i dlatego jej smak nie byl tak wyrazny? Ciekawi mnie tez, jak Dorocie udalo sie wypelnic 12 papilotek, bo u mnie wyszlo tylko 7 muffinow. Czyzbym dysponowala jakimis papilotami-gigantami? Kto wie...

Cytrynowe muffiny z makiem
Skladniki:
(teoretycznie na 12 sztuk, ale mi wyszlo 7...)
- 170 ml oleju slonecznikowego
- 225 g maki
- 1 lyzeczka proszku do pieczenia
- 1/2 lyzeczki soli
- 190 g cukru pudru
- 1 duze jajko
- 1 bialko
- 150 ml mleka
- sok i skorka otarta z 1 cytryny
- 2 lyzeczki maku + odrobina wiecej do dekoracji

W jednej misce wymieszac suche skladniki (make, proszek do pieczenia, sol, cukier puder i mak), w drugiej mokre (olej, jajko, bialko, mleko, sok i skorke z cytryny). Polaczyc suche skladniki z mokrymi, wymieszac (niekoniecznie dokladnie, grudki sa mile widziane) i przelac do papilotek ulozonych w formie do muffinow. Piec w 190 stopniach przez 20-25 minut.

Risotto z rozmarynem i kielbasa

Dlugo nie moglam sie przekonac do angielskiej kielbasy. Nie tyle ze wzgledu na smak, co na... wyglad. W niczym nie przypomina polskich, wedzonych i zwartych, jest blada i miekka, zupelnie nieapetyczna na pierwszy rzut oka. Ale ma swoje zastosowania. W takim risotto, na przyklad, typowa polska kielbasa raczej by sie nie sprawdzila, natomiast angielska - i owszem. Podsmazona na patelni z cebulka i czosnkiem nie jest taka zla. Ba, pokusilabym sie o stwierdzenie, ze jest naprawde smaczna.
Moze to kwestia towarzystwa? Kremowe risotto z dodatkiem czerwonego wina i parmezanu jest samo w sobie tak pyszne, ze niewazne, co do niego wrzucisz, i tak bedzie smakowalo. Przepis wygrzebalam w kolejnej ksiazeczce z serii "Everyday...", wydanej przez oficyne Parragon. Ta jest poswiecona kuchni wloskiej. Robilam z polowy porcji, spokojnie wystarczylo dla dwoch glodnych osob.

Risotto z rozmarynem i kielbasa
Skladniki:
(dla 4-6 osob)
- 2 galazki rozmarynu, plus troche do przybrania
- 2 lyzki oliwy
- 55 g masla
- 1 duza cebula, drobno posiekana
- 1 seler naciowy, drobno posiekany (nie mialam, pominelam)
- 2 zabki czosnku, drobno posiekane
- 1/2 lyzeczki suszonego tymianku
- 450 g kielbasy wieprzowej (najlepsza bedzie wloska luganega, ja uzylam angelskiej cumberland; wazne, by byla miekka i luzna)
- 350 g krotkoziarnistego ryzu do risotto (u mnie arborio)
- 125 ml czerwonego wina
- 1.3 l bulionu z kurczaka
- sol i pieprz (pominelam, bulion sam w sobie nadal wystarczajaco intensywny smak)
- 85 g parmezanu

Od galazek rozmarynu oderwac liscie, drobno posiekac. W garnku rozgrzac oliwe, podsmazyc cebule i seler przez okolo 3-4 minuty, dodac czosnek, kielbase, rozmaryn i tymianek i smazyc kolejne 5 minut, az kielbasa sie przyrumieni. Przelozyc na talerz. Do garnka wsypac ryz, smazyc 2-3 minuty, a potem dodac wino i smazyc przez kolejna minute, az sie zredukuje. Stopniowo dodawac bulion, po jednej chochelce, za kazdym razem czekajac, az ryz wchlonie caly plyn. Na 2-3 minuty przed koncem gotowania dodac kielbase. Zdjac z ognia, dodac maslo i parmezan, wymieszac, az sie rozpusci. Podawac udekorowane rozmarynem.

Tuesday 29 March 2011

W kuchni z Nigella. Koreanska keema.

Dobrze jest mieszkac w kosmopolitycznym miescie. Skladniki, ktore kiedys bylyby dla mnie niedostepne, sa dzis na wyciagniecie reki. Jakis czas temu odkrylam doskonale zaopatrzony sklep z orientalna zywnoscia. Jest tuz obok budynku Centre Point, schowany w jego cieniu, 10 minut spacerkiem od mojej pracy. W srodku pudeleczka, butelki i foliowe opakowania opatrzone dziwnymi literami obcego alfabetu. Na nich nalepki po angielsku, czesto z zabawnymi bledami. I obsluga, z ktora latwiej porozumiec sie na migi, niz w wyspiarskiej mowie.
To wlasnie ten sklepik postanowilam odwiedzic, kiedy nabralam ochoty na wyprobowanie przepisu na koreanska keeme, znalezionego w "Kitchen. Recipes from the Heart of the Home" Nigelli. Bylam niemal pewna, ze znajde tam gochujang, tajemnicza paste z czerwonej papryki. I nie mylilam sie: stala na polce w plastikowych pojemnikach. Najwiekszy z nich zawieral 3 kilogramy pasty, wiec wyglada na to, ze dla mieszkancow Korei to kluczowy skladnik wielu potraw. Sama nazwa keema oznacza po prostu mielone mieso.
To proste i szybkie danie: wystarczy kilkanascie minut - i gotowe. Miesa nie trzeba (a nawet nie powinno sie - podobno robi sie wtedy zbyt slone) dlugo marynowac, smazenie trwa zaledwie chwile, a najwiecej czasu zajmuje... gotowanie ryzu. Smak z pewnoscia przpadnie do gustu wielbicielom orientalnych, slodko-pikantnych kombinacji. Gochujang mozna podobno zastapic inna pasta z papryki, ale, jak twierdzi Nigella, to wlasnie ten magiczny skladnik nadaje potrawie niepowtarzalny smak. W Polsce jest dostepna w Kuchniach Swiata (pod nazwa Pasta z ostrej czerwonej papryki), mozna tez sprobowac zrobic wlasna.

Koreanska keema
Skladniki:
(na 2 duze porcje)
- 150 g ryzu
- 250 g mielonego miesa z indyka
- 3 grube albo 6 cienkich posiekanych szczypiorkow
- 125 g mrozonego zielonego groszku
- 1 lyzka oleju roslinnego
- 2 lyzki wina ryzowego
- 2 lyzki posiekanej swiezej kolendry (przygotowalam, a jak, ale... zapomnialam uzyc)
Na sos:
- 2 lyzki gochujang
- 1 lyzka plynnego miodu
- 1 lyzka wina ryzowego
- 2 lyzki sosu sojowego

Ugotowac ryz wedlug instrukcji na opakowaniu. Wymieszac skladniki sosu w misce, dodac mielone mieso i odstawic na 5 minut. Groszek wysypac na sitko i polac wrzaca woda, by sie rozmrozil. Rozgrzac woka albo patelnie, wlac olej, dodac szczypiorek i groszek i smazyc przez 3-4 minuty. Dodac mieso razem z sosem i smazyc, mieszajac, przez okolo 5 minut. Do miski, w ktorej marynowalo sie mieso, wlac 2 lyzki wina ryzowego i 4 lyzki wody, wymieszac, zagarniajac resztki sosu, i wlac do woka. Smazyc przez kolejne 30 sekund, podawac z ryzem i udekorowac posiekana kolendra.



Przepis dolaczam do akcji Z Widelcem po Azji.

Monday 28 March 2011

Owsiane, miodowe, pozywne i zdrowe.

O czym mowa? Ano, o batonikach, ktore nosza dzwieczna nazwe flapjacks. Popularne na Wyspach, wyjatkowo proste do zrobienia, nie wymagaja zadnych skomplikowanych urzadzen. Mozna je modyfikowac na tysiace sposobow, dodajac suszone owoce, orzechy, a nawet dekorujac czekolada. Zazwyczaj robi sie je z dodatkiem golden syrupu, ale ta wersja go nie zawiera. Zamiast tego jest miod. Duzo pysznego, zlocistego, slodkiego miodu.
Przepis znalazlam tutaj i wiem juz, ze bede do niego wracac. Jesli miewacie czasem chetke na batonik muesli, ale te sklepowe wydaja sie wam przeladowane ulepszaczami i sztuczne w smaku, zamiencie je na takie domowe slodkosci.

Miodowe flapjacks
Skladniki:
- 200 g niesolonego masla
- 200 g cukru demerara
- 200 g plynnego miodu
- 400 g platkow owsianych
- opcjonalnie: 50 g pokrojonych suszonych owocow, orzechow, wiorkow kokosowych (ja zrobilam wersje kokosowa)

Maslo, cukier i miod podgrzac w garnku do calkowitego rozpuszczeni. Dodac platki (i ewentualne owoce, orzechy albo wiorki kokosowe) i dobrze wymieszac. Niska forme o wymiarach 20 x 30 cm nasmarowac maslem i wylozyc papierem do pieczenia, wylozyc do niej miksture i wygladzic lyzka. Piec przez 15-20 minut w 180 stopniach, az brzegi zrobia sie zlociste. Srodek powinien byc wciaz dosc miekki. Ostudzic w blasze, wylozyc na deske i pokroic.

Sunday 27 March 2011

Kurczak, bazylia, kozi ser.

Bo nic wiecej nie potrzeba do szczescia, prawda? No, moze poza zielona salatka i sloncem za oknem.
Przepis wzielam z kolejnej z serii ksiazeczek "Everyday..." - tym razem poswieconej kuchni greckiej. Moze i nie jest to jakas szczegolnie tradycyjna potrawa, ale prostota jej przygotowania i krotka lista skladnikow urzekly mnie od pierwszego wejrzenia. Wprawdzie potrzeba troche czasu, by mieso porzadnie sie przysmazylo na niewielkim ogniu, ale warto. A o tym, ze bazylia i kozi ser sa wprost dla siebie stworzone, to chyba nie musze wspominac.

Kurczak z kozim serem i bazylia
Skladniki:
(dla 4 osob, robilam z polowy porcji)
- 4 filety z piersi kurczaka
- peczek swiezej bazylii
- 100 g miekkiego koziego sera
- 2 lyzki oliwy z oliwek
- sol, pieprz

Ostrym nozem naciac kazda piers wzdluz krawedzi tak, by w srodku powstala kieszonka. Wypelnic ja kozim serem i wlozyc do srodka kazdego fileta 3-4 liscie bazylii, po czym zamknac kieszonke. Oliwe rozgrzac na patelni i smazyc kurczaka przez 15-20 minut na malym ogniu, az mieso bedzie rumiane z wierzchu i gotowe w srodku. Podawac udekorowane liscmi bazylii w towarzystwie pieczonych ziemniaczkow, chleba pita albo zielonej salatki.

Friday 25 March 2011

Piers z kaczki po tajsku

Ostatnio doszlam do wniosku, ze choc mam sporo wszelkiej masci ksiazek kulinarnych, rzadko z nich korzystam, wybierajac przepisy znalezione w internecie. Tak wiec postanowilam sobie, ze w najblizszym czasie zrobie uzytek z wszystkich tych ksiazek i ksiazeczek.
Na pierwszy ogien poszla kacza piers z chilli i limonka, znaleziona w ksiazeczce "Everyday Thai", wydanej przez Parragon Books. Mam kilka ksiazek z tej serii - sa niedrogie, niewielkie, mile dla oka i pelne smakowitych receptur, ktore warto wyprobowac. Ta zaintrygowala mnie niebanalnym polaczeniem smakow: jest tu troche slodyczy, odrobina kwaskowatosci i pikantna nuta. Pominelam tylko dzem sliwkowy, doszlam bowiem do wniosku, ze bedzie troche za slodko jak na moj gust, ale to juz kwestia indywidualnych upodoban. Mieso podalam z ryzem basmati z dodatkiem - a jakze - limonki i posiekanej kolendry oraz z odrobina zieleniny. Wiadomo, wiosna.

Kacze piersi z chilli i limonka 
Skladniki:
(na 4 osoby, a ze jadlam tylko ja, robilam z 1/4 porcji)
- 4 kacze piersi bez kosci, ale ze skorka
- 2 zabki czosnku, przepuszczone przez praske
- 4 lyzeczki brazowego cukru
- 3 lyzki soku z limonki
- 1 lyzka sosu sojowego
- 1 lyzeczka sosu chilli
- 1 lyzeczka oleju roslinnego (smazylam na suchej patelni, wszak kaczka sama w sobie jest wystarczajaco tlusta)
- 2 lyzki dzemu sliwkowego (pominelam)
- 150 ml bulionu z kurczaka
- sol i pieprz

Ostrym nozem naciac dosc gleboko skore na kaczych piersiach tak, by powstala ukosna kratka. Ulozyc w szerokim naczyniu (wazne: nie moze byc metalowe). Wymieszac czosnek, cukier, sok z limonki i oba sosy. Tak powstala marynata polac mieso (powinno byc rownomiernie pokryte z obu stron) i odstawic do lodowki na minimum 3 godziny; mozna zostawic na noc. Kiedy bedzie gotowe, odsaczyc z marynaty, zachowujac ja na pozniej, i smazyc na porzadnie rozgrzanej, wysmarowanej olejem patelni, skorka do dolu, przez okolo 5 minut. Nadmiar tluszczu, ktory sie wytopi, zlac z patelni. Przewrocic mieso na druga strone i smazyc jeszcze 2-3 minuty. Dodac marynate, bulion i dzem, smazyc na niewielkim ogniu przez kolejne 2 minuty. Doprawic do smaku sola i pieprzem. Przelozyc na talerze, polac sokami z patelni i podawac z ryzem i zielenina.


Przepis dodaje do azjatyckiej akcji Ireny i Andrzeja.

Wednesday 23 March 2011

Empanadas z serem i wolowina

Wiele razy przymierzalam sie do tego, by dolaczyc do Pierogarni Usagi, ale zawsze cos mnie powstrzymywalo. Najczesciej byl to zwyczajny brak czasu, bo wiadomo przeciez, ze lepienie pierogow jest dosc czasochlonne. To wlasnie ten czynnik, w polaczeniu z podswiadomym lekiem przed wszelkiej masci czynnosciami wymagajacymi zdolnosci manualnych skutecznie blokowal moje pierogowe zapedy.
Ale kiedy zobaczylam marcowe przepisy, wiedzialam juz, ze tym razem po prostu musze dolaczyc i juz. Najchetniej zrobilabym oba warianty, ale musialam dokonac wyboru. Padlo na empanadas - glownie ze wzgledu na Mezczyzne, ktory za lososiem srednio przepada, natomiast wszelkie meksykanskie dania uwielbia. To byl strzal w dziesiatke: pierozki okazaly sie pyszne, choc moze niekoniecznie tak foremne i piekne jak byc powinny. Coz, prace reczne nigdy nie byly moja mocna strona...


  
Po przepis odsylam do Usagi - nie zmienilam w nim nic. Mala uwaga: warto przygotowac nadzienie wczesniej, zeby zdazylo porzadnie przestygnac. Moje bylo jeszcze lekko cieple, co bardzo utrudnialo lepienie, mimo chetnego do wspolpracy ciasta. Surowe empanadas mozna zamrozic - wystarczy ulozyc je tak, by sie nie stykaly, i wsadzic do zamrazarki na minimum dwie godziny, a potem - dla oszczednosci miejsca - przelozyc do woreczka albo pojemnika.


Naturalnie, efekt moich dzisiejszych kuchennych poczynan dodaje do marcowej Pierogarni.


Tuesday 22 March 2011

Wypchaj sie, papryko!

W zyciu kazdego czlowieka bywaja takie dni, ze w lodowce nie ma wlasciwie nic poza swiatlem. Albo, jak to bylo dzisiaj w moim wypadku, swiatlem i... papryka, ktorej jakims dziwnym trafem udalo mi sie kupic za duzo. Zastanawialam sie, co by tu z nia zrobic, kiedy z pomoca przyszla mi Usagi i podpowiedziala, ze przeciez papryki swietnie nadaja sie do nadziewania.
I tym sposobem mialam juz gotowy pomysl na kolacje. Musialam tylko znalezc przepis, ktory bylby szybki i prosty - wiadomo, pozna zmiana. A gdzie najlepiej szukac przepisow? Na BBC Good Food, naturalnie.
Zajrzalam wiec i szybko znalazlam to, o co mi chodzilo. Fakt, to przepis dla kuchennych oszustow, bo jest i polprodukt (gotowy, ugotowany i doprawiony ryz), i mikrofalowka (dzieki czemu skraca sie czas gotowania), ale kazdemu zdarza sie czasem male oszustwo, prawda?

Proste nadziewane papryki
Skladniki:
 - 4 czerwone papryki (u mnie czerwone i zielone)
- 2 torebki ugotowanego ryzu z pomidorami (uzylam Uncle Ben's, takiego do podgrzewania w mikrofali)
- 2 lyzki pesto
- garsc posiekanych czarnych oliwek bez pestek
- 200 g koziego sera, pokrojonego w plasterki (mialam tylko miekki, wiec wykorzystalam go)

Malym nozem usunac wierzch z papryk i wydlubac nasiona. Ulozyc na talerzu dziurami do gory i piec w kuchence mikrofalowej przez 5-6 minut, az zmiekna. Przygotowac nadzienie: w misce wymieszac ryz, pesto, oliwki i 2/3 sera. Kiedy papryki beda gotowe, wypchac je farszem, na wierzchu ulozyc pozostaly ser i zapiekac w mikrofali kolejne 8-10 minut. Mozna tez piec w piekarniku (okolo 15 minut w 200 stopniach).

Sunday 20 March 2011

Pieczona dorada, ziemniaki, pietruszka.

Odkad odkrylam ryby (a mialo to miejsce calkiem niedawno), jestem od nich uzalezniona. Praktycznie nie ma tygodnia, by jakas wariacja na temat nie wyladowala na moim stole. Mezczyzna, ktory na rybe musi miec, jak twierdzi, szczegolna ochote, nie jest tym faktem zachwycony, ale coz, jesc musi, wiec je.
Dzisiejsza rybka skusila mnie kilkoma rzeczami. Po pierwsze, prostota przygotowania. Po drugie - wszystko pieczone w jednym naczyniu, ergo: malo zmywania. Po trzecie zas... No coz, na zdjeciu wygladala tak pieknie, ze nie moglam jej sie oprzec. Smakowala naprawde wybornie, a dodatek bialego wina nadal jej (i towarzyszacym jej ziemniakom) szczegolnego aromatu. Warto upewnic sie, ze ziemniaki sa odpowiednio miekkie przed ulozeniem ich na dnie naczynia. U mnie jakos tak sie zlozylo, ze niektore byly miekkie, a inne twardawe.
Coz, mam pretekst, by przyrzadzic to pyszne, proste danie jeszcze raz - tym razem perfekcyjnie :)

Pieczona dorada z ziemniakami i oliwkami
Skladniki:
(dla 2 osob)
- 400 g mlodych ziemniakow (mialam tylko stare, wiec je wykorzystalam, przedluzajac troche czas gotowania)
- duza garsc czarnych oliwek
- 1 zabek czosnku, posiekany
- duzy peczek natki pietruszki - liscie posiekac, lodygi odlozyc na bok, przydadza sie jeszcze
- 2 lyzki oliwy z oliwek
- skorka z polowy cytryny
- 1 cala dorada, wazaca okolo 450 g, oczyszczona
- mala szklanka bialego wina

Rozgrzac piekarnik do 220 stopni (200 z termoobiegiem). Ziemniaki gotowac przez okolo 10 minut (wazne: musza byc dogotowane i miekkie), pokroic w grube plastry i ostudzic, a potem wymieszac w misce z oliwkami, czosnkiem, polowa posiekanej pietruszki, polowa oliwy i skorka z cytryny. Doprawic sola i pieprzem i ulozyc na dnie naczynia do zapiekania. Rybe przyprawic i nadziac lodygami pietruszki, a potem ulozyc na ziemniakach i skropic reszta oliwy. Piec przez 15 minut, az ziemniaki zaczna sie robic rumiane przy krawedziach. Dodac wino i piec przez kolejne 10 minut, az ziemniaki zrobia sie lekko brazowe, a ryba upieczona. Przed podaniem posypac reszta pietruszki. Ponoc smakuje wybornie z miska lisci szpinaku - na pewno sprawdze nastepnym razem.


Dziecinnie prosto, ostro i kwasno

Azjatyckie zupy maja to do siebie, ze sa lekkie, a jednoczesnie sycace. Do tego latwo je przygotowac, co udowodnilam, robiac te zupke po powrocie z pubu w czwartek. Nieco zachwiana koordynacja ruchowa nie doprowadzila do kuchennej katastrofy. Tak, skorka na kaczej piersi troche sie przypalila, ale bez skorki mieso smakowalo rownie dobrze.
A sama zupa? - Smakuje jak szczawiowa - powiedzial Mezczyzna, kiedy jej sprobowal. Ja szczawiowy nigdy nie jadlam, wiec nie mam porownania, ale wiem, ze nazwa tego dania jest bardzo adekwatna. Wyrazisty smak pasty z tamaryndowca nie kazdemu pewnie przypadnie do gustu, ale milosnicy azjatyckiej kuchni powinni byc zachwyceni.

Ostro-kwasna zupa z kaczka i pak choi
Skladniki:
(dla 4 osob, robilam z polowy)
- 2 kacze piersi ze skorka
- 3 lyzki sosu rybnego
- 2 lyzki miekkiego brazowego cukru
- 1 l bulionu z kurczaka
- sok z 2 limonek
- 2 lyzki pasty z tamaryndowca
- 4 male glowki chinskiej kapusty pak choi (ja dalam jedna, ale duza, wiec musialam ja pokroic)
- 100 g makaronu udon
- 2 czerwone papryczki chilli, pokrojone w plastry
- maly peczek posiekanej kolendry (pominelam, bo nie mialam)
- 2 szczypiorki, pokrojone w plastry (jak wyzej)

Kaczke oczyscic z tluszczu i marynowac w 1 lyzce sosu rybnego i 1 lyzce cukru przez minimum 30 minut (mozna zostawic na noc). Rozgrzac patelnie i smazyc na niej kacze piersi skora do dolu, wytapiajac tluszcz przez okolo 8 minut na niewielkim ogniu. Przewrocic na druga strone i smazyc przez 3 minuty. Zdjac z patelni. Podgrzac bulion i dodac sok z limonki, paste z tamaryndowca, pozostaly cukier i sos rybny, wymieszac. Pak choi blanszowac przez minute. Przygotowac makaron wedlug instrukcji i wlozyc do misek, zalac bulionem i dodac pak choi. Podsmazona kacza piers pokroic w plastry i ulozyc na gorze, posypac pokrojona chilli, szczypiorkiem i kolendra.


Przepis dodaje do Grumkowej podrozy przez Azje.

Friday 18 March 2011

Nadal zielono. Penne, szpinak, mascarpone.

Ech, szpinak... Postrach dzieci calego swiata, zielone zlo wcielone, ktorego nalezy unikac jak ognia. Paskudne liscie, ktore sa tak niesmaczne, ze z pewnoscia musza byc trujace, prawda? Szpinak wielu ludziom kojarzy sie z traumatycznymi przezyciami i nawet dlugo po tym, jak przestana byc dziecmi, stronia od niego.
Ja traumatycznych przezyc nie mialam - moja Mama wiedziala, ze chocby swiat sie walil, i tak szpinaku nie rusze - ale do niedawna wszelka "zielenina" byla mi zupelnie obca. Jakos w ubieglym roku zaczelam powoli, niesmialo oswajac sie z mysla, ze zielone moze byc jadalne. I tak zaczela sie moja przyjazn ze szpinakiem.
Dzisiejszy makaron jest tak szpinakowy, ze bardziej sie nie da, i dzieki temu ma piekny, zielony kolor. W oryginalnym przepisie pojawia sie makaronu fusilli, ale ze akurat nie mialam, uzylam penne. Rownie dobrze utrzymuje sos, a to najwazniejsze. Robilam z polowy porcji, ale parmezanu i czosnku uzylam tyle, ile w przepisie. I dobrze zrobilam, bo dzieki temu smak byl nieco bardziej intensywny.

Makaron z zielonym sosem szpinakowym
Skladniki:
(dla 4 osob)
- 400 g makaronu fusilli (u mnie penne)
- 225 g mlodych lisci szpinaku
- 1 zabek czosnku
- 250 g serka mascarpone
- sok z 1/2 duzej cytryny
- 30 g startego parmezanu
- 55 g lekko uprazonych orzeszkow piniowych


Makaron ugotowac wedlug instrukcji na opakowaniu. W miedzyczasie zmiksowac polowe szpinaku, czosnek, parmezan, mascarpone i sok z cytryny w malakserze na gladki sos. Odcedzic makaron i wrzucic z powrotem do garnka, zalac sosem, dorzucic orzeszki piniowe i reszte szpinaku. Podgrzewac na malym ogniu, az liscie zrobia sie miekkie. Przyprawic do smaku, podawac posypany dodatkowym parmezanem.




Makaron dorzucam do zielonej akcji.

Thursday 17 March 2011

"Bo Irlandia jest przeciez taka zielona..."

W Irlandii bylam, jak dotad, tylko raz. Pierwsze wrazenie? Kiedy jechalam autobusem z Dublina do malenkiej miesciny o nazwie Portlaoise, przygladalam sie polom, lakom i pagorkom za szyba i nie moglam oprzec sie wrazeniu, ze Zielona Wyspa bardzo przypomina Polske. Bylam tam zbyt krotko, by to ocenic, ale slyszalam, ze mieszkancy tez sa podobni do Polakow: serdeczni, goscinni, otwarci i bezposredni. Moze wlasnie dlatego tak wielu naszych rodakow znalazlo w Irlandii nowy dom?
Dzien Swietego Patryka, patrona Irlandii, swietowany jest prawie na calym swiecie. W Londynie co roku z tej okazji odbywa sie wielka parada, na ktorej - wstyd przyznac - jeszcze nie bylam. Za to co roku 17 marca celebruje ten dzien wyjsciem do pubu i wypiciem chocby symbolicznej pinty Guinnessa - irlandzkiego "czarnego zlota", ciemnego piwa, ktore jedni kochaja, a inni nie moga zniesc. Ja zdecydowanie zaliczam sie do tej pierwszej kategorii.
Dzisiejsze babeczki sa tak irlandzkie, jak sie tylko da. Brakuje tylko dekoracji w postaci zielonej koniczynki. Przepis znalazlam tutaj i bezczelnie wykorzystalam, zmieniajac jedynie ilosc cukru, zarowno w babeczkach, jak i w kremie, do ktorego dodalam tez troche zielonego barwnika. Efekt? Pyszne, wilgotne babeczki z lekkim, slodkim (ale nie obrzydliwie) kremem.

Czekoladowe cupcakes z piwem Guinness
(na 24 babeczki; mi jakims cudem wyszlo tylko 18)
Ciasto:
- 250 ml piwa Guinness
- 250 g niesolonego masla, pokrojonego na kawalki
- 75 g kakao
- 400 g drobnego cukru (dalam 300 g)
- 142 ml kwasnej smietany
- 2 jajka
- 1 lyzka ekstraktu z wanilii
- 275 g maki
- 2,5 lyzeczki sody oczyszczonej

Rozgrzac piekarnik do 180 stopni (160 z termoobiegiem) i wylozyc dwie formy do muffinek papilotkami. Wlac piwo do duzego, szerokiego garnka, dodac maslo i podgrzewac, az sie rozpusci. Dodac kakao i cukier, wymieszac porzadnie. Kwasna smietane ubic z jajkami i wanilia, wlac do garnka z maslano-piwno-kakaowa mikstura, wymieszac. Dodac make i sode, porzadnie wymieszac na gladka mase. Wypelnic foremki do 3/4 wysokosci i piec przez okolo 18-20 minut (u mnie 25). Ostudzic na kratce.

Krem:
- 300 g serka typu Philadelphia 
- 150 g cukru pudru (dalam 100 g)
- 125 ml gestej smietany (u mnie double cream - 48% tluszczu - ale kremowka o zawartosci 36% tez sie nada)
- opcjonalnie: barwnik spozywczy, u mnie zielony

Kremowy serek ubic na gladka mase, dodac cukier puder i wymieszac. Dodac smietane (i, w moim wypadku, zielony barwnik spozywczy) i ubijac, az powstanie masa o konsystencji nadajacej sie do smarowania. Tak powstala masa smarowac babeczki. Mozna dodatkowo udekorowac kolorowa posypka.



Przepis dodaje do akcji Zielono mi... Znow.

Wednesday 16 March 2011

Pierwszy raz z kamieniem. TPM Sourdough.

W wielu przepisach na chleb na zakwasie pojawia sie pieczenie na kamieniu. Jako ze do niedawna nie posiadalam takiego cuda, zwykle pieklam po prostu w foremce. Ale jakis czas temu jeden z moich ulubionych dyskontow mial w specjalnej ofercie kamienie do pizzy, ktore, jak sie dowiedzialam, dobrze nadaja sie takze do wypieku chleba.
Coz bylo robic? Kupilam i... przez prawie miesiac nie mialam czasu go wyprobowac. Przetestowalam dopiero w miniona niedziele. I musze przyznac, ze jestem bardzo zadowolona! Chleb wyszedl rumiany, skorka chrupiaca z kazdej strony. Jedyne, co troche mnie przeraza, to czas nagrzewania: kamien powinien rozgrzewac sie w piekarniku przez minimum 45 minut, a najlepiej przez godzine. Ale warto poczekac.
Kamien testowalam na znalezionym tutaj przepisie na TPM Sourdough, czyli firmowy chleb "Piekarni po Godzinach". Robilam go juz kiedys, ale w foremce. Pamietam, ze juz wtedy mi smakowal, a tym razem wyszedl nie tylko pyszny, ale i piekny. Chleb jest delikatny w smaku, miekki i smakuje dobrze nawet 2 dni po upieczeniu.

TPM Sourdough
Skladniki:
- 200 g zakwasu zytniego razowego
- 290 g wody
- 400 g bialej pszennej maki chlebowej
- 100 g pszennej maki razowej
- 1/2 lyzeczki drozdzy instant (opcjonalnie - pominelam)
- 12 g soli


Zaczyn wymieszac z maka i woda, ewentualnie drozdzami. Zostawic na 20 minut, nastepnie dodac sol i zagniesc gladkie, delikatnie lepkie ciasto. Zostawic do wyrosniecia na 2 godziny w temperaturze 24 stopni, skladajac ciasto raz po godzinie. Po tym czasie uformowac okragly bochenek i wlozyc do koszyka zlaczeniem w gore (ja wlozylam do durszlaka wylozonego omaczona sciereczka). Kosz wsunac do duzej foliowej torby i zostawic ciasto do wyrosniecia na okolo 1,5 godzny. Piec z para na kamieniu rozgrzanym do 250 stopni przez 10 minut, zmniejszyc temperature do 230 stopni i piec przez kolejne 25 minut. Wystudzic na kratce przed pokrojeniem.


Tuesday 15 March 2011

Z cyklu: co by tu zabrac na lunch? Salatka z tunczykiem i fasola

Ci, ktorzy pracuja na pelen etat i jedza lunch w pracy, pewnie wiedza, czym grozi stolowanie sie "na miescie". Malo kto ma przerwe tak dluga, by starczylo czasu na porzadny posilek, zwykle konczy sie na zakupionej gdzies w pospiechu kanapce albo, o zgrozo, slodkim do bolu batoniku, ktory moze i dostarczy energii, ale tylko na chwile, a potem sprawi, ze bedzie nam sie chcialo spac. A przeciez przyrzadzenie pysznej, sycacej salatki zajmuje tylko chwile.
Dzisiejsza salatka "do pudelka" jest bardzo szybka, prosta w przygotowaniu, a do tego odzywcza dzieki obecnosci tunczyka i fasoli. Czerwona cebulka i musztarda dodaja jej charakteru. Przepis stad.

Salatka z tunczykiem i fasola
Skladniki:
(dla 2 osob)
- 1 mala czerwona cebulka
- 200 g tunczyka w wodzie z puszki, odsaczonego
- 400 g fasoli polksiezycowatej (butter beans) z puszki, odsaczonej i oplukanej
- 250 g pomidorkow cherry, przepolowionych (dalam 300 g)
- 3 lyzki oliwy z oliwek
- 1 lyzeczka musztardy Dijon (dalam 1 lyzke gruboziarnistej)
- sok z 1/2 cytryny
- 20 g posiekanej natki pietruszki

Cebule przekroic na pol, pokroic w cienkie plasterki i wrzucic do miski. Tunczyka rozdrobnic i dodac do cebuli. Dodac fasole i pomidorki, wymieszac. Oliwe, sok z cytryny i musztarde wymieszac w oddzielnym naczyniu, doprawic sola i pieprzem, tak przygotowanym dressingiem polac salatke. Dodac pietruszke, wymieszac.

Monday 14 March 2011

Pudding z owocami i biala czekolada. Slodki i rozgrzewajacy.

Bo czasem bardzo, ale to bardzo chce sie czegos slodkiego. Ale nie zwyklego ciastka albo kawalka czekolady, o nie, Czasem potrzeba czegos wiecej. Czegos, co sprawi, ze poczuje sie cieplo, bezpiecznie, dobrze.
Ten pudding spelnia wszystkie te warunki. Jest niesamowicie pyszny: slodycz czekolady i kwaskowe, owocowe kontrapunkty, delikatna skorupka i lekko plynne wnetrze. Dekadencki, choc wyglada dosc niewinnie. Po prostu nie mozna sie powstrzymac przed kolejnym zanurzeniem lyzeczki w gorace, klejace wnetrze...
Oryginalny przepis zaleca przygotowywanie tego puddingu w duzym, litrowym naczyniu. Ja uzylam ramekinow - i dobrze zrobilam, bo dzieki indywidualnym porcjom latwiej kontrolowac, ile sie zjadlo. A wierzcie mi, latwo stracic kontrole w obliczu czegos tak dobrego. Pieklam w piekarniku, choc mozna uzyc kuchenki mikrofalowej. Upieczone puddingi mozna rowniez zamrozic - beda jak znalazl na kolejny moment, kiedy zachce sie czegos slodkiego...

Pudding z biala czekolada i owocami
Skladniki:
(dla 4 osob)
- 100 g miekkiego masla
- 100 g jasnego brazowego cukru
- 100 g maki self-raising (mozna zastapic zwykla z dodatkiem 1/3 lyzeczki proszku do pieczenia)
- 2 jajka
- 3 lyzki mleka
- 85 g bialej czekolady, posiekanej na niewielkie kawalki
- 300 g mrozonych owocow jagodowych (u mnie maliny, jezyny, jagody i czerwone porzeczki)

Naczynie o pojemnosci 1 litra (u mnie 4 ramekiny po 250 ml kazdy) wysmarowac maslem. Utrzec cukier, maslo, make, jajka i mleko, az masa zrobi sie lekka i puszysta. Dodac biala czekolade i wiekszosc owocow, przelac miksture do naczynia i piec w mikrofalowce przez 10-12 minut na pelnej mocy albo w piekarniku w temperaturze 180 stopni (160 z termoobiegiem) przez 20 minut (u mnie 25), az mikstura wyrosnie, a wierzch zastygnie i lekko sie zrumieni. Odstawic na 5 minut, posypac cukrem pudrem i udekorowac pozostalymi owocami.



Przepis dodaje do akcji Nakarm Zamrazarke.

Sunday 13 March 2011

Niezle jaja w doborowym towarzystwie

Nie ma to jak wybrac sie w podroz o poranku. Sniadanie, ten najwazniejszy (podobno) posilek dnia, nie dla kazdego jest rownoznaczny z kanapka albo miska platkow na mleku. W Meksyku, na ten przyklad, bardzo popularne sa huevos rancheros, czyli jajka smazone z dodatkiem pomidorow, papryki, cebuli i chilli.
Brzmi niezle? Smakuje jeszcze lepiej. Wraz z Mezczyzna jednoglosnie stwierdzilismy, ze to nieskomplikowane, sycace i aromatyczne sniadanie bedzie pojawiac sie u nas czesciej, i to pewnie w roznych wersjach. Do dzisiejszej dorzucilam bekon, modyfikujac nieco znaleziony tutaj przepis, ale nastepnym razem sprobuje z chorizo. Prawdziwe huevos rancheros powinno sie podawac w towarzystwie lekko podpieczonej tortilli, u mnie zastapily ja chlebki pita.
Przepis podaje juz z moimi zmianami. Goraco polecam!

Huevos rancheros
Skladniki:
(dla 2 dosc glodnych osob)
- 4 plastry bekonu, drobno pokrojone
- 1 drobno posiekana cebulka
- 1 drobno posiekana papryka (w oryginale czerwona, ja dalam zielona)
- 1 drobno posiekana i oczyszczona z nasion czerwona papryczka chilli
- 1 zabek czosnku, przepuszczony przez praske
- 1/2 lyzeczki suszonego oregano
- 1/4 lyzeczki kuminu (dodalam, bo jakos mi pasowal, i dobrze zrobilam :))
- 400 g posiekanych pomidorow w puszce
- 4 jajka




Bekon podsmazyc na patelni, az zrobi sie brazowy i chrupiacy. Dorzucic cebule, papryke, chilli i czosnek, doprawic oregano i kuminem, smazyc na niewielkim ogniu okolo 5 minut, az wszystko zmieknie. Dodac pomidory i smazyc kolejne 5 minut, podlewajac woda, jesli sos bedzie zbyt suchy. W miksturze na patelni zrobic 4 dziury, wbic w nie jajka i smazyc pod przykryciem przez okolo 5 minut, az sie zetna. Podawac z chlebkami pitta (albo, jak kaze tradycja, z tortilla).

Nowa patelnia i stek z zielonym sosem

Juz od dluzszego czasu planowalam zakupic patelnie grillowa - jakims cudem nie bylo takowej wsrod wszystkich moich kuchennych "przydasiow". Wybralam sie wiec na mala wycieczke w poszukiwaniu idealu i wrocilam do domu z piekna, ciezka, ceramiczna patelnia. A ze naleze do tych ludzi, ktorzy koniecznie musza jak najszybciej przetestowac nowy sprzet, postanowilam poddac ja malej probie i przygotowac steki z sosem chimichurri.
Patelnia jest swietna: szybko sie rozgrzewa, rownomiernie przewodzi cieplo i latwo ja doczyscic. Raczka dobrze lezy w dloni. Bardzo udany zakup, nie ma co.
A steki? Pyszne, dosc ostre w smaku - kolendra, kumin i pieprz cayenne robia swoje. Lekko kwaskowy sos na bazie pietruszki, kolendry i octu dobrze sie z nimi komponuje. Podalam je z frytkami, ktore, wedlug Mezczyzny, byly najslabszym punktem programu. Trudno sie dziwic, w koncu to jedyna jego czesc, ktorej nie przygotowywalam samodzielnie ;)

Grillowany stek z sosem chimichurri
Skladniki:
(na 6 osob; robilam z 1/3 porcji)
- 1 kg stekow z poledwicy wolowej
- 2 lyzki oliwy z oliwek
- 1/2 lyzeczki kminu rzymskiego
- 1/2 lyzeczki mielonej kolendry
- szczypta pieprzu cayenne
Na sos:
- 1 zabek czosnku
- peczek posiekanej swiezej kolendry
- peczek posiekanej zielonej pietruszki
- 3 lyzki bialego octu winnego
- 75 ml oliwy z oliwek

Skladniki sosu wymieszac w misce i odstawic. Mieso osuszyc papierowym recznikiem, wymieszac oliwe, przpprawy i odrobine soli i posmarowac ta mieszanina steki z obu stron. Dobrze rozgrzac patelnie grillowa i smazyc steki na ulubiony sposob: krwisty przez 3 minuty z kazdej strony, srednio wypieczony - 4, dobrze wypieczony - 5. Przelozyc na deske do krojenia, odczekac dwie minuty, a potem kroic w cienkie podluzne paski i podawac z miseczka sosu do polania.


Saturday 12 March 2011

Wiosna! Zlocista brioche na sniadanie.

Slonce rozpanoszylo sie we wszystkich zakamarkach mieszkania. Bezczelnie wciska sie za kanapy, wpelza pod szafy, rozlewa sie po parapetach jak rzeka plynnego zlota. Stokrotki, jak male kamyki rozrzucone bezladnie na zielonym dywanie trawy, wystawiaja biale glowki ku swiatlu. Ptaki wyspiewuja swoje wariackie piosenki za oknem. I ja tez spiewam. Bo trudno sie powstrzymac, kiedy czuc wiosne w powietrzu.
I jeszcze ten zapach w domu, maslano-drozdzowy, wspanialy, cieply... Brioche. Moja pierwsza, rumiana i pyszna. Do tego sliwkowe powidla i kubek pysznej kawy. Czego wiecej chciec?

Brioche
Skladniki:
- 375 g pszennej maki chlebowej
- 50 g drobnego cukru
- 2 lyzeczki soli
- 7 g suszonych drozdzy
- 4 jajka
- 100 ml mleka
- 175 g miekkiego masla
- 140 g suszonych moreli (pominelam, bo nie mialam, i mysle, ze to nawet dobrze)

Make, sol, cukier i drozdze wymieszac w misce, dodac mleko i 3 jajka, wyrabiac przez okolo 5 minut, az ciasto bedzie gladkie. Dodac maslo, znow wyrobic (5 minut mikserem, 10 recznie). Ciasto bedzie luzne, nieposluszne i klejace, dlatego najlepiej wyrabiac je w misce. Kiedy bedzie gotowe, przelozyc do naoliwionej miski i zostawic w lodowce na noc. Nastepnego dnia natluscic dwie 500 g formy do chleba (ja uzywalam jednej, szerokiej i kwadratowej). Ciasto podzielic na 16 kulek i ukladac w formach po dwie w rzadku, nie martiwac sie przerwami - podczas wyrastania i tak sie zrosna. (U mnie kulek bylo 12, wychodzi wiec na to, ze lepilam nieco wieksze). Zostawic do wyrosniecia na 3 godziny - w tym czasie powinno podwoic objetosc. Przed pieczeniem posmarowac pozostalym jajkiem. Piec w temperaturze 200 stopni (180 z termoobiegiem) przez okolo 20 minut, az wierzch sie przyrumieni.


Friday 11 March 2011

Szybko i ostro. Quesadillas.

Nietrudno sie zakochac w meksykanskiej kuchni. Bo jak tu nie lubic kuchni, w ktorej wykorzystuje sie latwo dostepne skladniki, potrawy przygotowuje sie w mgnieniu oka, a smaki sa tak bogate? Meksykanskie jedzenie nie muska delikatnie kubkow smakowych, ono uderza w nie z pelna sila. Jest ostre, bardzo ostre. Trudno sie dziwic, skoro chilli pojawia sie prawie w kazdym przepisie, z wyjatkiem deserow.
Dzisiejszy przepis pochodzi z malej, ale bardzo ciekawej ksiazeczki "Everyday Mexican", wydanej przez oficyne Parragon. Mam kilka ksiazeczek z tej serii i wszystkie laczy jedno: sa wypchane po brzegi przepisami, ktore az chce sie wyprobowac. A ze kosztuja grosze, zgromadzenie calej kolekcji nie jest wielkim problemem.
Quesadillas wyszly pyszne, choc pierwsza nieco sie przypalila - efekt nadmiernego podkrecenia temperatury. Warto pilnowac, by nie byla zbyt wysoka, inaczej placek, zamiast sie zrumienic, moze zamienic sie w smetny kawalek wegla. I jeszcze jedna rada: jesli wasze podniebienia nie nawykly do pikantnych potraw, przygotujcie sobie duza szklanke wody.
Wierzcie mi, przyda sie.

Quesadillas z chorizo i serem
Skladniki:
(dla 4 osob - robilam z polowy)
- 115 g startego sera mozzarella
- 115 g startego sera Cheddar
- 225 g obranej ze skorki, pokrojonej w kostke i podsmazonej kielbasy chorizo
- 4 szczypiorki, drobno posiekane
- 2 swieze zielone papryczki chilli, pozbawione nasion i drobno posiekane
- sol i pieprz
- 8 tortilli
- olej do smazenia
- kawalki limonki, do przybrania (nie mialam, wiec pominelam)

Ser, chorizo, szczypiorek i chilli wlozyc do miski, doprawic sola i pieprzem, wymieszac. Powstale nadzienie ulozyc rownomiernie na 4 tortillach i przykryc pozostalymi plackami. Wysmarowac olejem duza patelnie i podgrzac na srednim ogniu. Smazyc quesadille pojedynczo, dociskajac lopatka, najpierw okolo 5 minut z jednej strony, az tortilla zrobi sie rumiana, potem z drugiej do roztopienia sera. Gotowe quesadille podzielic na cwiartki, podawac ozdobione kawalkami limonki.


A ze przepis blyskawiczny, dodaje do akcji Ekspresowo w Kuchni.

Thursday 10 March 2011

Losos, musztarda, cytrusowa nuta

Polaczenie lososia i cytryny to juz wlasciwie klasyka i czasem mam wrazenie, ze jedno nie moze istniec bez drugiego. Jestem zdania, ze cytrusowe smaki wydobywaja z ryby to, co najlepsze. Dlatego, kiedy znalazlam w sieci ten przepis, wiedzialam, ze koniecznie musze go wyprobowac. Zamiast cytryny - pomarancza? Czemu nie?
Panierka okazala sie naprawde pyszna: kwaskowa, intensywna w smaku, swietnie komponowala sie z delikatna pieczona ryba. Zamiast puree z ziemniakow i selera przygotowalam zwykle, ziemniaczane, z odrobina masla, ale nastepnym razem na pewno wyprobuje to z oryginalnego przepisu, bo bardzo jestem ciekawa jego smaku.

Losos w musztardowej skorupce
(jako ze nie robilam puree, podaje tylko przepis na rybke - skladniki na 2 osoby)
- 3 lyzki suchych okruszkow chleba (bulka tarta bedzie zbyt sucha i zbita, lepiej wykorzystac stary chleb)
- sok z 1/2 pomaranczy
- 1 lyzka posiekanego koperku (dalam 1/2 lyzki suszonego)
- 2 lyzki musztardy gruboziarnistej
- 2 filety z lososia bez skory

Rozgrzac piekarnik do 220 stopni (200 z termoobiegiem). W misce wymieszac lyzke soku, okruszki, koperek i musztarde. Lososia ulozyc na wylozonej folia blasze, skropic pozostalym sokiem, a na wierzchu ulozyc chlebowo-musztardowa mieszanke, przyciskajac tak, by dobrze sie przykleila. Piec 15 minut.


Przepis jest moja kolejna propozycja do akcji Ekspresowo w Kuchni.

Wednesday 9 March 2011

Ty buraku! Lekka salatka z chrzanowym dressingiem.

Ze wieczorem nie jest dobrze sie objadac, wie chyba kazdy. Ale zasypianie przy akompaniamencie grajacych marsza kiszek tez wcale nie jest najlepszym rozwiazaniem. Najlepiej siegnac po cos lekkiego. Ot, chocby salatke.
Sezon na buraka, choc stosunkowo dlugi, wlasciwie juz sie skonczyl, ale kiedy znalazlam ten przepis, postanowilam siegnac po to warzywo o intensywnej barwie. Rezultat 5 minut w kuchni? Poplamione palce - i szybka, lekka salatka z nutka - czy moze wlasciwie nuta - chrzanu. Jak na moje, powinno byc go nieco mniej, by nie zdominowal kompletnie innych smakow. Biedny szczypiorek nie mial szans sie przebic. Nastepnym razem na pewno dam tez wiecej szynki, ktora znakomicie komponuje sie z dressingiem.

Salatka z szynka i burakiem
Skladniki:
(na 2 osoby)
- 100 g mrozonego zielonego groszku
- 175 g gotowanych burakow
- 2 galezie szczypiorku (dalam 3), cienko pokrojone
- 2 lyzki jogurtu greckiego
- 2 lyzki sosu chrzanowego (mialam gotowy, ale robi sie go z chrzanu, smietanki i octu)
- 1/2 glowki porwanej na kawalki salaty lodowej
- 100 g szynki w cienkich plastrach, pokrojonej na paski

Groszek zalac wrzaca woda i odstawic na 2 minuty, a potem odcedzic. Buraki pokroic w kostke, wsypac do miski razem z groszkiem i szczypiorkiem, wymieszac. Jogurt i sos chrzanowy wymieszac w misce z lyzka wrzacej wody tak, by powstal w miare rzadki dressing. Salate ulozyc w miskach, na niej ulozyc buraczana mieszanke, skropic sosem i udekorowac szynka.


Przepis dodaje do ekspresowej akcji.

Monday 7 March 2011

Lekka korma na poniedzialkowe lenistwo

Mam slabosc do kuchni wschodu. Chinskie polaczenia slodkiego i kwasnego, miekkiego i chrupiacego. Arabskie aromaty i przyprawy, od ktorych kreci sie w glowie. Hinduskie polaczenia smakow, ktorych prozno szukac w innych zakatkach swiata.
Korma to jedno z moich ulubionych dan hinduskiej kuchni. Lagodne, kremowe, czesto przyrzadzane z dodatkiem orzechow albo migdalow, a przy tym zadna miara nie mdle, pachnace cebula, czosnkiem i garam masala. Ta tradycyjna powinna byc gotowana dosc dlugo, na niewielkim ogniu, by zawarty w niej jogurt sie nie zwarzyl. Moja dzisiejsza wersja, na ktora przepis znalazlam tu, jest znacznie uproszczona i odchudzona. Bardziej kojarzy sie z tym, co mozna zamowic w wielu hinduskich restauracjach na Wyspach. Z prawdziwa korma nie ma wiec wiele wspolnego, ale nie zmienia to faktu, ze smakuje naprawde pysznie.

Lekka korma z kurczaka
Skladniki:
(dla 4 osob; robilam z polowy porcji, ale mysle, ze dwie glodne osoby z powodzeniem pochlona wiecej)
- maly kawalek swiezego imbiru, obrany i pokrojony w cienkie plastry
- 1 cebula, pokrojona w plastry
- 1 zabek czosnku, posiekany
- 1 lyzka oleju roslinnego
- 4 filety z piersi kurczaka, pokrojone na kawalki "na jeden gryz"
- 1 lyzka garam masali
- 100 ml bulionu z kurczaka
- 3 lyzki niskotluszczowego serka fromage frais (mozna zastapic naturalnym serkiem homogenizowanym albo gestym jogurtem greckim)
- 2 lyzki mielonych migdalow
- garsc platkow migdalow i liscie kolendry (ktorych, niestety, nie mialam) do dekoracji

Na patelni rozgrzac olej i podsmazyc na nim imbir, cebule i czosnek, az zmiekna. Dorzucic pokrojonego kurczaka, smazyc okolo 5 minut, az sie zrumieni z obu stron. Dodac garam masale, smazyc przez kolejna minute, a potem wlac bulion i smazyc na niewielkim ogniu przez 10 minut. Serek (albo jogurt) wymieszac z migdalami. Zdjac patelnie z ognia, dodac serkowa mase i dokladnie wymieszac. Podawac kurczaka udekorowanego platkami migdalow i swiezymi liscmi kolendry. U nas towarzyszyl mu chlebek naan, ale rownie dobrze sprawdzi sie gotowany ryz albo chlebki chapati.


Przepis dodaje do azjatyckiej akcji Grumkow, jak rowniez do drugiej, ekspresowej.

Saturday 5 March 2011

O obcych slowach w rodzimym jezyku. Przegrzebki i chorizo.

Choc mieszkam na Wyspach juz od ladnych paru lat, raczej nie zdarza mi sie zapominac polskich slow. Moze sie myle, ale takie "zapominanie" wydaje mi sie byc przejawem jakiegos osobliwego snobizmu i dziwnie pojetej checi odciecia sie od wszystkiego, co wiaze sie z ojczystym krajem.
Czasem jednak brakuje mi polskich slow. A konkretniej: brakuje mi ich w dziedzinach, ktorymi, mieszkajac w Polsce, w ogole sie nie interesowalam. Kuchnia jest jedna z takich dziedzin, a nazwy ryb i owocow morza sa obszarem, w ktorym lepiej radze sobie po angielsku, niz po polsku. Przyklad: do niedawna nie znalam polskiego slowa na scallops. Na szczescie zawsze mozna liczyc na pomoc Durszlakowiczow: Sliwka i Yobada oswiecily mnie, ze te niewielkie, okragle owoce morza nazywaja sie przegrzebki.
Nazwa dosc specyficzna - mojej Mamie skojarzyla sie z kura grzebiaca w ziemi na podworku - ale smak wyborny. Delikatne, nie gumowate, przypominaja nieco mieso raka. Mozna je podawac na wiele sposobow, ale najczesciej przyrzadza sie je na patelni, smazac krotko na masle.
Dzisiejszy przepis pochodzi z ksiazki "Nigella Express" i, jak to u pani Lawson bywa, jest tak prosty, ze bardziej juz sie nie da. Wystarcza cztery skladniki i kilka minut, by przyrzadzic to pyszne, ekspresowe danie. Podobno doskonale smakuja z ciecierzyca z dodatkiem rukwi wodnej i sherry, ale ja podalam je z pietruszkowo-cytrynowym kuskusem.

Przegrzebki z chorizo
Skladniki:
(dla 6 osob jako starter albo 4 jako danie glowne; robilam z polowy porcji)
- 400 g malych przegrzebek (te wyjatkowo grube warto przekroic wzdluz na pol)
- 110 g kielbasy chorizo
- sok z 1/2 cytryny
- 4 lyzki posiekanej swiezej natki pietruszki

Chorizo pokroic w plastry grubosci gora 3 mm i podsmazyc na rozgrzanej, suchej patelni tak, by plastry byly chrupiace. Przelozyc je z patelni do miski, a na wytopiony tluszcz wrzucic przegrzebki. Smazyc przez okolo 1 minute z kazdej strony. Dodac kielbase i sok z cytryny, zostawic na ogniu na kilka sekund. Podawac obficie posypane pietruszka.


Przepis dodaje do akcji Ekspresowo w Kuchni, a takze do spizarnianej akcji Franky.

Kostka cappuccino

Sa takie ciasta, ktore urzekaja od pierwszego wejrzenia. Kusza, neca, nie daja o sobie zapomniec. Kiedy znalazlam ten przepis u Dorotus, wiedzialam juz, ze to jest jedno z takich wlasnie ciast.
Rzadko robie ciasta z kremem, bo sama nie jestem ich wielka amatorka, a i Mezczyzna srednio za nimi przepada, wyjatek robiac tylko dla tych z kremem pelnym owocow. Ale czasem najdzie mnie szczegolna ochota na cos bardziej dekadenckiego niz keks, babka czy muffin z jagodami. Wlasnie taka nagla ochota zmobilizowala mnie do zrobienia tego pysznego kawowego przekladanca. Moi wspolpracownicy, ktorzy czesto maja okazje smakowac moich ciast, byli nim zachwyceni - a ja zupelnie sie nie dziwie! Mimo dosc grubej warstwy kremu nie jest przesadnie slodki, a aromat kawy nadaje mu szczegolnego, "doroslego" charakteru.
W tym miejscu musze dac upust swojemu zachwytowi nad moim kuchennym pomocnikiem: Kenwood Chef Titanium, ktorego nabylam dosc niedawno, sprawdza sie doskonale. To ciasto bylo dla niego prawdziwym testem mozliwosci, bo uzylam przy jego robieniu trzech roznych koncowek i kazda z nich wypelnila swoje zadanie doskonale. Troche sie obawialam, ze robot bedzie glosny, ale nie wydaje mi sie, by jego silnik halasowal jakos szczegolnie mocno. Miske latwo sie myje - to duzy plus, kiedy trzeba robic to trzy-cztery razy w ciagu kilkunastu minut. No i ubijanie smietany i bialek nie jest juz zadaniem ponad moje sily.

Kostka cappuccino
Skladniki na ciasto:
- 5 duzych jajek
- 125 g gorzkiej czekolady, roztopionej w kapieli wodnej lub mikrofali
- 125 g miekkiego masla
- 1,5 lyzki kawy rozpuszczalnej
- 150 g drobnego cukru do wypiekow
- 125 g maki pszennej
- 1 lyzeczka proszku do pieczenia


Maslo utrzec do bialosci, dodac roztopiona i lekko przestudzona czekolade, zmiksowac. Kawe rozpuscic w 1 lyzce goracej wody, dodac do masy. Dodac cukier, zimksowac. Bialka oddzielic od zoltek i dodawac zoltka do masy po jednym, ciagle miksujac. Make przesiac z proszkiem do pieczenia, dodac do masy, wymieszac. Bialka ubic na sztywna piane, delikatnie wymieszac z masa czekoladowa. Rozgrzac piekarnik do 170 stopni. Piec przez 25-30 minut w wylozonej papierem do pieczenia kwadratowej formie o boku 23 cm (ja pieklam w silikonowej foremce o takich wlasnie rozimarach) lub tortownicy o srednicy 24 cm. Kiedy patyczek wlozony w ciasto bedzie suchy, bedzie to znaczylo, ze jest gotowe. Wystudzone ciasto przekroic wzdluz na dwa blaty, ktore mozna (ale nie trzeba) naponczowac.

Masa cappuccino:
- 250 g serka mascarpone
- 250 ml smietany kremowki (u mnie double cream, 48% tluszczu)
- 3 plaskie lyzeczki zelatyny (uzylam tej w listkach - 6 listkow zastepuje 3 lyzeczki)
- 60 g rozpuszczalnej kawy cappuccino
- 3 lyzki drobnego cukru (albo wiecej, w zaleznosci od rodzaju uzytej kawy; ja dalam troche ponad 4 lyzki, bo moje cappuccino bylo nieslodzone)


Serek mascarpone wymieszac dokladnie z cappuccino. Zelatyne rozpuscic w 1/4 szklanki goracej wody (ja musialam najpierw namoczyc listki w zimnej wodzie, zeby zmiekly, a potem dopiero rozpuszczalam w goracej), przestudzic. Kremowke ubic na sztywno, powoli dodawac cukier i, ciagle miksujac, wlewac przestudzona zelatyne. Ubita mase dodac do serka mascarpone i dokladne wymieszac.


Na wierzch:
- 250 ml smietany kremowki (uzylam double cream o zawartosci tluszczu 48%, ale mysle, ze lepiej sprawdzilaby sie tzw. whipping cream, ktora ma 36% tluszczu, czyli dokladnie tyle, co polska kremowka)
- 1 lyzka drobnego cukru do wypiekow
- 20 g rozpuszczalnej kawy cappuccino

Smietane ubic na sztywno, dodac cukier, wymieszac.
Na dolnym blacie ulozyc mase z mascarpone, przykryc drugim blatem, posmarowac wierzch ciasta ubita smietana, oproszyc proszkiem cappuccino. Wstawic do lodowki, by krem zastygl. Ciasto najlepiej smakowalo po calej nocy spedzonej w lodowce.



Friday 4 March 2011

Nietypowa zapiekanka

Bagietki maja to do siebie, ze trzeba je zjesc, kiedy sa jeszcze bardzo swieze, najlepiej cieple i chrupiace. To nie jest taki rodzaj pieczywa, ktory nadawalby sie do czegokolwiek na drugi dzien.
Tak myslalam do niedawna. A potem zaczelam odkrywac w internecie przepisy, w ktorych mozna wykorzystac taka juz nie calkiem swieza i chrupiaca bagietke. Ten spodobal mi sie szczegolnie, chyba ze wzgledu na zawartosc sera Gruyere, za ktorym przepadam. Wiedzialam, ze predzej czy pozniej przygotuje te nietypowa, bo chlebowa, zapiekanke.
Rezultat? Pyszny! Choc w przepisie nie ma ani slowa o soli czy pieprzu, ja pozwolilam sobie moja zapiekanke doprawic - i chyba dobrze zrobilam, bo inaczej moglaby byc dosc mdla. Rozgrzewajaca, lagodna w smaku, cudownie wilgotna, jest dobra propozycja na nadal jeszcze chlodne wieczory.



Zapiekanka z szynka i serem
Skladniki:
(na 4 osoby - robilam z polowy porcji)
- maslo do wysmarowania naczynia
- 1 niezbyt duza bagietka
- 90 g grubo krojonej szynki, porwanej albo posiekanej na male kawalki
- 140 g startego sera Gruyere
- 5 jajek
- 284 ml mleka
- 284 ml slodkiej smietany 18%
- 1 lyzka musztardy Dijon (ja nie mialam, dalam gruboziarnista)

Wysmarowac maslem naczynie do zapiekania, na dnie ulozyc pokrojona w grube kromki bagietke. W przerwy miedzy kromkami powtykac szynke i ser. Jajka, mleko, smietane i musztarde wymieszac w misce, zalac chleb, calosc przykryc folia i odstawic na minimum 3 godziny, a najlepiej na cala noc. Piec w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni (160 z termoobiegiem) przez okolo 40-45 minut; jesli wierzch zbyt szybko bedzie robil sie brazowy, przykryc luzno folia aluminiowa.


Przepis dolaczam do akcji Tylko ze Spizarni.

Thursday 3 March 2011

Pszenny, z rozmarynem. Na zakwasie.

Po niedawnym kurczaku zostalo mi troche rozmarynu, a ze nie znosze marnowac zywnosci, zaczelam szukac przepisu, w ktorym moglabym go zuzyc. Jednoczesnie zastanawialam sie, jaki by tu tym razem upiec chleb. Wklepalam w wyszukiwarke "Chleb na zakwasie z rozmarynem" - i tak wlasnie znalazlam ten przepis Liski.
Zachwycil mnie od pierwszego wejrzenia, bo nie dosc, ze z delikatnym ziolowym smakiem, to jeszcze pszenny, a mialam akurat wielka ochote na pszenny chleb. Do tego pieczony w zeliwnym garnku. Po prostu nie moglam mu sie oprzec!
Wiedzialam, ze bedzie pyszny - i jest. Delikatny, z chrupiaca skorka, ktora cudownie popekala pod przykrywka garnka, pachnacy rozmarynem, ale nie na tyle intensywnie, by jego smak dominowal. Kiedy wyjelam go z piekarnika, nie moglam przestac sie zachwycac, taki wyszedl foremny.
Z ciastem latwo sie pracuje: nie klei sie, jest elastyczne i uformowanie bochenka nie jest zadnym problemem, nawet dla mnie, dotad wiernej keksowkom. Mysle, ze nastepnym razem (a na pewno bedzie nastepny raz!) sprobuje zamiast rozmarynu dodac bazylii. I, jesli bede miala duzo czasu, pomine drozdze i pozwole chlebowi wyrosnac na samym tylko zakwasie.
Cos mi sie zdaje, ze wyklarowala mi sie pierwsza trojka ulubionych chlebow: Tatterowiec, chleb z San Francisco i ten wlasnie. Goraco polecam!



Pszenny chleb z rozmarynem
Skladniki na zaczyn:
- 50 g zakwasu zytniego
- 100 g wody
- 150 g maki zytniej


Skladniki wymieszac, przykryc folia spozywcza i odstawic na 12-18 godzin.

Na ciasto wlasciwe:
- caly zaczyn
- 30 g oliwy z oliwek
- 180 g wody
- 1 lyzeczka soli
- 6 g swiezych drozdzy lub 1/3 lyzeczki suszonych (uzylam tych drugich)
- 400-420 g maki pszennej (nalezy dodawac stopniowo, sprawdzajac, jak geste jest ciasto; u mnie wystarczylo 400 g)
- 1 lyzka drobno posiekanego swiezego rozmarynu (albo 1 lyzeczka suszonego)

Skladniki dokladnie wyrobic na gladkie, elastyczne ciasto - nie powinno lepic sie do rak. Uformowac kule, delikatnie posmarowac oliwa, przelozyc do miski, przykryc folia i odstawic do wyrosniecia na okolo godzine - powinno w tym czasie podwoic objetosc (dodam, ze u mnie roslo 1,5 godziny). Z wyrosnietego ciasta uformowac bochenek, odstawic do wyrastania (ja uzylam durszlaka wylozonego omaczona sciereczka) na 30 minut do 1 godziny. Jesli pieczemy w zeliwnym garnku, nalezy wlozyc go razem z przykrywka do piekarnika na okolo 30 minut i rozgrzac do 230 stopni. Po tym czasie wlozyc do niego bochenek, przykryc pokrywka i piec 20 minut, pozniej zdjac pokrywke i dopiekac kolejne 15-30 (u mnie okolo 20 minut), az skorka zrobi sie lekko brazowa. Wystudzic na kratce.
Mozna tez z ciasta uformowac buleczki, przed pieczeniem wysmarowac je mlekiem, roztrzepanym jajkiem lub oliwa i piec w 200 stopniach przez 12-20 minut, w zaleznosci od ich wielkosci.


Wednesday 2 March 2011

Na grecka modle

Wspominalam juz chyba, ze kiedy nie mam w domu ani kawalka chleba, przygotowuje na lunch salatki. Najlepsze sa te wiosenne i letnie, z pachnacymi sloncem warzywami. Ale to wcale nie znaczy, ze zima nalezy o salatkach zapomniec! Mozna przeciez uzyc skladnikow dostepnych bez wzgledu na pore roku.
Takie skladniki wykorzystuje ta salatka. Jest superszybka w przygotowaniu, nie wymaga duzego nakladu pracy - bo coz to jest posiekac troche ziol i pokroic cebule? Kilka uronionych nad nia lez jest niewielka cena za pyszna kombinacje smakow. Ocet z czerwonego wina nadaje calosci specyficznego, ostro-kwaskowatego aromatu, ktory swietnie komponuje sie ze slona feta i czerwona cebula.

Salatka w stylu greckim z ciecierzyca i pietruszka
Skladniki:
(na 2 porcje)
- 400 g ciecierzycy z puszki, odsaczonej i oplukanej
- 1/4 ogorka, przekrojonego wzdluz i pokrojonego w plasterki
- 1 czerwona cebula, pokrojona w cienkie kliny
- maly peczek pietruszki, posiekanej
- 100 g sera feta, pokruszonego na kawalki (dalam 150 g)
- mala garsc lisci bazylii, porwanych na kawalki
- 3 lyzki oliwy z oliwek
- 2 lyzki octu z czerwonego wina

Wszystkie skladniki poza oliwa i octem wrzucic do miski. Oliwe i ocet wymieszac, doprawic sola i pieprzem, zalac salatke. I to by bylo na tyle, moi mili.


Przepis wedruje do akcji Ekspresowo w Kuchni.

Tuesday 1 March 2011

Z patelni, po hiszpansku.

Musze cos wyznac: bardzo lubie gry komputerowe, zwlaszcza z gatunku cRPG. Wiem, wiem, to taka "meska" rozrywka, ale coz ja poradze na to, ze wciagaja mnie bez reszty? W wolnych chwilach morduje smoki, rozprawiam sie z lotrami i raz po raz ratuje rozne swiaty przed zaglada. A to, jak wiadomo, wymaga czasu.
Inna sprawa, ze wymaga tez energii - a to oznacza, ze trzeba jesc. Sek w tym, ze czas prawdziwego bohatera jest cenny. Nie moze sobie pozwolic na spedzanie dlugich godzin w kuchni, kiedy obowiazki wzywaja. Nie moze tez marnowac sil na mozolne zmywanie niezliczonych misek, garnkow i talerzy.
I tu z pomoca przychodza wszelkie szybkie dania jednogarnkowe. Proste, szybkie, sycace - dokladnie takie jak trzeba. Ten przepis od razu mi sie spodobal, bo nie dosc, ze spelnia wszystkie powyzsze warunki, to jeszcze zawiera kilka sposrod moich ulubionych elementow: krewetki, chorizo i pomidory. A do tego mozna zabrac to, co zostanie, na lunch nastepnego dnia. Czego chciec wiecej?



Hiszpanski ryz z krewetkami z patelni
Skladniki:
(na 4 osoby - robilam z polowy porcji)
- 1 cebula, pokrojona w plasterki
- 1 czerwona i 1 zielona papryka, oczyszczone z nasion i pokrojone w plasterki
- 50 g kielbasy chorizo, pokrojonej w plasterki
- 2 zabki czosnku, przepuszczone przez praske
- 1 lyzka oliwy z oliwek
- 250 g ryzu basmati
- 400 g posiekanych pomidorow w puszce
- 200 g surowych krewetek bez skorupek

Na duzej patelni rozgrzac oliwe, podsmazyc na nim chorizo, papryke, cebule i czosnek na duzym ogniu przez okolo 3 minuty. Dodac pomidory, ryz i 500 ml wrzacej wody. Wymieszac, przykryc i gotowac przez 12 minut na duzym ogniu (uwaga - latwo przypalic potrawe, warto wiec sprawdzac, jak sie miewa i podlewac woda, jesli to konieczne). Zdjac pokrywke - ryz powinien byc juz dosc miekki - i dodac krewetki oraz, jesli ryz jest suchy, troche wody. Smazyc przez minute, az krewetki zrobia sie rozowe, a ryz miekki.


A ze danie szybkie i wykorzystujace domowe zapasy, dodaje do dwoch akcji: spizarnianej i ekspresowej.